Czy Szkoła Podstawowa nr 8 za kilka lat zostanie zamknięta? To najczarniejszy z czarnych scenariuszy. Pewne jest, że w przyszłym roku pracę straci kilkunastu nauczycieli, a do placówki będzie chodziło dużo mniej uczniów. Pojawiają się głosy, że nawet mniej niż planowano.
Rok temu urzędnicy, radni i dyrektorzy szkół spędzili wiele godzin na przeprojektowaniu systemu w Płocku tak, by zachować jak najwięcej etatów nauczycieli. Wszystkich się nie da, z prostej przyczyny. Dzieci jest po prostu mniej.
W marcu przyjęto ostateczny projekt obwodów szkół, który miał obowiązywać od roku szkolnego 2018/2019. Był to efekt kompromisu i konsultacji nie tylko z kuratorium oświaty czy związkami zawodowymi, ale również rodzicami. Dlaczego więc na dzisiejszej komisji edukacji stawiło się kilkudziesięciu nauczycieli z wygaszanych gimnazjów? Okazało się, że do prezydenta Andrzeja Nowakowskiego wpłynęły pisma od rodziców dzieci z klas VI, które chodzą do Szkół Podstawowych nr 14, 22 i 23. Wbrew pierwotnym ustaleniom chcą, by ich dzieci pozostały w dotychczasowych placówkach.
- Przyznam, że jestem w szoku - mówiła radna Małgorzata Struzik. - Dyrektorzy zostali postawieni przed dziwnym faktem. Przecież w Szkołach Podstawowych nr 22 i 23 dzieci będą musiały uczyć się na dwie zmiany. Z kolei Zespół Szkół nr 5 ma dużą kadrę, świetną infrastrukturę, a mało oddziałów. Ja nie wiem, jak wy państwo zmanipulowaliście rodziców.
Obecnie w Zespole Szkół nr 5 są 42 oddziały. W przyszłym roku, zgodnie z pierwotnymi założeniami, miałoby być ich 36. Jeśli zamiast sześciu VII klas, do placówki przyjdą tylko dwie, w szkole zostaną zaledwie 34. Wyliczenia przełożone w liście otwartym i tak nie pozostawiają złudzeń. Bez zmian we wprowadzonej rok temu uchwale pracę straci 20 osób. Jeśli rada przychyliłaby się do wniosku rodziców, ze szkoły musiałoby odejść 32 pedagogów.
- Chciałbym się dowiedzieć, na podstawie ilu wniosków rozpoczęto procedurę - dopytywał radny Andrzej Aleksandrowicz. - To zmiana bardzo niekorzystna. Priorytetem powinno być dobro dzieci. Na pewno takiego wniosku uchwały nie poprzemy.
Dyrektorzy odpowiadają
Wywołani do tablicy poczuli się dyrektorzy Szkół Podstawowych nr 22 i 23. Oboje stanowczą odrzucili zarzuty o manipulacje rodzicami.
- Zawsze powtarzałem na spotkaniach z rodzicami, że jestem przeciwnikiem dwuzmianowości, a tej nie unikniemy, jeśli wszyscy szóstoklasiści u nas zostaną - mówił Janusz Banasiak, dyrektor SP22. - W zależności od tego, ile nadprogramowych klas zostanie, dzieci będą kończyć zajęcia o 18:15, a może i 19:30. Kiedy czas na zajęcia pozalekcyjne? Przed lekcjami szkoła jest pełna, po lekcjach byłoby to nieludzkie. Jeśli rodzice będą chcieli, by dzieci zostały w szkole, zrobimy wszystko, aby czuły się tu dobrze. Dwuzmianowości nie da się jednak uniknąć - powtórzył.
Liliana Tomaszewska, dyrektorka SP23, zapewniała, że nawet jeśli w placówce zostaną klasy, które pierwotnie miały przejść do Szkoły Podstawowej nr 8, dwuzmianowości nie będzie.
- Naszym celem nie jest utrudnienie życia szkoły - zapewniała. - Nie moim pomysłem było wnioskowanie do prezydenta. Rodzice klasy VI przychodzili już w poprzednim roku. Mówiłam, że to postanowienie rady miasta i nie chciałabym się mu przeciwstawiać. Doprowadziłam do spotkania rodziców z przedstawicielami wydziału edukacji i prezydenta Siemiątkowskiego, nie udało się ich przekonać. Wypełnili deklarację i wszyscy optowali za pozostaniem.
Jak dodała, w placówce którą zarządza problemy z nadmiarem kadry również się zaczną. Najpierw w klasach 1-3. Następni "na celowniku" są nauczyciele języka angielskiego - W następnych latach cięcia będą podobne do tych z ósemki - nie ukrywała Tomaszewska.
Warto zauważyć, że gdyby reforma edukacji nie doszła do skutku, rodziców szóstoklasistów o zdanie nikt by nie pytał. Wszyscy trafiliby do Gimnazjum numer 8.
"Ósemka to perełka"
Po ponad godzinnej dyskusji na mównicę wyszła Małgorzata Chrabąszcz, nauczycielka fizyki, niegdyś wicedyrektorka Gimnazjum nr 8. W bardzo długim i emocjonalnym wystąpieniu broniła szkoły, osiągnięć uczniów i nauczycieli. Podkreślała świetne wyniki uczniów, którzy jako jedyni w Płocku rywalizują z uczniami z warszawskich placówek. Zwracała uwagę też na bardzo pozytywne opinie Kuratorium Oświaty.
- Uważamy, że jesteśmy perełką w Płocku - mówiła. - Nie chcemy z tego względu żadnych dodatków, ale równych szans. Dlaczego tu przyszliśmy? Jesteśmy szkołą sukcesu. Razem z koleżankami, które tu z nami siedzą, budowaliśmy tę szkołę. Robiliśmy to najlepiej jak się dało. Nie dlatego, że mamy nowoczesny budynek, ale dlatego, że mamy ludzi. Jeszcze mamy ludzi. Wiemy, że przy najbardziej optymistycznym wariancie, po 7 latach zostanie co najwyżej co trzeci pracownik. Chcemy, żeby z tej perełki zostało minimum. Żeby nie zaprzepaścić tego, co robiliśmy przez tyle lat. Uczeń w szkole jest tylko raz. Może dostać najlepsze, co jest, a może przejść przez szkołę i niczego nie dostać. Nie prosimy o pomoc. Po prostu nam nie przeszkadzajcie.
Inni nauczyciele, którzy również zabierali głos, dziwili się niektórym rodzicom. - Jeszcze niedawno dzieci starały się, aby dostać się do naszej placówki. Dziś są straszone, że zostaną pobite - mówiła jedna z nich.
-Projekt uchwały, która się dziś pojawił, będzie miał bardzo niekorzystne skutki dla zatrudnienia - mówił Stanisław Nisztor, prezes płockiego oddziału Związku Nauczycielstwa Płockiego. - W imieniu ZNP apeluję do radnych, aby negatywnie zaopiniowali projekt tej uchwały i zdjęli ten punkt z obrad najbliższej sesji rady miasta.
W głosowaniu wzięło udział czworo radnych (nieobecny był Marek Krysztofiak, przewodniczący komisji). Adam Modliborski, Andrzej Aleksandrowicz, Małgorzata Struzik i Iwona Jóźwicka negatywnie zaopiniowali projekt uchwały. Daria Domosławska wstrzymała się od głosu.
W poniższej galerii publikujemy list otwarty pracowników Zespołu Szkół nr 5. Pod listem podpisało się 114 pracowników.