Od poniedziałku w całym kraju trwa strajk pracowników sądów, a to paraliżuje prace wymiaru sprawiedliwości. W płockich sądach brakuje 81 procent urzędników sądowych.
Urzędnicy sądowi idą śladem policjantów. Sfrustrowani zarobkami zaczęli protest i zaczęli masowo korzystać ze zwolnień lekarskich. Jak ustaliliśmy, w Płocku ich płaca sięga maksymalnie 3 tys. złotych brutto, a często początkujący pracownicy zarabiają najniższą krajową, czyli ok. 1530 złotych do ręki. Niezadowolenie potęguje nadmiar pracy i pogłębiające się braki kadrowe. W zeszłym roku owszem, dostali podwyżki - niecałe 100 złotych netto. Dodajmy, że wszyscy mają wyższe wykształcenie.
Od poniedziałku 10 grudnia w całym kraju trwa protest. Brak urzędników sądowych paraliżuje prace sądów. Żadna rozprawa nie odbędzie się bez protokolanta. Urzędnicy sądowi zajmują się też wykonywaniem orzeczeń, rozpisywaniem sesji, wysyłaniem korespondencji do stron sporów. Mówiąc krótko: bez nich sądy zostaną sparaliżowanych.
- Z różnych przyczyn w wydziałach Sądu Okręgowego w Płocku nieobecnych 81 procent urzędników - potwierdziła w rozmowie z nami Iwona Wiśniewska-Bartoszewska, rzeczniczka SO w Płocku. - Zdarzało się, że sprawy były odwoływane i w takim przypadku są przesuwane na najbliższy wolny termin.
Za wcześnie by mówić ile konkretnie rozpraw zostało przełożonych. Pewne jest, że jeśli protest będzie się przedłużał, zaległości narosną w błyskawicznym tempie.
Jak dodaje rzeczniczka, sytuacja pracowników sądów jest znana, a atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. Postulaty urzędników popierają sędziowie.
Będziemy informować w tej sprawie.