Pięcioro rajców rady miasta wystartowało w wyborach na radnych osiedli. Wszyscy się dostali. Tylko… po co?
Wśród kandydatów w wyborach do rad osiedli poza nieznanymi szerszemu gronu płocczanami znalazło się pięcioro znanych, przynajmniej z nazwiska, radnych rady miasta Płocka. Cała piątka dostała się do osiedlowych rad. Radna Magdalena Lewandowska (klub radnych SLD) zasiądzie w radzie osiedla Łukasiewicza, Artur Kras (PO) - osiedla Tysiąclecia, Aniela Niedzielak (PSL) oraz Tomasz Kolczyński (PiS) będą reprezentowali mieszkańców Imielnicy, a Dariusz Skubiszewski (Nasz Kraj) - Starego Miasta.
- Przepisy, owszem, nie zabraniają łączenia tych funkcji, ale jaki jest tego sens? - nie mogą się nadziwić płocczanie, którzy zadzwonili do nas w tej sprawie. - Przecież w radzie miasta ci radni mają o niebo większe możliwości, kompetencje, mogą i powinni działać dla swoich osiedli. Dlaczego zajmują miejsce innym, mniej znanym kandydatom?
O cel łączenia funkcji radnego miasta i osiedla zapytaliśmy samych zainteresowanych.
Aniela Niedzielak: To bardzo dobre rozwiązanie, bo jako radna osiedla mam dużo większy kontakt z mieszkańcami, a dzięki temu, że jestem radną miasta, mam lepsze możliwości przekazywania potrzeb mieszkańców decydentom, czyli władzom miasta. Poza tym jako radna miasta nie miałam, gdzie spotykać się z mieszkańcami, w radzie osiedla są dyżury, każdy może przyjść, porozmawiać o problemie.
Magdalena Lewandowska: Kandydowałam do rady osiedla, bo i tak i tak na każdym jej posiedzeniu byłam i dopóki była rada, zawsze przychodziłam na spotkania. Uważam, że połączenie tych funkcji jest bardzo korzystne dla mieszkańców.
Dariusz Skubiszewski: Zasiadanie w radzie osiedla to typowo społeczna funkcja, pełnię ją po raz trzeci. Pozwala na jeszcze bliższy kontakt z mieszkańcami, a co za tym idzie, na poznanie tych ich problemów, którym rada miasta, zajmująca się osiedlami bardziej kompleksowo, nie zawsze może poświęcić czas. Mówię choćby o takich bolączkach jak np. przewrócone drzewo czy uszkodzona studzienka. To małe sprawy, ale dla mieszkańców uciążliwe. Można je zgłaszać podczas dyżurów w każdy piątek w godz. 17.00-19.00.
Artur Kras: Uważam, że jest to bardzo dobry sposób dotarcia do jeszcze większej grupy płocczan. Poza tym i tak chodziłem na spotkania mieszkańców, które odbywały się mimo że formalnie rada osiedla nie istniała. Dzięki temu jestem bliżej wyborców.
Tomasz Kolczyński: Moje wcześniejsze doświadczenia sięgające czasu, gdy powstawały rady osiedli, w tym Imielnicy, pokazują, że łączenie tych funkcji nie tylko nie przeszkadza, ale zdecydowanie pomaga w nawiązaniu jeszcze lepszego kontaktu z mieszkańcami. Funkcja radnego osiedla pozwala też na bardziej bezpośrednie włączenie się w różne inicjatywy i ważne dla mieszkańców kwestie.
Sprawdziliśmy jeszcze, jak przez ostatnie dwa lata wyglądała aktywność tych radnych pod względem złożonych interpelacji w sprawach własnych osiedli. Trzeba przyznać, że radni interesowali się losem swoich osiedli - Tomasz Kolczyński przez ostatnie dwa lata złożył w sumie 5 interpelacji, z których 3 dotyczyły Imielnicy, Aniela Niedzielak - 8 interpelacji, z których 4 związane były z osiedlem Imielnica, Dariusz Skubiszewski napisał 77 interpelacji, z których ponad 20 dotyczyło starówki, Magdalena Lewandowska - 23 interpelacje, z których ok. 14 dotyczyło albo jej osiedla, albo dzielnic sąsiadujących z osiedlem Łukasiewicza, a Artur Kras - 36 interpelacji, z których ok. 15 dotyczyło osiedla Tysiąclecia albo dzielnic sąsiadujących.
Jak radni wypadli w wyborach, ile głosów dostali? Czytaj: Sprawdź, kto wygrał na Twoim osiedlu