Prezydent na poprzedniej sesji Rady Miasta Płocka zapowiadał, że lada moment pojawi się przetarg. Tymczasem czas upływa, a postępowania przetargowego jak nie było, tak nie ma. Dlaczego?
W Ratuszu tłumaczą, że to bardzo złożone przedsięwzięcie, a zwłaszcza w sytuacji, w której obiekt będzie nadał służył rozgrywkom. Ogłoszenie przetargu poprzedzają starania o szereg dokumentów.
– Mamy już program funkcjonalno-użytkowy, badania natężenia ruchu wokół istniejącego stadionu. Wykonaliśmy badania geologiczne i wytrzymałościowe gruntów, wykonaliśmy inwentaryzację budynków i zieleni, a także złożyliśmy wnioski o wydanie decyzji środowiskowej oraz decyzji lokalizacji celu publicznego. Czas ich uzyskania nie zależy tylko od nas – podkreśla Hubert Woźniak z zespołu medialnego w płockim Ratuszu. – Swoją opinię do decyzji środowiskowej muszą np. wyrazić Wody Polskie.
Urząd równocześnie szuka możliwości uzyskania dofinansowania. Przypomnijmy, że zwrócił się z ta sprawą do PKN Orlen, ale odpowiedzi nie uzyskał. Zapytano także w Ministerstwie Sportu i Turystyki. – Ministerstwo wyjaśniło, że nie ma możliwości dofinansowania stadionu służącego zawodowej piłce nożnej, natomiast istnieje możliwość dofinansowania obiektów towarzyszących w ramach bazy treningowo-szkoleniowej potrzebnej dla rozwoju klubu – dodaje Woźniak. Z kolei wiceprezydent Jacek Terebus w odpowiedzi na interpelację radnego Michała Sosnowskiego nie podał kwoty, z jaką wiąże się realizacja nowego stadionu przy ul. Łukasiewicza.
– Dopiero zaproszenie do składania ofert i przeprowadzenie postępowania zweryfikuje i umożliwi realne określenie kosztów przedsięwzięcia – wyjaśnia.
Woźniak zapewnia, że przygotowania do ogłoszenia przetargu na budowę stadionu w formule zaprojektuj i wybuduj wciąż trwają. Nie można jednak precyzyjnie określić terminu ogłoszenia. Kto wie, może to nastąpi w przyszłym tygodniu… Przetarg ma zostać ogłoszony niezwłocznie po uzyskaniu decyzji lokalizacji inwestycji celu publicznego. Terebus w odpowiedzi na interpelację dodaje: – Należy nadmienić, że aktualnie ogłoszone przetargi o podobnej tematyce (np. budowa stadionu w Szczecinie) z zakładanych ustawowo 40 dni są niestety cały czas wydłużane o kolejne tygodnie, co powoduje, że czas ich rozstrzygnięcia jest trudny do przewidzenia.
Przykład Szczecina pokazuje, że to wszystko nie jest takie proste. Zamierzają tam w jednym przetargu wybrać wykonawcę do dwóch zadań – stadionu mieszczącego 20 tys. kibiców i kompleksu sześciu boisk piłkarskich z zapleczem. Padają kwoty od 130 do 250-272 mln zł, a nawet do niemal 300 mln zł. A do samego przetargu wpłynęło ponad 470 pytań i wątpliwości od potencjalnych wykonawców. A jakby tego było mało, trzy firmy zaprotestowały wobec warunków przetargu, zarzucając ograniczenie konkurencyjności i niejasne kryteria dopuszczenia do przetargu i realizacji prac. W Szczecinie nie muszą jednak wybierać, na co wydać środki, czy na stadion, czy na filharmonię. Filharmonię już mają za 110 mln zł.