reklama

Radni odrzucili raport o stanie powietrza

Opublikowano:
Autor:

Radni odrzucili raport o stanie powietrza - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTrzynastej sesji rady miasta towarzyszyła niebywale długa dyskusja o stanie środowiska na obszarze naszego województwa. Emocji nie brakowało, podobnie jak wzajemnego przerzucania się pomiarami stężeń poszczególnych substancji w powietrzu. - Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle – rozkładał ręce jeden z radnych.

Burzliwa i niebywale długa dyskusja o stanie środowiska towarzyszyła trzynastej sesji rady miasta. Emocji nie brakowało, podobnie jak wzajemnego przerzucania się pomiarami stężeń poszczególnych substancji w powietrzu. - Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? – pytali radni.

Do tej sesji wiele oosób przygotowywało się wiele miesięcy. Dyskkusja trwała kilka godzin, a prawie każde z wystąpień o ochronie środowiska na Mazowszu w latachh 2013-2014 było połączone z obszerną prezentacją.

- Potraktowałem ten temat niezwykle poważnie, stąd niemal z półrocznym wyprzedzeniem zaprosiłem na obecną sesję przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Środowiska, prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, wojewodę mazowieckiego, prezesa PKN Orlen, przedstawicieli Okręgowej Izby Lekarskiej, parlamentarzystów (zjawiła się wyłącznie Elżbieta Gapińska) – pozwolił sobie na krótki wstęp przewodniczący płockich radnych, Artur Jaroszewski. - Poza Płockiem, jeszcze kilka innych miast ma podobną specyfikę: Włocławek, Tarnów, Puławy, Kędzierzyn-Koźle, wynikłą z obecności na ich terenie zakładów produkcyjnych – wskazywał i dodawał, że to statystyki nowotworowe dla naszego miasta nie napawają optymizmem.

WIOŚ: Powietrze w normie, gorzej z wodą i hałasem

Zaraz po nim zabrał głos Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, Adam Ludwikowski. Zaraz na początku podkreślał, że WIOŚ nie zajmuje się badaniem składu powietrza wraz z ich wpływem na stan zdrowia, tylko monitoruje poziom 12 substancji (m. in. pyłów PM10 i PM2,5, dwutlenku siarki, benzenu, tlenku węgla). Nie stwierdzono przekroczeń ustalonych norm, aby zaistniała konieczność alarmu. Co najwyżej występuje podwyższenie poziomu w dopuszczalnych granicach, natomiast wszelkie uciążliwości odorowe wynikają z podwyższonego stężenia SO2. W dodatku problem dotyczy nie okolicy PKN Orlen, tylko... centrum miasta. Zdarzyły się trzy epizody dobowe, kiedy wskazania były znacznie wyższe, ale rocznie takich sytuacji dopuszcza się nawet 25.

Dalej było o wodach. Tu już gorzej, rzeki Wisłą i Utrata należą do najbardziej zanieczyszczonych w naszym województwie. Zaledwie trzy procent ze wszystkich wód osiągnęło stan dobry, w przypadku Słupianki umiarkowany. Zanieczyszczenia powodują ścieki i spływy powierzchniowe z terenów rolniczych, które zawierają środki chemiczne.

Płocczanie są również narażeni na zbyt duży hałas. Na ul. Granicznej przekroczono dopuszczalne granice. Lepsza wiadomość jest taka, że w przypadku pół elektromagnetycznych emitowanych chociażby przez telefony komórkowe, nie odnotowano żadnego przekroczenia dopuszczalnych norm.

Zaprezentowany materiał zadziwił Artura Jaroszewskiego. - Wszystkie opracowania z poprzednich lat były obszernymi księgami, a teraz za 2014 r. dostaję broszurkę liczącą 52 strony - zdumiał się. - Część dotycząca powietrza zmniejszyła się do zaledwie siedmiu stron.

Ludwikowski tłumaczył, że nie chciał nikogo zarzucać detalami. Każdy zainteresowany ma możliwość ściągnięcia ich ze strony internetowej. - Moim zdaniem wszystko realizujemy dobrze, na poziomie europejskim. Zdaniem ustawodawcy, raporty musimy publikować raz na dwa, trzy lata, a my sporządzamy je każdego roku.

Jaroszewski miał już kolejne pytanie, tym razem o poziom niklu. - Twierdzicie, że wyższe stężenie jest w Siedlcach, a z danych, którymi ja dysponuję, jest 12-krotnie większa różnica – wskazywał. 

Zdaniem przedstawiciela WIOŚ, w tym przypadku winowajcą okazał się... wiatr, który zawiał w stronę Siedlec, gdzie powstały pomiary. - Norma wynosi 20 mikrogramów na metr sześcienny – informował inspektor. - W Płocku wynosi poniżej 3, w Siedlcach ok. 4. Podobną sytuację mamy z benzenem.

Kolejne pytanie przewodniczącego dotyczyły właśnie benzenu, danych o emisji ze źródeł przemysłowych. Inspektor wyjaśniał, że wynika to z braku wiarygodnych źródeł nadających się do użycia w modelu, aby wszystko policzyć. Wyciąganie danych wymaga czasu. Odpowiada za to jedna osoba.

Dane dotyczące benzenu za 2013 rok miał podać dyrektor Biura ochrony środowiska w Orlenie, Arkadiusz Kamiński. Podobnie jak podczas niedawnej debaty zorganizowanej przez koncern podkreślał, że Orlen spala najwyższej jakości paliwa płynne, w których substancje szkodliwe albo nie występują wcale, albo w minimalnej ilości, poprawie stanu środowiska będzie służyć również nowa instalacja odsiarczania spalin.  - Nie możemy pominąć emisji ze spalania w piecach i wpływu środków transportu - uważa.

Tu znów informacje zdziwiły Artura Jaroszewskiego. Nie zgadzały mu się dane podane przez Orlen w zintegrowanym raporcie za 2014 rok i te, które podaje WIOŚ. Wyższe okazały się te pierwsze. - Czy nie łatwej byłoby przyznać, że się pomyliliście? - Jaroszewski zagadnął Ludwikowskiego, natomiast radna Wioletta Kulpa z Prawa i Sprawiedliwości przypomniała wszystkim, że mowa tu o wdychanych substancjach, których z organizmu już się nie pozbędziemy.

Wszędzie biją nam brawo, tylko w Płocku same zastrzeżenia

Ludwikowski mówił dalej: - Na ochronie środowiska to się każdy zna, na prądzie już nie, bo ten kopie. Byłem już kontrolowany wielokrotnie przez Najwyższą Izbę Kontroli. Za nasze działania biją nam brawo profesorowie z USA. Wszędzie nie ma zastrzeżeń, tylko w Płocku się z tym stykamy. Uprzedzałem, że nie mierzę tablicy Mendelejewa i zapachów, a może gdzieś znajduje się obora, z której śmierdzi – ponosiły go coraz mocniej emocje. - Nam wychodzi, że tych przekroczeń nie ma. Może niepotrzebne wspomniałem o tych problemach kadrowych, ale chciałem pokazać, że taka garstka ludzi taką dobrą robotę robi. Czy państwo tego nie widzicie? - a jego współpracownik, Tomasz Klech dodawał, że to nie oni ustalają normy.

Wioletta Kulpa perorowała dalej, wymieniając szkody, jakie wywołuje wdychanie poszczególnych substancji dla naszego zdrowia (poza najcięższymi chorobami m. in. nasilanie astmy, zapalenie spojówek, zwiększona krzepliwość krwi i podatność na infekcję dróg oddechowych). - Co roku zrzucacie państwo całą odpowiedzialność na paleniska w domach jednorodzinnych, ale nie widzi się takiego potwora w rodzaju zakładu karnego w Płocku.

Zdenerwowany Ludwikowski bronił się, że rolą WIOŚ jest zmierzenie, wykonanie modelu, a następnie podanie możliwych przyczyn z dużą dozą prawdopodobieństwa. - Oczywiście, że może zdarzyć się awaria. Każdy popełnia błędy. Wystąpiła tylko jedna taka sytuacja - zakończył, mając najwyraźniej na myśli błędy w pomiarach stężenia benzenu sprzed kilku lat.

- Ostatnia awaria miała miejsce we wrześniu 2015 roku – przypomniał mu Artur Jaroszewski.

Arkadiusz Kamiński z Orlenu zapewniał, że płocka stacja jest jedną z najnowocześniejszych w tej części Europy. Zdolny wychwycić jedną cząsteczkę zanieczyszczeń na miliard. - My do niej nie wchodzimy, wyniki są przesyłane online do WIOŚ. To do Płocka przyjeżdżały inne firmy kalibrować swoje stacje. Zapraszamy w grudniu na otwarcie nowej instalacji. Przyznajemy się do tych zapachów, bierzemy je na klatę. Jako pierwsze miasto w Polsce będziecie mieli system, który zmierzy pochodne siarki odpowiadające za uciążliwości zapachowe. Jesteśmy w trakcie jego zakupu.

Po kilkugodzinnej dyskusji radny Tomasz Kominek z Polskiego Stronnictwa Ludowego pytał: - Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? - a po nim głos zabrał Wojciech Hetkowski z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Chcemy mieć świadomość, że wielki biznes nie próbuje przeprowadzać sztuczek w dopasowywaniu wyników, chociaż zdaniem dyrektora z Orlenu jest to trudne do wykonania – stwierdził radny. Apelował, aby przestać wszystko sprowadzać do kolejnej średniej w sytuacji, kiedy wystarczy jeden duży impuls czynnika negatywnego powodujący nieodwracalne straty. - Nie spodziewam się przyjazdu najlepszych specjalistów, ale dajmy ludziom szansę przebadać się zanim nie będzie dla nich za późno.

Radna PSL, Małgorzata Struzik doczytała się, że ten dym z komina to para wodna po procesie odsiarczania. - Wychodzi na to, że to mieszkańcy są sami dla siebie trucicielami – więc zgłosiła pomysł, aby Straż Miejska mocniej kontrolowała to, czym mieszkańcy palą w piecach. Jej kolega z klubu, Michał Sosnowski podrzucił pomysł aplikacji na smartfony z wynikami stanu powietrza. Artur Jaroszewski zaprezentował dane WIOŚ za 2013 rok przedstawiające udział przemysłu w emisji zanieczyszczeń na tle innych miast (SO2 w przypadku Płocka to aż 98 procent, więcej niż w Warszawie, Radomiu i Siedlcach, średnia dla Mazowsza to 74 procent, nikiel 89 procent – Mazowsze 16 procent). - To dla tych, którzy twierdzą, że problem leży w paleniskach – skwitował.

Doktor Jacek Zieleniewski, który poprosił o głos, zwrócił się do Ludwikowskiego. - Czy jest pan w stanie powiedzieć, co idzie na palnik w Orlenie? – pytał inspektora, który temu zaprzeczył. - Jeśli miasto stać na tablicę, WIOŚ będzie tylko temu przyklaskiwał. Bardzo mi przykro, że w przyczynach nie wskazujemy na PKN Orlen, tylko na piece opalane śmieciami.

Arkadiusz Kamiński: - Jako zakład jesteśmy transparentni. Orlen z własnych środków sfinansuje aplikację na telefony komórkowe, aby każdy mógł wejść i zobaczyć, jaka jest sytuacja na danej stacji monitoringowej. Dym faktycznie jest parą wodną. Zapraszam na wycieczkę po otwarciu na komin wyposażony w naszą najnowszą instalację.

Jaroszewski: większe zaufanie do danych Orlenu niż WIOŚ...

