- To historia o okrucieństwie w czystej postaci i 12-letnim bohaterze - tak ją opisano w Płockim Towarzystwie Pomocy Zwierzętom ARKA.
Historia jest krótka. Z jednej strony mamy okrutne, nieczułe postępowanie człowieka, zaś z drugiej nieco otuchy, ponieważ los dał tym maleństwom drugą szansę. Jeden człowiek próbował im to życie odebrać, inni walczyli, aby tak się nie stało. A zaczęło się od poszukiwań...
- Zaskakujące, że w całym bloku rozpaczliwe miauczenie kotów zainteresowało tylko tego chłopca. Szukał wzrokiem źródła hałasu aż w końcu dojrzał dziwny pakunek na schodach prowadzących do pomieszczenia gospodarczego spółdzielni. Tym pakunkiem okazał się być szczelnie związany worek. Worek był pełen szmat, ścinków materiału a nawet stanika! W środku omdlałe 4 kocięta. Jednego musiał reanimować tata chłopca, który przybiegł jak tylko chłopiec wyjął pierwszego kociaka! Rodzice chłopca okazali się być równie wspaniali.Natychmiast zareagowali, bez namysłu zdecydowali się zabrać maleństwa. Wtedy pojawiła się kotka. Uradowana widokiem chłopca i jego taty, ocierała się o nich i zaglądała do worka. Jakby dziękowała za pomoc jej dzieciom. W jednym miejscu worek miał wygryzioną dziurę tak jakby kotka próbowała wydostać kocięta, ale nie udałoby jej się bez pomocy tej rodziny. Kocięta zapewne w ciągu najbliższych godzin udusiłyby lub umarły z przegrzania...
W Płockim Towarzystwie Pomocy Zwierzętom ARKA sądzą, że ktoś próbował pozbyć się kłopotu. - Kotka jest czysta, kuwetkująca, czyli zapewne domowa.
Kocięta mają około 3 tygodni. Na razie przebywają u rodziny, która uratowała im życie. Trwają poszukiwania domu tymczasowego (tel. 798 313 318).
Fot. Płockie Towarzystwo Pomocy Zwierzętom ARKA.