Ponownie inicjatorem zorganizowania patriotycznej uroczystości była Szkoła Podstawowa im. Marii Konopnickiej w Leszczynie Szlacheckim (gmina Bielsk).
Na boisku przy szkole zgromadziło się wielu uczestników. Celem było uczczenie pamięci bohaterów Powstania Warszawskiego, którzy 63 dni walczyli o wolną Polskę.
Ognisko Patriotyczne. Wielu uczestników
Stawili się licznie absolwenci, wychowankowie szkoły, uczniowie i rodzice. Przybyły władze gminy Bielsk: wójt Józef Rozkosz, przewodniczący Rady Gminy Przemysław Siemieniak, radni Jacek Grzelak, Krzysztof Badurski i Zbigniew Klimkowski. Obecna była Magdalena Woja z zarządu Powiatu Płockiego, powiatowy radny . Bogusław Jankowski, ks. proboszcz parafii Zagroba Adam Ners, prezes Zarządu Gminnego OSP Andrzej Tomaszewski, panie z KGW Leszczyn Szlachecki.
Dotarli też goście z gminy Stara Biała: zespół Filii Dei wraz z ks. proboszczem parafii Brwilno Witoldem Zembrzuskim oraz wikariuszem ks. Krzysztofem.
W tym szczególnym dniu nie mogło zabraknąć rodziny pani Stanisławy Krokoszyńskiej - syna Wojciecha, wnuka Radosława i chrześniaka Marka Wawrzyńcaka.
- Szczególnie pamiętaliśmy o naszych bohaterach: p. Stanisławie Krokoszyńskiej ps. Barbara 44 - łączniczce i sanitariuszce oraz synach przedwojennego właściciela majątku Leszczyn Szlachecki - braciach Orzeszkowskich działających w Armii Krajowej, w 1. Dywizji 7. Pułku Ułanów Lubelskich „Jeleń” - wylicza Joanna Bojanowska, dyrektor SP w Leszczynie Szlacheckim.
Byli to Jan ps. Orkan i Wojciech ps. Orion, którzy zginęli w pierwszej godzinie Powstania Warszawskiego w ataku na siedzibę Gestapo w alei Szucha. Zbigniew ps. Lech został ciężko ranny, ale przeżył.
Ważne rocznice. Pamięć o nich to wyraz szacunku
W związku z 80. rocznicą zakończenia II wojny światowej podczas spotkania w Leszczynie przypomniano też mieszkańców Ziemi Bielskiej, którzy oddali życie w walce z niemieckim okupantem.
- Te dwie rocznice uczą, że wolność, demokracja i prawa człowieka nie są dane raz na zawsze – trzeba o nie dbać i je chronić. Pamięć o tych rocznicach to wyraz szacunku wobec tych, którzy walczyli i cierpieli, często oddając życie za wolność przyszłych pokoleń. To oddanie hołdu bohaterom, edukacja młodego pokolenia, kształtowanie tożsamości narodowej i historycznej, budowanie pokoju i współpracy, ostrzeżenie przed powtórką historii, przypomnienie o odpowiedzialności ludzi i państw, bo przecież, cytując Mariana Turskiego, "Auschwitz nie wzięło się z nieba"...- podkreśla dyrektor Joanna Bojanowska.
Na boisku przy szkole były chwile pełne wzruszeń, ognisko, wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych przy akompaniamencie gitar, wspomnienia, kiełbaski i słodki poczęstunek od pań z KGW Leszczyn Szlachecki.
- Dziękuję wszystkim za obecność. Zespołowi Filii Dei, naszym absolwentkom: Oliwce, Patrycji oraz Lence z klasy 5. za wsparcie muzyczne, KGW Leszczyn Szlachecki za pyszne ciasta, firmie Czachorowski i piekarni Grahamka za "ogniskowy posiłek" - dodaje dyrektor Joanna Bojanowska.
Losy łączniczki Stanisławy, ps. 44 Barbara
Oto jedno ze wspomnień - losy Stanisławy Krokoszyńskiej, czyli "44 Barbary'', która zmarła w 2015 r.:
- 81 lat temu Warszawa. Zbliża się godzina W. W mieszkaniu na Wroniej 19 młoda łączniczka ps. 44 Barbara w napięciu czeka na rozwój wydarzeń. Nie otrzymuje w porę przydziału mobilizacyjnego. Dopiero 15 sierpnia udaje jej się dotrzeć do punktu przy ul. Zgoda 6.Trafia pod dowództwo Harnasia do Pomocniczej Służby Kobiet.
- Dzieli los powstańców, którzy przez 63 dni walczą i wierzą w powodzenie słusznej sprawy w myśl wartości Bóg, honor, ojczyzna. Mimo klęski powstania nasza łączniczka nadal przenosi meldunki. Trzeba przecież odbudować struktury Armii Krajowej, aby obronić Ojczyznę przed sowiecką okupacją.
- Niestety, podczas jednej z wypraw 22 października 1944 r. zostaje zatrzymana w trakcie łapanki w pociągu i osadzona w obozie w Pruszkowie. Stamtąd 1 listopada wyrusza z całym transportem do tzw. obozu przejściowego w Berlinie, następnie do obozu pracy w Plauen na skraju Rudaw Czeskich.
- Obozowy dzień upływa na wyrębie lasu, budowie baraków, wodociągów i kanalizacji. Raz na 10 godzin więźniowie otrzymują kromkę chleba i jakiś ohydny płyn do picia. Po powrocie do baraku czeka na nich obrzydliwa zupa ze zgniłej marchwi.
- Korzystając z zamieszania, w drugim dniu Wielkiej Nocy 1945 r., młoda kobieta ucieka w kierunku Chemnitz. Dowiaduje się, że tam właśnie do obozu pracy po kapitulacji powstańców trafiła jej mama. Udaje się ją odnaleźć. Rozpoczynają się wielkie bombardowania, które umożliwiają kobietom ucieczkę. Uciekinierki ukrywają się w lasach. Koniec okrutnej wojny witają w amerykańskiej strefie okupacyjnej. Przebywają w obozie przejściowym w Hoffie, gdzie „Barbara” pracuje jako nauczycielka.
- Wreszcie w sierpniu 1946 r. nasza bohaterka z mamą, mężem i kilkumiesięcznym synem - Andrzejkiem wracają do Polski. Szybko okazuje się, że Bronisław Śliwiński nie przeżył pobytu w obozie koncentracyjnym w Dachau, zaś brat - Henryk co prawda wrócił stamtąd, ale z zaawansowaną gruźlicą, która przyczyniła się do jego szybkiej śmierci. Po warszawskim mieszkaniu pozostały zgliszcza. Taka jest cena poświęcenia na ołtarzu Ojczyzny.
- Rodzina znajduje schronienie u kuzynostwa w Wirginii pod Płockiem. Barbara nie znosi bezczynności. Niebawem rozpoczyna pracę jako nauczycielka w szkole w Rydzynie, a już 1 września 1947 r. inauguruje nowy rok szkolny w jednoizbowej szkole pod strzechą w Leszczynie Szlacheckim.
Komentarze (0)