reklama

Protest. Obiecanki, cacanki, starosto

Opublikowano:
Autor:

Protest. Obiecanki, cacanki, starosto - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMieszkańcy Ciółkowa po raz kolejny postanowili zaprotestować i wyszli na pasy przed płocką Stanisławówką. Sparaliżowali kawałek miasta, wszyscy utonęli w potwornych korkach. – Kierowców przepraszamy, ale jak nasz dzisiejszym protestem niczego nie wskóramy, to będzie tak co miesiąc - odgrażał się Ryszard Sumiński. – Nic nas nie powstrzyma dopóki zakład Ecoriver nie zniknie z Ciółkowa.

Mieszkańcy Ciółkowa po raz kolejny postanowili zaprotestować i wyszli na pasy przed płocką Stanisławówką. Sparaliżowali kawałek miasta, wszyscy utonęli w potwornych korkach. – Przepraszamy kierowców, ale jak nasz dzisiejszym protestem niczego nie wskóramy, to będzie tak co miesiąc - odgrażał się Ryszard Sumiński. – Nic nas nie powstrzyma, dopóki zakład Ecoriver nie zniknie z Ciółkowa.

Mieszkańcom Ciółkowa nikt nie odmówi determinacji. Ich batalia z zakładem Ecoriver trwa już od dawna. Zaczęło się od smrodu i różnych dolegliwości, ale czarę goryczy przelała śmierć dwojga dzieci, którą mieszkańcy powiązali z trującą działalnością przedsiębiorstwa. Na własny koszt organizowali badania gleby i wody, chodzili po pasach przed płockim starostwem, protestowali podczas uroczystości otwarcia nowej komendy policji przy Kilińskiego.

Tym razem kilkadziesiąt osób przyjechało autobusem pod Stanisławówkę. Najpierw, o godzinie 14.00 złożyli kwiaty pod pomnikiem ks. Jerzego Popiełuszki. Modlący się wspólnie z nimi ksiądz wspomniał, że czynią to w intencji również „dwojga dzieci, które stały się ofiarami” sprawy, która w zasadzie nie wiadomo kiedy się zakończy.

– Na razie nic konkretnego się nie działo – tłumaczył nam Ryszard Sumiński, jeden protestujących na pasach przed Stanisławówką. – Chcemy czystej wsi, bez dalszego wdychania smrodu z Ecoriver!

Mieszkańcy zapowiadają, że zadowolą ich dwie sprawy: dokumenty w ręku zamiast ciągłych obietnic oraz całkowite wyniesienie się zakładu z obecnie zajmowanych terenów. Ryszard Sumiński twierdzi także, że z mieszkańcami próbują kontaktować się nowi właściciele Ecoriver. – Nie wiemy kto to jest – więc sprawa pozostaje nadal otwarta.

Tymczasem niektórym kierowcom puszczały nerwy. Próbowali nawet zawracać. Jedna z kobiet wysiadła. Kiedy usłyszała, że chodzi o śmierć dwojga dzieci, krzyknęła, że opowiadają jej jakieś głupoty. – Chcemy żyć jak ludzie, nie w smrodzie i w brudzie – skandowano i co jakiś czas przepuszczano kilka samochodów albo autobusy. Bezustannie wyła syrena.

Sumiński dodaje, że w lutym tego roku miała być kontrola z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Ecoriver. – Schowali, co mieli – opowiada Sumiński. Według niego, odpady przerzucono z pryzm do silosów, na wybetonowany teren. Tymczasem u dzieci pojawiła się niepokojąca wysypka. – Czas uświadomić władzom konieczność wprowadzenia odpowiednich przepisów. Tak, aby nie było takiej samowolki - przekonują mieszkańcy, domagając się, by sprawą zajęła się Najwyższa Izba Kontroli.

Ale dlaczego protest odbywa się tuż przed wyborami na prezydenta? Łatwo to wykorzystać, skoro są to ostatnie akordy kampanii, tuż przed ciszą wyborczą. Sumiński ufa, że w ten sposób szybciej wpłynie na urzędników. Tymczasem po pasach przez cały czas przechodził wraz z pozostałymi protestującymi senator Prawa i Sprawiedliwości, Marek Martynowski. – Zaprosiliśmy na dzisiejszy protest ludzi z różnych opcji – wyjaśnia Sumiński. Nowy starosta tylko obiecuje, ale na efekty wciąż czekamy.

Po kilkunastu minutach przed Stanisławówką pojawili się poseł Piotr Zgorzelski, Radosław Lewandowski z płockiej delegatury urzędu wojewódzkiego i starosta Mariusz Bieniek. Ten ostatni mógł sobie przeczytać zaadresowaną do niego odezwę na jednym z banerów. – Obiecanki, cacanki, a głupiemu radość, panie starosto.

– Jak długo będziecie protestować? – pytali politycy PSL. – Dokładnie tyle, ile trzeba – usłyszeli. Mariusz Bieniek dostał zaproszenie, aby dołączył do spacerujących. Nie skorzystał, chć zarzekał się parokrotnie, że zjawił się w geście solidarności z mieszkańcami Ciółkowa.

– Ta demonstracja jest niepotrzebna – uważa starosta. – Jednak pokazuje, jak słabe są obowiązujące przepisy – i w zasadzie to był zadowolony. Sądzi, że jesteśmy na dobrej drodze do sukcesu, skoro na teren zakładu już nic nie wjeżdża, natomiast zalegające odpady czeka utylizacja, którą powinien zająć się Ecoriver, ale jeśli tego nie zrobi, pewnie koszty przejmie państwo. Może 700, 800 tys., a może nawet milion złotych.

Piotr Zgorzelski pytany, czemu walka z zakładem jest tak opieszała, uważał, że „na skróty” byłoby jeszcze gorzej. Winą obarczył istniejące przepisy. Zapowiedział jednak, że za dwa, trzy miesiące gehenna się skończy, a nieczystości będą całkowicie usunięte.

Więcej zdjęć w galerii:

Fot. Portal Płock

Więcej o konfikcie w Ciółkowie pisaliśmy tutaj:

,

,

,

D,

,

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE