Koncern odpowiedział na list senatora Marka Martynowskiego. „Czarnej listy” nie ma, ale tak trochę to jest - tak można byłoby podsumować zawiłą odpowiedź Orlenu.
Przypomnijmy: w związku z ujawnieniem przez płocką "Gazetę Wyborczą" nieoficjalnego wykazu firm, z którymi Orlen z różnych przyczyn nie chce dłużej współpracować i związanym z tymi informacjami olbrzymim niepokojem zatrudnionych w nich pracowników (według doniesień medialnych, utraty pracy obawia się nawet 1,5 tys. osób) senator Marek Martynowski wystosował do władz koncernu list otwarty. Prosi w nim o wyjaśnienia tej sytuacji, powołując się na dobro lokalnej społeczności, uspokojenie nastrojów społecznych i bezpieczeństwo mieszkańców.
Miesiąc później przyszła odpowiedź. W piśmie podpisanym przez radcę Koncernu Bogdana Dzudzewicza, wyjaśnia się m.in., że zgodnie wewnętrznym regulaminie Koncernu, dostawcy raz do roku są oceniani pod kątem jakościowym i finansowym przez różne oddziały PKN, m.in. Biuro Zakupów, Inwestycje, BHP, Finanse i inne. Ale do czarnej listy Koncern się nie przyznaje. - Pragnę przede wszystkim stwierdzić, że w PKN Orlen nie funkcjonuje procedura umieszczania spółek na jakiejkolwiek „czarnej liście” - kategorycznie stwierdza Dzudzewicz, by zaraz potem dodać (przytoczmy ten fragment w całości): „Tabela nazywana „czarną listą”, która również dotarła do PKN Orlen nie jest oficjalnym dokumentem, nie ma na niej podpisu i nie wiemy, kto jest jej twórcą. Natomiast faktem jest, że wymienione w tym materiale spółki są podmiotami, z którymi współpraca była problematyczna - jednak z różnych powodów, zależnie od konkretnych spółek, o których mowa. Dodam, że przez dłuższy czas, pomimo wielu prób, nie udało się znaleźć rozwiązania sporu z niektórymi dotychczasowymi dostawcami, którzy zostali wymienieni w w/w materiale. Z tego powodu, ze względu na dbałość o cenę oraz jakość kupowanych przez PKN Orlen produktów i usług, zmuszeni byliśmy zacząć szukać nowych oferentów”.
Jednym słowem: oficjalnej „czarnej listy” nie ma, za to nieoficjalna „czarna lista” jest, ale nie wiadomo, kto ją stworzył. Jednocześnie są na niej firmy, z którymi trudno było współpracować… Czy po takiej "wyczerpującej" odpowiedzi senator Martynowski zamierza nadal drążyć temat? - 9 listopada złożyłem jeszcze oświadczenie do ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego, poczekam na odpowiedź i wtedy podejmę decyzję, co dalej - zapowiada Marek Martynowski. - Z nieoficjalnych rozmów z prezesami tych firm, które znalazły się na „czarnej listy” wiem, że podobno niektóre z nich „wróciły do gry”, startują w przetargach itd. Obawiają się tylko, na jak długo, czy aby nie do czasu az cała sprawa przycichnie.
Resort powinien odpowiedzieć parlamentarzyście w ciągu miesiąca.
Cała odpowiedź Koncernu została zamieszczona na stronie
Czytaj też: Czy pracę straci nawet 2 tysiące osób?
Orlen przerywa milczenie ws. czarnej listy
Opublikowano:
Autor: MR
Przeczytaj również:
WiadomościKoncern odpowiedział na list senatora Marka Martynowskiego. „Czarnej listy” nie ma, ale tak trochę to jest - tak można byłoby podsumować zawiłą odpowiedź Orlenu.
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE