reklama

Płock chce przyjąć repatriantów ze Wschodu

Opublikowano:
Autor:

Płock chce przyjąć repatriantów ze Wschodu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMiasto przymierza się do przyjęcia jednej rodziny repatriantów spośród Polaków mieszkających na Wschodzie. Rodzina, najlepiej rodzice z dwojgiem lub trojgiem dzieci, zamieszkają w bloku przy Bartniczej. Na start dostaną pieniądze na życie, miasto pomoże im też w znalezieniu pracy i nauce języka.

Miasto przymierza się do przyjęcia jednej rodziny repatriantów spośród Polaków mieszkających na Wschodzie. Rodzina, najlepiej rodzice z dwojgiem lub trojgiem dzieci, zamieszkają w bloku przy Bartniczej. Na start dostaną pieniądze na życie, miasto pomoże im też w znalezieniu pracy i nauce języka.

 „Chcemy repatrianta, a nie imigranta” - te słowa bardzo często powtarzane na antyimigranckich manifestacjach i podczas dyskusji o przyjęciu uchodźców z krajów muzułmańskich, podczas gdy w sumie niewielka grupa rodowitych Polaków od dziesiątek lat nie może się doprosić o pomoc w powrocie do ojczyzny, najwyraźniej wziął sobie do serca prezydent Płocka Andrzej Nowakowski, bo w Ratuszu powstał projekt uchwały w tej sprawie.

- Od czasu do czasu dostawaliśmy od wojewody pisma z pytaniem, czy mamy możliwości przyjęcia repatriantów, teraz uznaliśmy, że chcemy pozytywnie odpowiedzieć na tę prośbę, dostrzegając potrzebę wsparcia działań rządu w zakresie pomocy rodaków ze Wschodu i stąd ta uchwała  - mówi Andrzej Nowakowski.

Podczas jutrzejszej, styczniowej sesji rady miasta,  płoccy radni zdecydują, czy zgodzić się na przyjęcie jednej rodziny repatriantów z krajów byłego bloku sowieckiego, na przykład z Armenii,  Azerbejdżanu, Uzbekistanu, Turkmenistanu, Gruzji itd.  - Nie ograniczyliśmy się w uchwale tylko do jednej z tych byłych republik radzieckich, tak jak to robią inne miasta, które stawiają przede wszystkim na Kazachstan - mówi Cezary Dusio, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Uchwała nie wskazuje konkretnej rodziny. Na dawnych Kresach Wschodnich, a także w głębi byłego ZSRR żyją setki osób polskiego pochodzenia, którzy przed wojną albo w czasie wojennej zawieruchy znaleźli się na wrogiej obczyźnie. Część z nich od dziesięcioleci marzyła o przyjeździe do Polski i tego powrotu nie doczekała, część wciąż ma nadzieję na życie w granicach Rzeczpospolitej. Ich nazwiska znajdują się w prowadzonej przez ministerstwo spraw wewnętrznych bazie danych „Rodak” - gromadzi ona dane Polaków żyjących poza granicami kraju, którzy otrzymali od konsula przyrzeczenie otrzymania wizy, ale nie mają szans na samodzielnie zdobycie pracy czy mieszkania i czekają na propozycje polskich miast.  Czy taka propozycja padnie z Płocka?

Repatrianci zamieszkają przy Bartniczej

Aby przyjąć rodzinę o polskich korzeniach, miasto musi zapewnić jej pracę (przynajmniej dla jednego członka rodziny z dziećmi) i mieszkanie. - Oczekujemy rodziny z dwojgiem lub trojgiem dzieci, możemy im zaoferować znajdujące się w zasobach gminy mieszkanie o powierzchni ok. 52 m kw. w bloku przy Bartniczej, do tej pory wykorzystywane m.in. jako mieszkanie przejściowe  dla pogorzelców z ulicy Żyznej - zapowiada Dusio. - Zwrot kosztów remontu zapewnia ustawa o repatriacji. W czasie, gdy będzie trwał remont, rodzina zamieszka w mieszkaniu chronionym przy Kutrzeby.

Za mieszkanie zapłaci miasto, repatrianci pokryją tylko koszty licznikowe. Z czego? - Miasto zobowiązuje się do wypłaty 770 zł na jednego członka rodziny przez rok na takie wydatki jak właśnie opłaty licznikowe, wyżywienie, odzież, środki higieny osobistej itd.  - zapowiada wiceszef MOPS-u. - Uważamy, że blisko 4 tys. zł na pięcioosobową rodzinę plus zwolnienie z opłat czynszowych, dochód z pracy przynajmniej jednego członka rodziny itd. to jak na polskie warunki wystarczająca suma, ale też standardowa pomoc. W innych miastach kwota przypadająca na rodzinę repatriantów to ok. 700 zł.

Bardzo prawdopodobne, że konieczna będzie nauka języka polskiego.  Prowadzona od międzywojnia sowietyzacja Polaków w byłym ZSRR, a także dziesięciolecia spędzone poza granicami kraju sprawiły , że polszczyznę pamięta głównie najstarsze, odchodzące już pokolenie Polaków, ich dzieci i wnuki znają język przodków słabo.

Na powrót do ojczyzny czeka ok. 2,5 tys. Polaków

Płock nie ma wprawdzie doświadczenia w przyjmowaniu repatriantów (kilka lat temu gościliśmy nieliczną grupę uchodźców z Czeczenii, ale w tym przypadku odnotowano spore problemy z asymilacją tych osób), ale Cezary Dusio jest dobrej myśli.  - Integracją i asymilacją repatriantów, również w zakresie pomocy w nauce języka polskiego zajmie się Dział integracji społecznej MOPS - zapowiada wicedyrektor.

Jeśli radni zgodzą się na przyjęcie repatriantów, uchwała stanowiąca zaproszenie trafi do ministerstwa spraw wewnętrznych. To, czy i jak szybko do Płocka przyjadą repatrianci, będzie już zależało od tego, jak potoczą się sprawy związane z kojarzeniem płockiej propozycji z bazą „Rodak” gromadzącą dane Polaków czekających  na możliwość powrotu do Polski.

Zaproszenie Płocka jest ważne najbliższe dwa lata. Jeśli do 2017 r. nikt nie skorzysta z zaproszenia, będzie można ponowić uchwałę. To furtka, którą zostawia sobie miasto na wypadek, gdyby po 2017 r. znacząco zmieniła się sytuacja w Płocku .

Od wprowadzenia ustawy o repatriantach, czyli od 2001 r. do Polski wróciło ok. 5 tys. osób. Jak podaje MSW, średnio do polski przyjeżdża 200 repatriantów rocznie. Na przyjazd do kraju nadal czeka blisko 2,5 tys. Polaków.
 

Hasło „Chcemy repatrianta, a nie imigranta” towarzyszyło większości manifestacji i protestów przeciwko przyjmowaniu kilku tysięcy imigrantów z krajów muzułmańskich przez Polskę, zwłaszcza po dramatycznym apelu Polaków z Mariupola, fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock

 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE