Drożyzna na stacjach benzynowych dotyka niemal wszystkich Europejczyków. Początki pandemii koronawirusa w 2020 roku, kiedy cena najpopularniejszej w Polsce bezołowiowej 95 spadła grubo poniżej 5 zł, są już tylko wspomnieniem. 2 lata później ceny paliw biją rekordy.
Jeszcze 1 lutego na stacji ORLEN przy ul. Wyszogrodzkiej przy galerii Wisła pylon wskazywał odpowiednio:
- 5,22 zł za litr PB95,
- 5,24 zł za litr ropy,
- 2,75 zł za litr LPG.
Trzy tygodnie później rzeczywistość zmieniła agresja Rosji na Ukrainę. Świat Zachodu odpowiedział wsparciem militarnym i humanitarnym dla Ukrainy, ale też sankcjami na rosyjskie węglowodory. Rosja przed 24 lutego była drugim największym producentem ropy naftowej i największym jej eksporterem - surowiec wydobyty u naszego sąsiada zaspokajał ok. 12 proc. światowych rynków.
Świat odczuł stratę, a rynek zareagował wzrostem cen. Na początku marca baryłkę ropy Brent wyceniano na 129 dolarów, choć po kilkunastu dniach sytuacja nieco się uspokoiła. Zdarzały się notowania z kursem poniżej 100 dolarów za baryłkę, choć od kilku tygodni ropa znów drożeje i dziś ropa Brent wyceniania jest na blisko 120 dolarów za baryłkę.
Najwyższy dotychczasowy kurs za baryłkę ropy Brent wynosił 147 dolarów. Odnotowano go 11 lipca 2008 roku.
Wskaźnik Brent to jednak nie jest wycena każdej baryłki na świecie. Rafinerie kupują ropę na długoterminowych kontraktach, np. do Płocka rurociągiem "Przyjaźń" wciąż płynie ropa naftowa z Rosji. Jest to jednak jakiś punkt wyjścia.
Dlaczego paliwo drożeje? Powodów jest kilka. To oczywiście rosnące ceny surowca, ale też rosnące zapotrzebowanie na gotowe paliwa, choćby przez rozpoczynające się wakacje. Wpływ na ceny na stacjach ma też siła złotówki. Za ropę naftową płaci się w dolarach, więc im słabsza jest nasza waluta, tym więcej płacimy. W czerwcu zeszłego roku za dolara płaciliśmy ok. 3,7 zł, a po piku spowodowanego wojną cena skoczyła nawet w granice 4,7 zł. 6 czerwca 2022 roku za amerykańską walutę trzeba zapłacić 4,27 zł. Wpływ na wzrost cen mają także rosnące ceny energii czy kosztów pracy.
Warto też zwrócić uwagę, że Polska importuje część paliw z zagranicy. Jak tłumaczą eksperci, nie można sztucznie zaniżać ceny paliwa wyprodukowanego w kraju, bo import stałby się w ten sposób nieopłacalny.
- Tak, modelowa marża rafineryjna to różnica w cenie surowca (ropy) a cenie produktów (paliw). Odzwierciedla sytuację na rynku surowcowym i paliwowym, a nie zarobek koncernu - tłumaczył na Twitterze Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego serwisu energetyka24.com.
Rosnące ceny paliwa napędzają jednak inflację, bo jednoznacznie przekładają się na ceny transportu wszystkich towarów, a to z czasem odczują nie tylko kierowcy, ale wszyscy konsumenci.
Protest płockich kierowców
Płockich kierowców nie przekonuje jednak argumentacja koncernu i mówią "dość". W Płocku organizują protest. W środę 15 czerwca o godz. 16:00 spotykają się na parkingu przed ORLEN Areną. O powodach akcji rozmawiamy z Michałem Sosnowskim - byłym miejskim radnym i inicjatorem akcji protestacyjnej.
Czy cena paliwa dobijająca lub przekraczająca granicę 8 zł za litr to moment, w którym kierowcy mówią: "dość"?
Dokładnie tak. Nawet nie chodzi co się dzieje z cenami, bo wpływ na to ma wiele różnych czynników. Chodzi o informacje z czego to się bierze - Orlen czy Lotos podniosły swoje marże do granic absurdu i korzystają z zamieszania i sytuacji międzynarodowej. Mają wytłumaczenie cen, a tak naprawdę doją nas niemiłosniernie na marżach.
Po drugie na poważnych portalach pojawiły się informacje, że PKN Orlen na swoich instrumentach spekulacyjnych stracił 1,7 mld złotych i prezes Daniel Obajtek postanowił odrobić straty na kierowcach. Mało tego, nie tylko kierowców, bo ceny paliw przekładają się na ceny wszystkich produktów. Dlatego postanowiłem pokazać, że jako mieszkańcy i płoccy kierowcy widzimy co się dzieje i nie wierzymy w tłumaczenia w TVP i zaprzyjaźnionych mediów. Wystarczy zajrzeć do oficjalnych raportów Orlenu i widać, że wykorzystali sytuację, żeby więcej zarobić.
15 czerwca to dość odległa data. Dlaczego tak, a nie inaczej? Czekacie na dialog ze strony koncernu?
Protest nie będzie miał drastycznej formy. Chcemy po prostu pokazać, że jesteśmy w stanie w Płocku zebrać wiele aut. Zależy nam nam frekwencji. Nie będziemy drastycznie uderzać w koncern. Przedstawimy swoje postulaty, zrobimy pewną akcję. Lekko utrudnimy życie na płockich stacjach, które są własnością Orlenu - nie tych ajencyjnych, bo ajenci nie są niczemu winni. Jest 6 takich stacji w Płocku i na pewno się na nich pojawimy. Podkreślam: nie będzie nic drastycznego dla Orlenu. Chcemy pokazać, że potrafimy się zebrać, a nie tylko narzekamy w internecie. Jeśli koncern dalej tak będzie postępował, kolejny protest może już być ostrzejszy.
Wystosujecie oficjalne zaproszenie do przedstawicieli Orlenu, żeby się z wami spotkali i porozmawiali?
Nie. Nie chcemy się wdawać w polityczną dyskusję. Pokażemy dane, niech wytłumaczą to wszystkim Polakom. Nie muszą rozmawiać z nami, tylko niech wytłumaczą społeczeństwu dlaczego jest tak, a nie inaczej. Nie chcemy politykować - występuję tu jako kierowca. Zapraszam wszystkich na protest.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.