reklama

Płocczanka: Plaga robactwa. Sąsiedzi nie śpią, aby po dzieciach nie chodziły karaluchy

Opublikowano:
Autor:

Płocczanka: Plaga robactwa. Sąsiedzi nie śpią, aby po dzieciach nie chodziły karaluchy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPrusaki wzbudzają wstręt, z kolei ugryzienia pluskiew mocno swędzą, ale nieświadomie można to przypisać choćby ugryzieniu komara albo alergii. Ani jednych, ani drugich kategorycznie nikt nie chciałby mieć w domu w charakterze dodatkowych lokatorów. Mogą ukąsić, przenosić choroby, zniszczyć ubrania, przedostać się do żywności.

Prusaki wzbudzają wstręt, z kolei ugryzienia pluskiew mocno swędzą, ale nieświadomie można to przypisać choćby ugryzieniu komara albo alergii. Ani jednych, ani drugich kategorycznie nikt nie chciałby mieć w domu w charakterze dodatkowych lokatorów. Mogą ukąsić, przenosić choroby, zniszczyć ubrania, przedostać się do żywności.

Niedawno z naszą redakcją skontaktowała się płocczanka w sprawie jednego z bloków przy al. Kilińskiego. Wkrótce w tym budynku miałaby zamieszkać z małym dzieckiem.

- W jednym z mieszkań jest wylęgarnia prusaków i pluskiew. Błagam, trzeba pomóc tym rodzinom, bo mieszkają tam z dziećmi. Ja też mam tam zamieszkać, a mam ośmiomiesięczną córkę. A jeszcze chcą 800 zł kaucji.

Wspomniane mieszkanie znajduje się na trzecim piętrze. Znajduje się w zasobach Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Płocczanka opisywała, że robactwo jest widoczne w częściach wspólnych dla lokatorów. Można je zobaczyć m.in. w toalecie czy kuchni. Sprawę zgłosili jej przyszli sąsiedzi. - Mówią, że nie śpią w nocy, aby po dzieciach nie chodziły karaluchy. Sama też tam byłam, przyznano mi jedno z tych mieszkań. Skala problemu jest duża. Lokatorzy mają dość tej sytuacji. No i jak mam się tam wprowadzić z malutkim dzieckiem? Lokatorzy proszą, a spółdzielnia nic z tym nie robi - rozkładała ręce.

Jeśli nawet mocno dbamy o czystość w domu, to o prusaki nie trudno, które przedostają się do lokali kanalizacją. Z łatwością potrafią przeciskać się przez rozmaite szpary. Lubią ciepło i wilgoć. Mają też szczególne upodobanie do konkretnych pomieszczeń - łazienki, tam, gdzie np. jest jedzenie - do kuchni. Potrafią przez długi czas ukrywać się przed człowiekiem aż powiększą swoją populację. Nie należą też do wybrednych, pożywią się resztkami z kuchennego blatu. Nie tak łatwo ich się pozbyć. A nawet jeśli raz nam się ta sztuka uda, mogą wrócić, co najczęściej zdarza się właśnie w blokach i kamienicach. Można je samemu przynieść nieświadomie do domu, wstawiając np. używany mebel czy ubranie. Także pluskwy mogą trafić się zarówno w nowym budownictwie, w wysokiej klasy hotelu, jak i w starej kamienicy. Jeśli pluskwa już ugryzie, pożywi się krwią człowieka, wówczas to miejsce mocno swędzi. Pluskwy są wyjątkowo kłopotliwymi dodatkowymi lokatorami także z innego powodu - trudno się ich pozbyć, szybko się rozmnażają. Pamiętajmy, że ich obecność nie wynika z brudu w domu. Bardzo często są przenoszone przez ludzi na skutek noclegu w hotelu, schronisku, wcześniejszej wizyty u kogoś. Wystarczy usiąść na łóżku, kanapie bądź fotelu, gdzie już wcześniej była pluskwa. Same przechodzą od sąsiadów, trafiają do mieszkania wraz z używanymi meblami. Koszt dezynsekcji to ok. 500 zł, pozbycie się prusaków z mieszkania czy bloku jest o wiele tańsze - to zwykle ok. 170 zł.

Jeśli ktoś zauważy pluskwy czy inne robactwo w budynku, natychmiast powinien o tym powiadomić spółdzielnię mieszkaniową, a ta powinna przeprowadzi dezynsekcję. Obowiązek przeprowadzenia dezynsekcji wynika z art. 22 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 5 grudnia 2008r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (Dz. U. Nr 234, poz. 1570 ze zmianami), zgodnie którym: „Właściciel, posiadacz lub zarządzający nieruchomością zobowiązani są utrzymywać ją w należytym stanie higieniczno-sanitarnym w celu zapobiegania zakażeniom i chorobom zakaźnym, w szczególności (...) zwalczać gryzonie, insekty i szkodniki...”

Skontaktowaliśmy się z Mazowiecką Spółdzielnią Mieszkaniową, prosząc o jak najszybsze zajęcie się sprawą. Tłumaczą, że wskazany blok różni się od pozostałych tym, że na jednym z pięter są lokale o niewielkiej powierzchni mieszkalnej dla osób, które nie są w stanie utrzymać lokali o większej powierzchni i decydują się na zamianę. Potwierdzają zarazem, że problem z robactwem wystąpił, już zainterweniowano:

- 20 maja przeprowadzono zastała eksmisja z dwóch lokali zastępczych, które okazały się kompletnie zarobaczone. Natychmiast po wyniesieniu rzeczy osobistych Specjalistyczny Zakład Dezynfekcji, Dezynsekcji i Deratyzacji „Antyinsekt” wykonał dezynsekcje przedmiotowych pokoi, pomieszczeń wspólnych, korytarzy i klatki schodowej w całym budynku. Dezynsekcja została powtórzona w dniu 22 maja br. Jednocześnie informujemy, że dezynsekcja w zasobach Spółdzielni wykonywana jest dwa razy w roku. Uważamy, że zgłoszenie mieszkanek jest bezzasadne - odpowiedziano.

Przysłano nam kopie protokołów dezynsekcyjnych wykonanych w budynku z ostatnich dwóch lat. Wynika z nich również, że w tym roku dezynsekcję klatki schodowej i korytarzy - na obecność prusaków w bloku - wykonano 12 kwietnia, z kolei w 2018 roku działania podejmowała ta sama firma czterokrotnie. W lutym, aby ochronić przed prusakami, spryskano klatki schodowe, w marcu, mając na względzie bakterie, wirusy i grzyby - zajęto się toaletą, łazienką i kuchnią, natomiast klatką schodową i pomieszczeniami ogólnego użytku w sierpniu i październiku. W spółdzielni podkreślają, że z firmą wykonującą dezynsekcję współpracują od kilku lat. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z jakości wykonywanych usług. Spółdzielnia zapewnia dezynsekcje w całym budynku trzy razu do roku, a czasami częściej, o czym świadczą udostępnione protokoły.

Tyle że gdyby faktycznie nie było problemu w bloku z niechcianymi lokatorami i dotychczasowe działania wystarczyły, płocczanka nie szukałaby pomocy. Przy tego rodzaju problemie czasem dezynsekcję należałoby powtórzyć trzy- bądź czterokrotnie w odstępstwach kilku dni. Problem w tym, że spółdzielnie - czy to w Płocku, czy w innych miastach - odpowiadają za stan sanitarno-higieniczny części wspólnych budynku mieszkalnego, czyli klatki schodowej, piwnicy, zsypu, korytarzy, składzików, suszarni. Walka z robactwem byłaby o wiele skuteczniejsza gdyby jednocześnie, w tym samym czasie objęła wszystkie lokale mieszkalne, piwnice i klatki schodowe. Karaluchy i pluskwy łatwą się bowiem rozprzestrzeniają. Można więc zrobić dezynsekcję części wspólnych czy nawet niektórych mieszkań, a nie zrobimy w jednym mieszkaniu, w którym akurat mamy takich niechcianych lokatorów (lub dezynsekcja była przeprowadzona nieskutecznie), i już z dużą dozą pewności można stwierdzić, że inwazja robactwa powróci. W spółdzielni zresztą przyznają: - Spółdzielnia nie wykonuje dezynsekcji w lokalach zamieszkałych. Robimy to w przypadku lokali, które z różnych względów zdawane są do Spółdzielni - dowiadujemy się od Marzeny Marciniak z Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Spółdzielnia swój obowiązek wypełniła, zrobiła dezynsekcję. Utrzymanie higieny i porządku w poszczególnych mieszkaniach to już obowiązek lokatorów i ich koszt do poniesienia (ewentualnie wspólnoty mieszkaniowej). Jednak bez solidarnych, skorelowanych działań i usunięcia źródła walka z robactwem niestety bardziej przypomina walkę z wiatrakami.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo