- Nic, tylko zwiedzać płockie molo – rozkładają ręce czytelnicy. Znów brudno, jakby nikomu niespecjalnie chciało się zadbać o czystość miejsca, które powstało z myślą o spacerach. Czy taką atrakcję chcemy pokazać turystom, trasę naznaczoną ptasimi odchodami?
- Czy w ten sposób mamy przyciągać turystów? - pyta z przekąsem jeden z czytelników. Paradoksalnie ci turyści są w mieście, nawet w poniedziałek spotkaliśmy kilkuosobową grupę zwiedzającą starówkę, więc gdyby chcieli, nie mają nawet na czym usiąść, podobnie jak płocczanie korzystający z uroków lata i urlopu. Czytelnik przysyła nam zdjęcia, aby nie było wątpliwości, że płockie molo stopniowo przeobraża się ponownie w ptasią ubikację. W ten sposób zyskujemy kolejne pseudo dekoracje niemal na każdej ławeczce. Czystość szyb także pozostawia sporo do życzenia.
Inny czytelnik w liście do redakcji przypomina, że przecież Ratusz zatrudnił w poprzednim sezonie sokolnika. Sokolnik wraz z myszołowcem amerykańskim, jastrzębiem i rarogiem górskim od strzegli molo przed niezbyt eleganckimi zakusami innych ptaków, które w ten sposób zaznaczały swoją obecność na molo. Czyżby już zrezygnowano z jego usług? - dopytujemy w Ratuszu. Urząd Miasta odpowiada za czystość mola od momentu powstania spółki MOSiR (dawniej zajmował się tą kwestią Miejski Zespół Obiektów Sportowych)
Otóż w tym sezonie sokolnika nie będzie.
- Nie planujemy w tym roku zatrudniać sokolnika, gdyż molo będzie wyłączone z użytkowania w związku z modernizacją bulwarów wiślanych – wyjaśnia nam Alina Boczkowska z zespołu współpracy z mediami.
Dodaje, że w poniedziałek po raz trzeci w tym roku rozpoczęło się mycie mola.