W pierwotnym terminie spotkanie musiało zostać odwołane ze względu na przechodzącą nad Płockiem śnieżycę. Nowy termin wyznaczono na 8 marca, a od tamtej pory Nafciarzom nie wiodło się najlepiej. Przy Łukasiewicza 34 jeszcze nie odmieniono słowa "kryzys" przez wszystkie przypadki, ale fakty są takie, że zespół gra słabo. Nawet jeśli tworzy sytuacje, jak w meczach z Lechem czy Miedzią, było to za mało.
Wisła liczyła na przełamanie w meczu z Wartą, tym bardziej, że poprawiła się sytuacja kadrowa zespołu. Do bloku defensywnego wrócił borykający się z urazem mięśniowym Steve Kapuadi, a w drugiej połowie, również po dłuższej przerwie, na boisku pojawił się Łukasz Sekulski.
Podopieczni Pavola Stano od początku grali tak, jak zwykle, choć znacząco przeszkadzała w tym murawa. Boisko przy Łukasiewicza 34 od kilku tygodni nie wygląda najlepiej, co ma związek z zabudowaniem stadionu. I choć kultura gry i optyczne przekonanie wskazywało na gospodarzy, to lepsze sytuacje do zdobycia bramki miała Warta Poznań. Największe pudło w zespole przyjezdnych zanotował Maciej Żurawski w 15. minucie. Pomocnik przyjezdnych uderzał co prawda z ostrego kąta, ale przed sobą miał tylko Krzysztofa Kamińskiego. To była dogodna sytuacja, ale huknął nad poprzeczką. Żurawski pokazał się jeszcze raz, kiedy świetnie wyszedł do prostopadłej piłki, ale i tym razem górą interweniujący na przedpolu Kamyk.
Wisła lepiej operowała piłką, ale nie przekładało się to na dobre sytuacje do zdobycia gola. Groźnie było po główce Rafała Wolskiego, kiedy to futbolówkę musiał wybijać Robert Ivanov. Niezłym strzałem sprzed pola karnego popisał się jeszcze Dominik Furman, ale piłka leciała wprost w Mateusza Lisa. To tyle, jeśli chodzi o akcenty ofensywne Wisły. Trener Pavol Stano miał o czym rozmawiać ze swoimi zawodnikami.
Sytuacja po zmianie stron szybko się zmieniła. W środku pola futbolówka odskoczyła Konradowi Matuszewskiemu, a przy pomocniku Warty błyskawicznie pojawił się Furman i już w drugim kontakcie z piłką posłał prostopadłe podanie do Mateusza Szwocha. Obrona poznaniaków była w rozsypce, linia spalonego była złamana, a Szwoch pewnie pokonał Mateusza Lisa! Jak się okazało, strzelił jedyną bramkę w tym spotkaniu.
Nafciarze na chwilę uspokoili grę, a zaledwie pięć minut później z boiska wyleciał Niilo Mäenpää. Debiutujący w Ekstraklasie Karol Arys pokazał Finowi drugą żółtą i po chwili czerwoną kartkę. Wydawało się, że podopieczni Pavola Stano będą spokojnie kontynuować grę w przewadze i pokuszą się o kolejne bramki. Tymczasem inicjatywę zaczęła przejmować... Warta.
Podopieczni Dawida Szulczyka potrafili zamknąć Nafciarzy na własnej połowie i utrzymywać się przy piłce. Pavol Stano wprowadził na boisko kolejnych napastników - Marko Kolara, Łukasza Sekulskiego i Damiana Warchoła, ale niewiele to zmieniło. Piłka kilkukrotnie wylądowała w polu karnym Lisa, ale zagrożenia długimi fragmentami nie było.
Zagrożenie sprokurował za to Krzysztof Kamiński, podając piłkę wprost pod nogi Ivanova. Fin uderzył, niewiele myśląc, ale trafił w poprzeczkę. W 90. minucie spotkania piłkę na wagę remisu miał jeszcze Jakub Kiełb, ale uderzył za mocno i nad bramką. Kamińskiemu znów dopisało szczęście.
Nafciarze dowieźli prowadzenie do ostatniego gwizdka i wynik był najważniejszy, choć styl pozostawiał sporo do życzenia. Wiślacy wygrali jednak najważniejszy mecz - sami ze sobą. Każda kolejna porażka ciążyła by podopiecznym Pavola Stano i pętała nogi w kolejnych spotkaniach, a liga nie zwalnia tempa.
W 24. kolejce PKO Ekstraklasy Wisła Płock podejmie na swoim stadionie Widzew Łódź. Początek meczu przy Łukasiewicza 34 w poniedziałek 13 marca o godz. 19:00.
Wisła Płock - Warta Poznań 1:0 (0:0)
1:0 - Mateusz Szwoch 54'
Wisła: 1. Krzysztof Kamiński - 25. Jakub Rzeźniczak, 3. Steve Kapuadi, 4. Adam Chrzanowski - 15. Kristián Vallo, 8. Dominik Furman, 23. Filip Lesniak, 14. Mateusz Szwoch (84', 95. Damian Warchoł), 10. Rafał Wolski (78', 24. Marko Kolar), 89. Aleksander Pawlak (70', 21. Igor Drapiński) - 18. Bartosz Śpiączka (77', 20. Łukasz Sekulski).
Warta: 1. Adrian Lis - 2. Jan Grzesik, 54. Dimítrios Stavrópoulos, 44. Dawid Szymonowicz, 4. Robert Ivanov, 22. Konrad Matuszewski (66', 3. Jakub Kiełb) - 6. Maciej Żurawski (67', 24. Kajetan Szmyt), 16. Miguel Luís (72', 77. Stefan Savić), 8. Niilo Mäenpää, 30. Miłosz Szczepański (66', 15. Michał Kopczyński) - 99. Adam Zreľák (77', 94. Enis Destan).
Żółte kartki: Szwoch - Mäenpää, Miguel Luís, Szmyt.
Czerwona kartka: Mäenpää (61', za drugą żółtą).
Sędzia: Karol Arys (Szczecin).
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.