- Nie chciałbym, aby to wyglądało tak, że rada miasta atakuje zakład – drążył temat Jaroszewski w odniesieniu do koncernu. - Wiemy, że dużo robicie i jest dużo lepiej niż było. Pojęcie społecznej odpowiedzialności biznesu do czegoś zobowiązuje. Państwa dbałość o środowisko powinno przebiegać pod kontrolą WIOŚ. Jak dla mnie dane WIOŚ kolejny raz są niewiarygodne. O wiele większe zaufanie mam do tego, co publikuje Orlen.

Raport za rok 2013 poddano pod głosowanie. Rada miasta większością głosów nie przyjęła informacji.

Nadeszła pora na wypowiedzi lekarzy w temacie zdrowia płocczan. Jako pierwszy przemawiał doktor Jarosław Wanecki. Jeszcze raz przypomniał, że to tytoń uchodzi za podstawowy, udowodniony czynnik wywołujący raka. Na konieczność profilaktyki zwracał uwagę doktor Marek Mondrecki. Wspominał o niechlubnym trendzie częstszych zachorowań płocczan na nowotwory złośliwe, biorąc pod uwagę dane z innych miast. Również doktor Waldemar Kujawa przywoływał wyniki starych badań, kiedy przebadano ponad 300 łożysk u płocczanek, a następnie porównali z danymi z Kutna. Wyniki nie okazały się korzystne dla tych pierwszych. - Nie ma żadnych kompetentnych badań na temat stanu naszego zdrowia, ostatnie odbyły się ćwierć wieku temu – co podchwycił radny Wojciech Hetkowski. Sugerował, aby próbować znaleźć pieniądze na badania. - Nawet jeśli znajdzie się wola ze strony Orlenu, aby te badania sfinansował, to prosiłbym, aby ich nie monitorował – dodawał radny. - One powinny być zrobione przez podmiot niezależny.

Radny: miasto też powinno coś robić!

- Poniekąd czuję się sprawcą zamieszania – podszedł do mównicy Artur Jaroszewski z własną prezentacją. - Krajowy Rejestr Nowotworów to duża baza powstająca za państwowe pieniądze. Na ich stronie internetowej znajdują się informacje, które nawet laik potrafi dosyć sprawnie rozszyfrować. Do głównych czynników ryzyka należą palenie tytoniu, ale też ekspozycja na azbest, spaliny węgla, metale ciężkie. Rzucajmy palenie jak najszybciej, ale to nie jedyny czynnik kancerogenny.

W zaprezentowanym zestawieniu porównał Płock z Ostrołęką, Radomiem, Siedlcami i Warszawą pod względem współczynnika zgonów. - Jesteśmy niechlubnie wyróżnieni - przyznał Jaroszewski. - To u nas zanotowano najwyższy wzrost zgonów, podczas gdy w innych miastach sytuacja jest w miarę stabilna.

- Wysoki koszt badań? To jaki koszt ma życie ludzkie? - pytała z kolei przewodnicząca klubu Prawa i Sprawiedliwości. - Czy jest możliwe, aby Ratusz skontaktował się z doktorantami z instytutu naukowego, aby w swoich pracach podjęli temat?

Wiceprezydent Roman Siemiątkowski przychylił się do pomysłów. - Dane są na tyle niepokojące, że rzeczywiście warto wstępnie oszacować koszty i wybrać ośrodek badawczy.

Na koniec tej części sesji przemawiał Artur Jaroszewski. - Nie ukrywam, że mam żal do obecnej, jak i poprzedniej władzy od 1994 roku, że nikt nie zainteresował się wpływem na zdrowie mieszkańców przez tak duży zakład. W odpowiedzi na moją interpelacje padło stwierdzenie, że nie Ratusz o takie dane nie zabiegał, w przeciwieństwie do laika, za którego ja się uważam. Mniej więcej półtora roku temu zasygnalizowałem problem, kiedy dokopałem się do danych. Zabiegam o udział pierwszoligowych lekarzy i ekspertów w dziedzinie środowiska, aby pochylili się nad tematem w czasie konferencji, którą ostatecznie zorganizował jako pierwszy Orlen. Nie twierdzę, że dobrą, ale to miasto powinno taką zorganizować. Moja rola tutaj się kończy.

Cztaj też:

 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE