Płocki Projekt Onkologiczny, czyli kto się wpisze na listę uczestników w 48 godzin. Dokładnie tyle czasu otrzymali uczestnicy spotkania, które odbyło się w środę w Okręgowej Izbie Lekarskiej. Nie było okrągłego stołu, ustawiono białą parasolkę. Koniec sporów, czas na wspólne działania w związku z zachorowalnością płocczan na nowotwory.
Co zrobić, aby mieszkańcy nie musieli już jeździć do Warszawy czy innego większego miasta i mieli opiekę na miejscu? Chodzi przede wszystkim o pacjentów ustawiających się w kolejkę do onkologów. O zachorowalności płocczan na nowotwory niewiele się mówiło.
- Co najwyżej czepiali się lekarze, małżeństwo Łuszczyńskich, Waldemar Kujawa i Waldemar Wierzba, lecz w 2013 roku po raz pierwszy zrobił to polityk, przewodniczący rady miasta Artur Jaroszewski – mówił w środę prezes Okręgowej Izby Lekarskiej, Jarosław Wanecki. - W zeszłym roku to sami mieszkańcy wyszli na ulice, znaleźli winowajcę. W gabinetach lekarskich zjawiali się ludzie, którzy uważali, że coś ich truje. Wskazywali na przemysł. Sam jestem dzieckiem pracownika Petrochemii. Powody zachorowań na nowotwory mogą być różne, palenie papierosów, niska emisja, spaliny, auta na naszych ulicach. Dlatego też po 25 października, już po proteście postanowiliśmy powiedzieć dość. Czas pozbierać te wszystkie nitki. Bez przerzucania się odpowiedzialnością, bo tam na zewnątrz ludzie czekają na konkretne decyzje. Jako lekarze chcemy móc powiedzieć naszym pacjentom jesteście bezpieczni. Nie chodzi tylko o problem Płocka, on dotyczy całego powiatu płockiego, Gostynina i Sierpca. Te wszystkie dymy i pyły docierają również do nich.
Po apelu OIL chęć spotkania z Waneckim wyraził tylko prezydent Płocka, którego na spotkaniu reprezentował wiceprezydent Roman Siemiątkowski. Tak zrodził się pomysł doprowadzenia do spotkania z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem. Minister nie przyjął ich sam. - Zjawili się przedstawiciele departamentu zajmujący się radioterapią, mapami potrzeb zdrowotnych. Płocka ma dwie mapy, czarną i białą. Czarną, ponieważ u nas jest gorzej i białą, gdyż brakuje u nas zakładu radioterapii, który jest już nawet we Włocławku. Wniosek z tego spotkania był taki, że pomoc musi być kompleksowa.
Teraz trzeba zająć się edukacją, profilaktyką, określeniem badania, które jednocześnie byłoby dobre, tanie i masowe, budową ośrodka. - Skutki naszych starań o utworzenie centrum płockiej onkologii zobaczymy dopiero za 30 lat. Będziemy potrzebować kadr. Może ją uzyskamy dzięki współpracy z jakimś dobrym ośrodkiem z Warszawy albo z Łodzi. Na końcu musimy zapewnić opiekę hospicyjną.
Uczestnicy spotkania otrzymali 48 godzin na odpowiedź, czy włączą się w ten projekt. Następnie w grupach roboczych opracują do końca stycznia kalendarz działań.
Z posłów był tylko Marek Opioła z PiS. Pomysł uznał za "myślenie życzeniowe". - Jeśli jednak trzeba będzie po drodze otwierać różne drzwi, zamierzam to robić. Kluczową kwestią jest kto zostanie liderem, prezydent miasta, czy marszałek naszego województwa. Pieniądze się znajdą z Unii, większy problem stanowią lekarze. Może trzeba pomyśleć o pomocy dla młodych ludzi już na etapie kształcenia na studiach w zamian za rozpoczęcie pracy w Płocku. Zdrowie nie ma barw politycznych. Ale zdecydujmy się, czy ufamy wynikom Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, bo teraz mamy sytuację, że bez względu na to, czyj to komunikat, WIOŚ, a może Orlenu, mieszkańcy wiedzą swoje. Uważają, że ktoś kłamie lub ich truje.
Artur Jaroszewski przyznał, że chciał się pomylić, kiedy czytał te wszystkie statystyki związane z nowotworami. - Szukałem błędu, ale niestety, jesteśmy liderami w zgonach na nowotwory płuc i oskrzeli wśród powiatów grodzkich. Zgadzam się, że palenie papierosów i komunikacja szkodzą. U nas jest największy poziom emisji przemysłowej, co jest także pokłosiem obecności Orlenu. Ten gigant to zarówno dobrodziejstwo, jak i przekleństwo. Oczywiście nikt go z Płocka nie chce wyrzucać. Żadne polskie miasto samodzielnie nie wybudowało zakładu radiologii, w 90 proc. środki pochodziły z budżetu państwa, sejmików wojewódzkich, firm prywatnych, w dwóch czy trzech przypadkach miasto udostępniło działkę, opłaciło projekt techniczny i sfinansowało kilka mieszkań dla personelu.
Marszałka zabrakło na spotkaniu, reprezentowali go Agnieszka Gonczaryk z departamentu zdrowia i polityki społecznej oraz szef płockiej delegatury Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego Tomasz Kominek. Gonczaryk wskazywała na pierwsze próby budowy zakładu radioterapii w 2013 roku, w 2015 roku zlecono przygotowanie analizy pokazującej problemy onkologiczne na Mazowszu. Najczęściej hospitalizowani są płocczanie i mieszkańcy powiatu płockiego. Z kolei Kominek zadeklarował pełną współpracę, podobnie jak wiceprezydent Roman Siemiątkowski. Tylko dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Marcina Kacprzaka Stanisław Kwiatkowski odniósł się do "białej plamy". Twierdził, że lekarze dobrze wiedzą ile osób leczą i jakie choroby rozpoznają.
Przypomnijmy, że w 2013 roku firma Amethyst z Krakowa chciała w Płocku stworzyć zakład radioterapii. - NFZ nie udzielił kontraktu, firma rozłożyła ręce – tłumaczył dyrektor. Obecnie szpital ogłosił przetarg na dzierżawę tej samej działki w pobliżu szpitala. Są zainteresowane firmy, która chciałyby ten zakład wybudować w rok, wyposażyć i sprowadzić fachowców. Zgodnie z procedurami szpital czeka na oferty do końca stycznia. Liczą na to, że umowa zostanie podpisana do 17 lutego. Później trzeba uzyskać około 80 pozwoleń, aby budowa rozpoczęła się we wrześniu. Zadaniem dyrektora budowa takiego ośrodka oddalonego od szpitala podbije koszty nawet do 200 mln zł. Miał też prośbę, aby lobbować za kontraktem od NFZ – dodawał dyrektor. To plan A, jest też plan B – budowę centrum wpisano do Regionalnego Instrumentu Terytorialnego, aby móc starać się o środki unijne. Tyle że zdaniem Stanisława Kwiatkowskiego to droższe rozwiązanie i sami musimy zadbać o przyszłą kadrę.
A co na to wszystko przedstawicielka Orlenu, Wioletta Kulpa? Przywołała dane ze spotkania w Domu Technika, które zorganizował koncern dzień wcześniej. Orlen szczyci się wyłożeniem przez 25 lat na proekologiczne inwestycje 6,5 mld zł, za co można wybudować trzy Stadiony Narodowe. - Jesteśmy zakotwiczeni w Płocku i zainteresowani uczestnictwem. Wesprzemy na ile to będzie możliwe – zaznaczyła miejska radna z PiS. Wanecki ją dopytywał. Usłyszał, że czekają na propozycje. - Nie chciałbym oskarżać wyłącznie przemysłu, są też inne zakłady i czynniki. Orlen jest najbardziej widoczny i bogaty, a nam chodzi o wymiar finansowy – dodawał. - Żyjemy tu w symbiozie, zakład nie zamierza się stąd wyprowadzać. Rozmawiajmy jednak o faktach – zwróciła uwagę Wioletta Kulpa.
Do funkcji lidera zgłosił się rektor PWSZ, Maciej Słodki. Zasygnalizował dwie możliwości, dokształcania i stworzenia w przyszłości wydziału lekarskiego. Z kolei rektor SWPW i prezes Towarzystwa Naukowego Płockiego Zbigniew Kruszewski deklarował udział w działaniach miękkich, edukacyjnych (a najlepiej wspólnie z Orlenem). Wstępnie akces zgłosiła też płocka filia Politechniki Warszawskiej, podobnie jak Szpital Św. Trójcy i Mazowiecki Wojewódzki Ośrodek Medycyny Pracy. Przedstawicielka NFZ stwierdziła, że zrelacjonuje spotkanie swojemu przełożonemu. Na koniec doktor Waldemar Kujawa zaproponował, aby za te wszystkie działania odznaczyć Artura Jaroszewskiego. - To on przebił się z tematem, z którym my jako lekarze nie zdołaliśmy.