reklama

Prezydent Duda: Oni powiedzieli twarde nie

Opublikowano:
Autor:

Prezydent Duda: Oni powiedzieli twarde nie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPłockie obchody Czerwca 1976 roku z udziałem prezydenta Polski Andrzeja Dudy i przewodniczącego NSZZ Solidarność Piotra Dudy nie były zbyt tłumne i nie takie spokojne, jakby sobie tego życzyli organizatorzy. Prezydenta przywitali w Płocku zarówno zwolennicy, jak i ludzie z Komitetu Obrony Demokracji. Na transparentach napisali m. in. „Dojna zmiana. Kasa do Torunia - pielęgniarki do Londynu”.

Płockie obchody Czerwca 1976 roku z udziałem prezydenta Polski Andrzeja Dudy i przewodniczącego NSZZ Solidarność Piotra Dudy nie były zbyt tłumne i nie takie spokojne, jakby sobie tego życzyli organizatorzy. Prezydenta przywitali w Płocku zarówno zwolennicy, jak i ludzie z Komitetu Obrony Demokracji. Na transparentach napisali m. in. „Dojna zmiana. Kasa do Torunia - pielęgniarki do Londynu”.

Poczty sztandarowe zebrały się przy Stanisławówce już przed godziną 11.00, podobnie organizatorzy trzydniowych obchodów 40. rocznicy wydarzeń z Czerwca 1976 roku z płockiej Solidarności. Przy wejściu na teren parkingu wszystkich sprawdzały służby odpowiedzialne za zapewnienie bezpieczeństwa głowy państwa. Prezydent Duda zjawił się kilka minut po godzinie 11.00 w asyście kompanii honorowej. Odegrano hymn państwowy, następnie jako pierwszy złożył kwiaty przy pomniku Ofiar Protestów Robotniczych i bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Zaraz po nim kolejną wiązankę złożył przewodniczący ogólnokrajowej Solidarności Piotr Duda, jako ostatni lokalni działacze związku, w tym z Płocka. Wszystko, krok po kroku, zostało wcześniej rozpisane w harmonogramie całego wydarzenia. Przy bramie na prezydenta czekało trochę płocczan.

Prezydent przeszedł wraz z pozostałymi gośćmi ulicami miasta. Na przodzie pochodu grała orkiestra, trochę dalej słuchano „Żeby Polska była Polską” w wykonaniu Jana Pietrzaka. Po drodze Andrzeja Dudę powitał transparentami Komitet Obrony Demokracji. Ludzie z KOD-u wyjęli czerwone kartki, z kolei maszerujący gwizdali.

Dalsza część uroczystości już na Starym Rynku trwała dwie godziny. Nie wpuszczano wszystkich za barierki. Zrobiło się małe zamieszanie. Problemy z wejściem mieli nawet klerycy albo członkowie pocztów sztandarowych. Skwar był przeraźliwy, próbowano chronić się parasolami przed spiekotą. Doniesiona woda w zgrzewkach znikała wręcz w zawrotnym tempie. Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu stali nawet na ratuszowej wieży, gdzie zwykle przebywa hejnalista, ulokowali się również w kilku innych budynkach zapewniających widok na cały plac. Wśród zgromadzonych pojawili się nie tylko przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości. Byli goście z Ursusa, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL Jacek Pawłowicz, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski i minister Wojciech Kolarski.

Mszę polową na starówce poprzedziły przemówienia. W pierwszym zabrakło wymienienia wśród obecnych prezydenta Płocka, który siedział w pierwszej ławce (przyszedł także były prezydent, Mirosław Milewski). - Składamy dzisiaj hołd ludziom krzywdzonym i więzionym, brutalnie bitym na tzw. ścieżkach zdrowia – przemawiał Jerzy Obrębski, przewodniczący płockiej Solidarności. - Bez czerwcowych wydarzeń z 1976 roku nie byłoby Solidarności. Nasza wolność nie jest zasługą jednostki, tylko milionów Polaków, którym jesteśmy winni pamięć i szacunek. Chwała bohaterom.

Zabrakło dialogu

Dalej przemawiał Piotr Duda: - Jesteśmy tu dzisiaj nie dlatego, że tak wypada, bo tak nakazuje poprawność polityczna, tylko po to, aby podziękować tym, którzy otworzyli wrota do wolności, do powstania Solidarności – następnie wskazał na Radom, Ursus i Płock. - To w tych miastach władza najmocniej odczuła strajki, odpowiedziała na nie represjami. Strajki przekształciły się w manifestacje w obronie godności. Ci ludzie nie chcieli niczego nadzwyczajnego, pragnęli godnie zarabiać. Protesty miały także wymiar społeczny. Zabrakło dialogu, którego w Polsce jeszcze do niedawna tak bardzo brakowało. Dziękuję tym, którzy mieli wówczas w sobie odwagę, bo nie wszyscy ją mieli, abyśmy teraz mogli żyć w wolnej i demokratycznej ojczyźnie. Dziękuję Solidarności za bycie strażnikiem historycznych wydarzeń. Cześć i chwała bohaterom – zakończył.

Walka o godność

Trzecie, najdłuższe, przemówienie wygłosił prezydent Andrzej Duda. - Bohaterowie tamtych wydarzeń sprzed 40 lat w Płocku, Radomiu, w Ursusie i w wielu innych miejscach, robotnicy, to oni powiedzieli twarde „nie” w czasie tzw. „małej stabilizacji”, kiedy wydawało się, że epoka gierkowska to taki lepszy PRL. Uznali, że władza depcze ich godność i stanęli w jej obronie. Godności polegającej na możliwości godziwego życia, aby można było utrzymać rodzinę na przyzwoitym poziomie, oraz na samej pracy. Władza zapowiedziała drastyczną podwyżkę na podstawowe artykuły żywnościowe, bez żadnych konsultacji społecznych. Z zaskoczenia. Obserwowali roztaczającą się wokół nich propagandę sukcesu nie pokrywającą się z rzeczywistością. Przyszło im spełniać coraz to bardziej wyśrubowane normy. Aż w końcu spadły na nich policyjne pałki, organizowano procesy, więziono ich, lecz oni nie przestraszyli się. Po strajkach studentów, po morzu krwi na Wybrzeżu, nadszedł czerwiec 1976 roku, jako kolejny etap wielkiego, polskiego przebudzenia. Nasz rodak, Jan Paweł II w czasie pielgrzymki do ojczyzny wypowiedział pamiętne słowa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”.

Przypominał, że władza strajkujących za każdym razem nazywała warchołami i buntownikami. Przełomem był „sojusz między robotnikami a inteligencją”, jak podkreślił Andrzej Duda. Powstał Komitet Obrony Robotników. - Polska inteligencja stanęła w obronie robotników. Utworzyła taką małą Solidarność – tu wymienił jako pierwszego Antoniego Macierewicza, także Jacka Kuronia, Jana Józefa Lipskiego i Piotra Naimskiego. - Powstał Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela z Andrzejem Czumą i Leszkiem Moczulskim. W społeczeństwie narastał sprzeciw. Wciąż jeszcze mały, ale Polacy już zobaczyli, że można osiągnąć więcej będąc razem. Są ludzie, którzy myślą podobnie. Udało się, Polska stała się wolnym państwem. Wolności nie zdobyto bronią, tylko twardą i nieugiętą postawą. Każdy z tych, którzy wtedy poświęcili się, był jednakowo ważny. Dziękuję za to. Także w imieniu młodych ludzi, którzy urodzili się już w wolnej Polsce.

Prezydent dziękował Solidarności za obronę praw pracowniczych, za bycie strażnikiem relacji między państwem a obywatelem, między pracodawcą a pracownikiem. - W nowoczesnym państwie dobrobyt społeczny warunkuje bezpieczeństwo, pewność pracy, rozsądne godziny na jej wykonywanie, czas na odpoczynek, bezpieczeństwo socjalne. Wierzę, że jesteśmy w stanie budować silną, suwerenną Polskę – zakończył.

Bądź jak kamień

Mszę polową na starówce koncelebrował biskup Piotr Libera. Zaczął od zacytowania słów, które wiele osób kojarzy z piosenką Krystyny Prońko: "Za czym kolejka ta stoi? Po szarość, po szarość, po szarość. Na co w kolejce tej czekasz? Na starość, na starość, na starość. Co kupisz, gdy dojdziesz? Zmęczenie, zmęczenie, zmęczenie. Co przyniesiesz do domu? Kamienne zwątpienie. Bądź jak kamień, stój, wytrzymaj. Kiedyś te kamienie drgną. I polecą jak lawina przez noc, przez noc, przez noc". Te słowa napisał poeta Ernest Bryll.

- Ile w tych wydarzeniach z Czerwca 1976 roku było szarości i krzywdy, co widać na zdjęciach robionych po kryjomu przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa – kontynuował biskup. - Ile tu dramatów ludzi zwalnianych ze swoich zakładów pracy lub przenoszonych na gorzej płatne posady, nazywanych warchołami i buntownikami. Pewnie wielokrotnie ogarniało ich kamienne zwątpienie. A jednak to oni zrobili kolejny krok ku wolności. Płock to nie tylko katedra, ratusz, Krzyż Walecznych przyznany przez Józefa Piłsudskiego, to także najnowsza historia Polski pisana kartami Czerwca 1976 roku i pierwszej Solidarności, codzienny trud życia. To ludzie, którzy wymownie pokazali, że te kamienie drgną i polecą przez noc jak lawina.

Chrystofobia

Pozostała cześć kazania nie dotyczyła już rocznicy bezpośrednio. Biskup wspominał, że państwa Zachodu „dotknęła bolesna choroba strachu przed chrześcijaństwem”. - Dotknięty nią Zachód panicznie boi się Polski, która mówi ustami prezydenta kraju, że wciąż chce być w Europie, lecz z poszanowaniem "mieszkowego chrztu" w 966 roku, z poszanowaniem i wsparciem dla rodziny. Jak niewygodna dla wielu, tak rzekomo nowoczesnych ludzi, jest Polska. Dla tych ludzi, którzy wbrew słowom Jana Pawła II „nie lękajcie się”, nadal lękają się przyjąć Chrystusa.

Wspominał o objawieniu u siostry Faustyny Kowalskiej. - To w Płocku Jezus przypomniał, jak wielka jest godność człowieka. Wbrew temu, co głosił Hitler, nie ma gorszych i lepszych ras. Liczy się przede wszystkim to, aby nikt nie bogacił się kosztem bliźniego. Przywróćmy blask pięknemu słowu uczciwość. Na tym polega nasze zadanie.

Po nabożeństwie prezydent podszedł do barierek, aby przywitać się ze skandującymi głośno płocczanami: Andrzej Duda, Andrzej Duda. Zupełnie, jakby trwał wiec. Otoczyli go szczelnie funkcjonariusze BOR-u. Niektórzy witali kwiatami, prosili o autograf. - Chcecie uścisnąć rękę prezydenta – pytamy dwóch młodych dziewczyn wychylonych przez barierkę. - Najlepiej zrobić sobie z nim zdjęcie – śmiały się obie. Andrzej Duda chwilę jeszcze rozmawiał ze starszą panią, której członek rodziny zginął z byłej katowni w Płocku, zrobił sobie także zdjęcie z chórem. Nie przewidziano żadnego wywiadu dla mediów.

A tak wyglądało powitanie prezydenta przez KOD:

Zdjęcia z wizyty w naszej galerii:

Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE