reklama

Nurek poszuka zaginionego pala pod molo

Opublikowano:
Autor:

Nurek poszuka zaginionego pala pod molo - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościWczoraj nad felernym molo radzili inwestor, wykonawca i projektant. Co uradzili? Przede wszystkim, że trzeba się śpieszyć, bo zima tuż tuż.

Wczoraj nad felernym molo radzili inwestor, wykonawca i projektant. Co uradzili? Przede wszystkim, że trzeba się śpieszyć, bo zima tuż tuż.

We wtorek w mieście nastało wielkie poruszenie: molo się wali! Zarządzający nadwiślańskim cudem Miejski Zarząd Obiektów Sportowych na skutek alarmu podniesionego przez projektanta - poznańską firmę MSC, musiał w trybie natychmiastowym zamknąć część obiektu. W opinii projektanta, istniało niebezpieczeństwo awarii budowlanej.

Okazało się, że całe zamieszanie ma związek z palami: projektant zauważył, że brakuje jednego z kilku podpierających konstrukcję stalową pali, a drugi rusza się jak mleczny ząb. Na dodatek pal zapadł się pod ziemię. Pisaliśmy też, że kilka miesięcy temu MZOS zgłaszał projektantowi oraz m.in. Inspektorowi Nadzoru Budowlanego wątpliwości odnośnie dwóch jeszcze innych pali. - Bo podczas robót gwarancyjnych zauważyliśmy, że te dwa pale zostały uszkodzone, prawdopodobnie przez krę - mówił nam we wtorek szef MZOS, Andrzej Zarębski. - Ale wykonawca oraz nadzór autorski orzekli, że konstrukcja nie ucierpiała po zimie i wszystko jest w porządku. Biuro projektowe też na podstawie badań i konsultacji odnośnie sytuacji na Wiśle orzekło, że dodatkowe zabezpieczenia są niepotrzebne.

Dwa dni później, w czwartek,  w MZOS-ie spotkali się inwestor, czyli miasto, wykonawca, czyli konsorcjum kilku firm oraz przedstawiciele poznańskiego biura projektowego. Owocem burzy mózgów jest między innymi decyzja o konieczności przeprowadzenia porządnej ekspertyzy. - Musimy się dowiedzieć, jakie były przyczyny tej awarii, co do niej doprowadziło i przede wszystkim - jak można w przyszłości zapobiec takim kłopotom - mówi Andrzej Zarębski. - Ponadto biuro projektowe zaproponowało, że na początku przyszłego tygodnia bezpłatnie przedstawi koncepcję naprawy podestu i ewentualnie później opracuje projekt zabezpieczenia konstrukcji stalowej. Projektantowi też zależy, żeby obiekt, który skonstruował, funkcjonował bez zarzutu.

Burza mózgów nie zaowocowała stuprocentową pewnością co do  losów zaginionego w tajemniczych okolicznościach pala. - Najprawdopodobniej pal został zerwany, bo śruby nie wytrzymały naporu kry, ale to tylko hipoteza, którą  dopiero potwierdzi lub nie wspomniana już przeze mnie ekspertyza, bo z drugiej strony projekt warsztatowy przewidywał, że śruby wytrzymają - zapowiada Zarębski. - Mamy nadzieję, że ekspertyza pokaże, co dokładnie nie zadziałało.

W ramach ekspertyzy przeprowadzonej przez niezależnego rzeczozznawcę pod molo ma wpłynąć nurek. Wykonawca planuje również podwodną inwentaryzację wszystkich pali. 

Zapytaliśmy jeszcze, czy udało się już znaleźć winnego całego tego zamieszania? W końcu kra nie trafia się na Wiśle raz na tysiąc lat, a ogromne bryły lodu na rzece to nic nowego. - Zapewniam, że będziemy zgłębiać ten problem i dołożymy wszelkich starań, by dojść do przyczyn tej sytuacji - zapewnia dyrektor MZOS. - Wczoraj zamiast na szukaniu winnych skupiliśmy się na szukaniu rozwiązań, jak najszybciej zażegnać tę trudną sytuację i sprawić, by molo było bezpieczne. Bo przecież zima zbliża się wielkimi krokami!



Więcej zdjęć w naszej galerii - Płockie molo - zakaz wstępu

Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE