reklama

Rady osiedlowe dostaną mniej pieniędzy. Konsensus jest, ale niesmak pozostał

Opublikowano:
Autor:

Rady osiedlowe dostaną mniej pieniędzy. Konsensus jest, ale niesmak pozostał - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMiasto szuka oszczędności tam, gdzie to możliwe, bo wpływy będą o kilkadziesiąt milionów złotych mniejsze. Pieniędzy poszukano też w stosunkowo niewielkich budżetach rad osiedli. Po tygodniu przepychanek udało się osiągnąć porozumienie i większość rad zrezygnowała z części pieniędzy przyznanych im kilka miesięcy temu. Niektórzy mają jednak pretensje o załatwienie sprawy. Początkowo rady osiedla początkowo zostały po prostu postawione przed faktem. 

Miasto szuka oszczędności tam, gdzie to możliwe, bo wpływy będą o kilkadziesiąt milionów złotych mniejsze. Pieniędzy poszukano też w stosunkowo niewielkich budżetach rad osiedli. Po tygodniu przepychanek udało się osiągnąć porozumienie i większość rad zrezygnowała z części pieniędzy przyznanych im kilka miesięcy temu. Niektórzy mają jednak pretensje o załatwienie sprawy. Początkowo rady osiedla początkowo zostały po prostu postawione przed faktem. 

Od kilku lat w Płocku funkcjonują rady osiedli. To radni osiedlowi są najbliżej swoich mieszkańców, często to oni widzą gdzie trzeba zbudować chodnik i organizują pikniki. Do tego potrzebne są jednak pieniądze.

Skarbnik chce zdjąć, radna nie chce oddać

Od początku tygodnia trwały obrady poszczególnych komisji przed czwartkową sesją rady miasta. Tradycyjnie na komisjach omawiane są projekty zmian budżetowych. Przeciwko jednej z nich, a mianowicie zdjęciu 150 tys. złotych z budżetu rad osiedli zaprotestowała Anna Derlukiewicz (PSL), która jest też przewodniczącą rady osiedla Łukasiewicza. Budżet każdej rady na 2020 rok to 14 tys. złotych. 

- Dobrze wiemy, że nie wystarczy to nawet na zorganizowanie jednego pikniku. Rozumiem, że jest ciężki okres, pandemia. Nie możemy organizować imprez, ale nie wiemy co będziemy robić do końca roku. Być może będziemy mogli zorganizować Wigilię albo inne eventy. Osobiście uważam, że za wcześnie na podejmowanie takiej decyzji - mówiła Anna Derlukiewicz. 

Jak dodała, rada ma już pewne zobowiązania, np. na nagrody dla dzieci w zawodach sportowych. 

- Czy było to konsultowane z radami? Jeśli zostaną nam zabrane środki, to jak mamy wesprzeć organizacje z terenów naszych osiedli? - zapytała skarbnika Wojciecha Ostrowskiego. 

Skarbnik przyznał, że miasto szuka pieniędzy wszędzie tam, gdzie to możliwe. Jednocześnie podkreślił, że dopiero od 5 lat, za kadencji Ostrowskiego, budżety rad osiedlowych wzrosły z 2-3 tys. złotych do 14 tys. złotych. 

- Nie sądzę, żeby jedynym wyjątkiem były rady osiedlowe. Zgadzam się, że środki są właściwie wydatkowane na różnego typu spotkania z mieszkańcami, które w tym roku się zapewne nie odbędą. Widzę, że na jedną imprezę wydaje się 4-5 tys. złotych. Mówimy o 3-4 imprezach rocznie, a dzień dziecka czy imprezy świąteczne na pewno się nie odbędą. Stąd propozycje zmniejszenia budżetu - mówił Ostrowski. 

Radna i skarbnik nie zgodzili się co używania terminu "zobowiązania". Derlukiewicz wyjaśniła też, że organizacja pikniku kosztuje 15 tys. złotych, z czego ponad 10 tys. złotych pochodzi od sponsorów zewnętrznych. 

Wymiana zdań trwała przez kilka minut. Ostrowski tłumaczył też, dlaczego akurat teraz chce zdjąć te pieniądze. 

- Jeżeli pani radna sobie wyobraża, że dopuszczę do sytuacji, kiedy nie mam dochodów i nie mam z czego wydać tych pieniędzy, a pani radna stwierdzi, że je wyda, to co ja mam zrobić? Pani radna sobie wyobraża, że ja będę czekał do listopada, a pani je sobie wyda, "bo ma budżet". A na koniec roku okaże się, że mam minus, bo nie mam dochodów. Dochodów zdejmujemy znacznie więcej, niż wydatków. Nie jesteśmy w stanie znaleźć takiej puli wydatkach, która pokryłaby nam ubytek dochodów, który wprowadzamy do budżetu. Jest on znacznie większy, bo nie cały wprowadzamy do budżetu - mówił skarbnik. 

Derlukiewicz dodała jeszcze jedno zdanie. - Powinno to jednak być skonsultowane z radami osiedlowymi. Powinno dojść do spotkania i powinno to zostać wyjaśnione, a nie stawiać nas przed faktem dokonanym.

Skarbnik przyznał, że zgadza się z tą tezą, choć później dodał też, że nie rozumie dlaczego jest taki problem z oszczędnościami w radach osiedli, skoro wiadomo, że imprezy się nie odbędą. - Nie zabieramy przecież wszystkich pieniędzy - mówił. 

Jak wyliczył później, już w tym momencie wpływy ratusza już są mniejsze. Milion złotych mniej przyniosą opłaty czynszowe, dwa miliony złotych kosztowało będzie zwolnienie z podatku od nieruchomości,  a 200 tys. złotych mniej przyniesie strefa płatnego parkowania.

Na mównicę wyszedł jeszcze Artur Jaroszewski, przewodniczący rady miasta, którzy przyznał, że o cięciu budżetów rad osiedlowych dowiedział się przypadkiem. 

- Nie tak powinien wyglądać dialog - przyznał. 

Jedni chcieli oddać wszystko, inni nie oddali nic 

W ciągu tygodnia przewodniczący rad osiedlowych otrzymywali telefony z pytaniem, ile ze swojego budżetu muszą oddać. Informacja miała być przekazana jak najszybciej.

Temat wrócił jeszcze na sesji rady miasta. Pretensje o sposób załatwienia sprawy miała też Wioletta Kulpa (PiS). 

- Rady osiedla zostały zaskoczone, że im zostało zakomunikowane zdjęcie środków z 14 tys. złotych do 7 tys. złotych. Wówczas rady osiedlowe zaczęły do nas radnych zgłaszać, że to jakieś nieporozumienie. Nie konsultowano tego z nimi. Z tego co wiem, w tym tygodniu były telefony do przewodniczących rad osiedlowych z zapytaniem, ile dobrowolnie mogliby oddać - mówiła Wioletta Kulpa. 

Jak przyznała, można zweryfikować plany finansowe rad osiedli, bo można zorganizować inne imprezy w późniejszym terminie. Kilka dni temu rząd zezwolił na organizację imprez do 150 osób. Radna poprosiła też o informację, ile konkretnie z puli 140 tys. złotych oddała konkretna rada. 

- Oczywiście nie usprawiedliwia to Państwa w kwestii komunikacji. Postąpiliście nagannie, bardzo źle. Nie były prowadzone żadne rozmowy. Po prostu zdecydowaliście za nich. To nie powinno tak wyglądać - oceniła działania ratusza przewodnicząca klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości. 

Swoje zdanie na ten temat miał też Tomasz Kominek (PSL). Podkreślił, że najważniejsze jest zachowanie inwestycji, bo to podtrzymuje lokalną gospodarkę. 

- Chcielibyśmy jednak dołożyć do tego pewien grosz, żeby każdy samorządowiec był odpowiedzialny i zrobił coś dobrego w tych trudnych czasach. Uważam, że ten kompromis i korekta błędu, bo niektórzy radni  mieli obawy, że zostanie zdjęte 7 tys. złotych i że tak samo zostaną potraktowani w przyszłym roku. Dziękuję skarbnikowi, że rozwiał wątpliwości, że budżety nie będą korygowane do 7 tys. złotych. Dziękuję, że każda rada mogła zdecydować z jakich wydarzeń zejść - mówił.

Kominek przyznał, że jego rada osiedla Radziwie solidarnie dołoży cegiełkę. Pieniądze będę pochodziły z imprez, które się nie odbyły - dzień matki czy spotkanie prezydenta z mieszkańcami. A jeśli za kilka miesięcy będzie potrzebna kolejna korekta budżetu, to "jest otwartość". 

- Panie prezydencie i skarbniku, proszę się nie dziwić, że powstał chaos informacyjny. Informacje trafiały raz rzetelnie, raz nie. Dziękuję, że udało się osiągnąć kompromis, bo był potrzebny - mówił Kominek. 

Stanęło na tym, że rady osiedlowe same mogą zdecydować ile przekażą. Na jednym biegunie są rady, które nie oddały ani złotówki - to Dworcowa i Tysiąclecia. Chęć oddania całego budżetu zadeklarowała z kolei Pradolina Wisły. 

Prezydent Andrzej Nowakowski przez kilkadziesiąt minut przysłuchiwał się dyskusji i uwag. Zwrócił uwagę, że ze względu na pandemię koronawirusa miasto traci i to niemało. Przypomniał, że kilka miesięcy temu radni zgodzili się na zwolnienie lub zmniejszenie podatków dla płockich przedsiębiorców. Jest też druga strona medalu - miasto musiało dołożyć pieniędzy, np. Komunikacji Miejskiej (2 mln złotych) i zoo (1 mln złotych).

- Przychody są mniejsze od tych zaplanowanych o kilkadziesiąt milionów złotych. Szukamy ze skarbnikiem oszczędności głównie w wydatkach bieżących, bo nie chcemy rezygnować z inwestycji. Mamy świadomość, że jeśli nie będziemy ich realizować, uderzy to w przedsiębiorców - powtarzał po raz kolejny.

Prezydent przyznał, że być może ze względu na pandemię komunikacja z radami "nie była doskonała". 

- Cieszę się i to naprawdę ogromna radość, że zdecydowana większość rad osiedli odpowiedziała pozytywnie, rozumiejąc trudną sytuację w jakiej znalazł się samorząd. W projektach zmian proponowanych przez skarbnika już na poprzedniej sesji, są konsekwencje pandemii obostrzeń rządu dla samorządów - mówił prezydent. 

Przychody tylko z tytułu podatku PIT w kwietniu były mniejsze o 11 mln złotych (o 40% rok do roku). 

- I stąd ta propozycja - wyjaśnił. - Wiadomo, że łatwiej wydawać środki. Nikt z przyznanych środków łatwo nie rezygnuje, ale samo państwo radni mówili: odwołujemy imprezy, więc trzeba te środki zagospodarować. Można by, gdyby nie fakt, że nie będziemy mieli tych środków. Pieniądze nie rosną na drzewach, one muszą wpłynąć do kasy miasta z podatku PIT i CIT. Jeśli nie wpłynął, to ich po prostu nie będzie.

Jak zauważył Andrzej Nowakowski, samorządy nie są ujęte w żadnej tarczy finansowej. 

Deklaracje rad osiedlowych:

  • Borowiczki 5 tys. złotych
  • Dworcowa 0 
  • Góry 5 tys. 
  • Imielnica 5 tys. 
  • Kochanowskiego 1 tys. 
  • Kolegialna 3 
  • Łukasiewicza 1,5 tys.
  • Międzytorze 1,5 tys.
  • Miodowa 4 tys. 
  • Podolszyce Południe 3 tys.
  • Podolszyce Północ 5 tys. 
  • Pradolina Wisły - wszystkie środki (ostatecznie 8,6 tys. złotych)
  • Radziwie 3 tys.
  • Skarpa 5 tys. 
  • Stare Miasto 1,9 tys. 
  • Trzepowo 2 tys.
  • Tysiąclecia 0 
  • Winiary 4 tys.
  • Wyszogrodzka 4 tys.
  • Zielony Jar 5 tys. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo