reklama

Po drzewie na starówce sunął sobie… pyton

Opublikowano:
Autor:

Po drzewie na starówce sunął sobie… pyton - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- Nie podnoście ich tylko, bo się zestresują – pracownik płockiego zoo prosił dzieci, które zafascynowane żółwiami, usilnie próbowały któregoś pogłaskać. – Ale one są takie słodkie – tłumaczyła mamie dziewczynka. Na plaży przed ratuszem pojawili się bowiem dosyć niecodzienni goście - prawdziwi pustynni bywalcy.

- Nie podnoście ich tylko, bo się zestresują – pracownik płockiego zoo prosił dzieci, które zafascynowane żółwiami, usilnie próbowały któregoś pogłaskać. – Ale one są takie słodkie – tłumaczyła mamie dziewczynka. Na plaży przed ratuszem pojawili się bowiem dosyć niecodzienni goście - prawdziwi pustynni bywalcy.

Na piasku kilka prowizorycznych ogrodzonych boksów, jedno bezlistne drzewko i kilka plastikowych pojemników. Niby nic szczególnego, ale kiedy podeszło się bliżej, okazało się, że w każdym coś się nagle zaczynało poruszać.

Para agamów brodatych niemalże wtopiła się w barwę piasku. Wyglądały jak manekiny sklepowe. Jedna wsparła się na przednich łapkach i uniosła łebek do góry, wwiercając się wzrokiem w kłębowisko ludzi.

Tuż obok, za sąsiednim ogrodzeniem, rezydowały cztery żółwie stepowe, które dzieciaki natychmiast próbowały podnosić. Do kolejnej zagrody  wypuszczono kilka gekonów lamparcich. – Te są mniejsze, jakie ruchliwe – wołały dzieci do siebie. Tylko pracownicy zoo musieli się trochę natrudzić przy uklepywaniu piasku wokół ogrodzenia, aby zwierzęta nie pouciekały na zewnątrz. Na szczęście skorpiony i szarańcza pustynna, grzecznie siedziały w zamknięciu. – Jak te szarańczaki skaczą – piszczał jakiś chłopiec z uciechy.

Skąd pomysł na tak niecodzienną imprezę na starówce? – Z koncepcją wyszedł Miejski Zespół Obiektów Sportowych – tłumaczy Magdalena Kowalkowska z działu marketingu płockiego ogrodu. – Zgłosili się do nas, ponieważ trzeba jakoś zagospodarować plażę przed ratuszem. Ale wystawa potrwa tylko dwie godziny – zastrzega Kowalkowska. – Nie chcemy zmęczyć zwierząt, pomimo, że piasek i grzejące słońce to dla nich nic nowego. Byleby tylko nikt nie pociągnął gekonów za ogon – mówiła już pół żartem, pół serio.

Nagle uwaga wszystkich skkierowała się na pytona królewskiego. Mierzący dobrze ponad metr wąż natychmiast oplótł koronę drzewa, a potem skierował w dół, jakby chciał zsunąć się na piach. – On chyba chce zejść – odezwało się jedno z dzieci, które o dziwo wcale nie okazywały strachu, ale stały zafascynowane. Dwóch chłopców odważyło się nawet dotknąć łuskowatej skóry gada.

– Pyton królewski nie jest jadowity – uspokajał Radomir Lewandowski z sekcji herpetarium. – Dobrze się czuje w ciemnych, ciasnych pomieszczeniach. Tak naprawdę jest bezbronny. Człowiekowi poważnej krzywdy nie zrobi. Aby obronić się przed innymi drapieżnikami, niczym jeż, zwinie się w ciasną kulkę (stąd bywa nazywany także kulką). Odżywia się różnymi gryzoniami i małymi ssakami, które tropi w nocy za pomocą węchu i języka, a potem dusi, korzystając z dobrze rozwiniętych mięśni. Kiedy poluje, w mózgu tworzy mu się obraz termiczny otoczenia. Identyczny, jaki znamy z poglądu kamery termowizyjnej - opowiadał.

To właśnie pyton stał się główną gwiazdą wystawy. W końcu nie na darmo nadano mu nazwę „królewski”. Jedna z kobiet oplotła go sobie nawet między rękami. Z oddali wyglądało to, jakby założyła grubą bransoletę.

Po więcej zdjęć zapraszamy do naszej galerii:


Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE