Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, organizatorzy imprez komercyjnych już w tym roku mieliby płacić Ratuszowi za skorzystanie z plaży nad Wisłą. Nie dla każdego stawka byłaby jednakowa. - Wcześniej organizatorzy budowali marki, dziś czas rozruchu już minął i mają już stałych odbiorców - tłumaczy Hubert Woźniak z zespołu współpracy z mediami w Ratuszu
Czyżby to był koniec z darmowym korzystaniem z plaży nad Wisłą dla wszystkich agencji organizujących imprezy? Wszystko na to wskazuje. Z nieoficjalnych informacji wynika, że początkowo wspomniano nawet o kwocie 100 tys. zł dla jednego z festiwali. Ostatecznie jednak kwoty zredukowano dla organizatorów każdej z imprez. Nadal byłoby to kilkadziesiąt tysięcy złotych już w tym roku dla Audioriver, dwa mniejsze festiwale zapłacą kilka tysięcy złotych, o czym organizatorzy zostali powiadomieni dopiero niedawno. Ratusz oficjalnie nie podaje jednak stawek.
- Dotychczas organizatorzy festiwali korzystali z użyczonego im majątku publicznego za darmo - przypomina Hubert Woźniak z zespołu współpracy z mediami w Ratuszu. - Wcześniej trzeba było budować markę festiwali, w czym pomagało miasto, stąd wcześniejsza decyzja, aby nie pobierać opłat za korzystanie z plaży.
Teraz to się zmieni. Organizatorzy muszą już liczyć się z opłatami za użyczenie terenu za barierkami. - To już nie są darmowe imprezy, tylko takie, które stać na zapłacenie opłat za teren - twierdzi Woźniak. Nikt w Ratuszu nie ma ochoty dowiedzieć się od urzędu skarbowego, że nie przestrzegali jakiegoś przepisu i z tego powodu trzeba zapłacić zaległe kwoty podatku, a może nawet kary. - Jako urząd staramy się sprawdzać, gdzie możemy mieć ewentualne "dziury" w tym zakresie - dodaje urzędnik.
A co z imprezami niekomercyjnymi, bez biletów? Czy w tym przypadku również będą wprowadzone opłaty? - Niekoniecznie, zawsze organizator może wystąpić o udzielenie pomocy publicznej - dopowiada Woźniak.
- Trzeba się dostosować - mówi nam organizator Polish Hip-Hop TV Festival. Marcin Siwek z Event Time Promo podkreśla, że rozumie pobudki, którym kierował się Ratusz przy wprowadzeniu opłat. - Nie ukrywam jednak, że wolałbym przeznaczyć te pieniądze na kilkanaście billbordów w większych miastach, Warszawie, Łodzi, Trójmieście czy Wrocławiu. To, co nie jest dla nas zbyt korzystne, to wprowadzenie opłat na ostatnią chwilę.