Książka dziennikarza Sebastiana Karczewskiego pod wymownym tytułem „Zamach na arcybiskupa. Kulisy wielkiej mistyfikacji" odgrzała nigdy niezakończony spór i odnowiła podział w polskim Kościele wywołany sprawą płockiego hierarchy oskarżonego o agenturalną przeszłość. Autor książki starał się dowieść, że mimo potwierdzenia przez Kościelną Komisję Historyczną faktu współpracy abpa jako TW „Greya” z SB, tak naprawdę mieliśmy do czynienia z jedną wielką mistyfikacją na chwilę przed tym, jak abp Wielgus miał zostać metropolitą warszawskim. Karczewski przekonuje, że cała nagonka była wynikiem spisku, w którym brał udział m.in. biskup płocki Piotr Libera, wówczas sekretarz Konferencji Episkopatu Polski, a także prezydent Lech Kaczyński, nuncjusz Józef Kowalczyk i Józef Michalik, przewodniczący KEP-u.
Na rewelacje Karczewskiego płocka Kuria zareagowała lakonicznym, ale dość ostrym w tonie komunikatem, w którym zarzuciła autorowi książki manipulację i kłamstwo.
Teraz natomiast głos w tej sprawie zabrał biskup pomocniczy diecezji płockiej Roman Marcinkowski. W krótkim felietonie opublikowanym na łamach związanego z ojcem Rydzykiem „Naszego Dziennika” (Sebastian Karczewski, autor książki, jest dziennikarzem tego czasopisma) biskup stwierdza, że książka Karczewskiego to „dobrze udokumentowana rekonstrukcja wydarzeń sprzed blisko 7 lat”. Hierarcha twierdzi, że dzięki niej czytelnik może wyrobić sobie własny osąd o tym, co się faktycznie stało na chwilę przed ingresem abpa Wielgusa.
W dalszej części felietonu biskup wzywa do „poznania prawdy, która może tylko oczyścić i pomóc”, przekonuje, że "lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo", apeluje, by wystrzegać się bezmyślnej krytyki… - Dobrze, abyśmy się wreszcie dowiedzieli prawdy o wydarzeniach i o ludziach, którzy uczestniczyli w tym ataku na ks. abp. Wielgusa - pisze biskup Marcinkowski. - Sądzę, że nie ma się czego obawiać. Chcemy po prostu poznać prawdę.
Widać jak na dłoni, kogo bierze w obronę biskup pomocniczy i jaka jest - jego zdaniem - prawda o tamtych dniach.
Choć tajemnicą poliszynela jest, że obaj biskupi płoccy - delikatnie mówiąc - nie pozostawali w zażyłej przyjaźni, trudno nie zapytać o konsekwencje takiego wystąpienia biskupa Marcinkowskiego. Z pewnością stosunki jeszcze bardziej się ochłodzą, żeby nie powiedzieć - zamarzną na kość, ale w przestrzeni oficjalnej - jak się dowiedzieliśmy - płocka Kuria nie zamierza na razie publicznie komentować tych słów.
Biskup Roman Marcinkowski ma 71 lat. W 1985 r. papież Jan Paweł II mianował go biskupem pomocniczym diecezji płockiej. W 2007 r. w związku z przeniesieniem dotychczasowego biskupa płockiego - abpa Stanisława Wielgusa, a przed tym, jak biskupem płockim został w maju 2007 r. Piotr Libera, pełnił funkcję administratora diecezji.
Na zdjęciu bp Libera i bp Marcinkowski, fot. Małgorzata Rostowska/Portal Płock
Czytaj też: