Są tylko dwa znaki, że teren zabudowany. Nie ma chodników, ścieżek rowerowych, spowalniaczy, fotoradarów. Tylko ta przeklęta droga, gdzie samochody ze świstem przelatują przez wieś. Nikt z tym nic nie robił. Aż doszło do tragedii...
Ignaś ma 9 lat, mieszka w powiecie płockim. Do niedawna wiódł normalne, szczęśliwe życie.
21 maja tego roku – to miał być niezapomniany dzień. Ignaś nie mógł doczekać się, aż pójdzie do I Komunii Świętej. Uroczystość była piękna, potem przyjęcie. Dzieci się bawiły.
- Ostatni obraz w głowie mam taki, że synek siedzi na tarasie i je swoje ulubione chrupki. Nadszedł wieczór, sprzątaliśmy po przyjęciu. Moja siostra z dziećmi poszła jeszcze do rodziny, niedaleko. Jak wiele razy wcześniej. Nikt nie spodziewał się tragedii - opowiada mama chłopca.
I nagle świat się wywrócił.
- Mamo, mamo! Ignasia uderzył samochód! Krzyczała córeczka, wbiegając do domu. Wyszli dosłownie 15 minut temu, tylko kilka domów dalej, do rodziny. Mówiłam, żeby wrócili niedługo do kąpieli, bo na drugi dzień szkoła. Była niedziela. Dzień I Komunii Świętej mojego synka. O 10:00 rozpoczęła się uroczystość. O 20:00 Ignaś walczył o życie - dodaje mama chłopca.
Karetka, rowerek, samochód daleko, w rzepaku. Krzyki, płacz. Pierwszy szpital, helikopter, transport do Warszawy, operacja.
Efekt wypadku to stan po potrąceniu przez samochód - uraz śródczaszkowy z długotrwałym okresem nieprzytomności, śpiączka, porażenie spastyczne 4-kończynowe.
- To był stan krytyczny, ciężki uraz czaszkowo-mózgowy. To właśnie głowa mojego synka najbardziej ucierpiała w zderzeniu z samochodem. Nie mogło być gorzej, obrzęk, trzeba było usunąć fragmenty czaszki. Opuchnięta buźka, pełno maszyn - dodaje mama.
Trudno było poznać Ignasia, znieść taki widok – dla serca rodzica to ból nie do wyobrażenia. Ale mimo dramatycznych rokowań, Ignaś wciąż jest z nami, a jego stan pozwolił na wyjście ze szpitala.
Od 17 lipca Ignacy jest w klinice Budzik, trwa walka o jego wybudzenie i powrót do zdrowia i sprawności. To będzie jednak bardzo długa i ciężka walka.
- W Budziku możemy być rok. Potem, w zależności od stanu synka, będziemy musieli myśleć, co dalej. I zgromadzić ogromne środki na sprzęt rehabilitacyjny (który już zaczyna być potrzebny) i intensywną rehabilitację - tłumaczy mama Ignasia.
Sprawa potrącenia chłopca jest w prokuraturze, ale takie sprawy ciągną się jednak latami, nie wiadomo, czy i kiedy rodzina dostanie odszkodowanie, a środki potrzebne są na już. Dlatego właśnie ta zbiórka i prośba o pomoc dla Ignasia.
Rodzina prosi o pomoc, trwa zbiórka na siepomaga.pl.
Rodzina wierzy, że najgorsze za nimi, walczy o Ignasia, będzie wdzięczna za każde, najmniejsze nawet sparcie. Pomóżmy!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.