Zrobi zdjęcie, nagra film, który posłuży za dowód w sprawie. Fotopulapka niczym bat na śmiecących. Z takiego rozwiązania zamierza skorzystać Ratusz.
– Jak będzie odbywała się identyfikacja osób i w jaki sposób będą przekazywane dane municypalnym? – dociekała w trakcie sesji radna Wioletta Kulpa w kontekście zapowiedzi montażu fotopułapek (zwanych także kamerami leśnymi), czyli urządzeń do ujawnienia osób, którym inni "zawdzięczają" widok walących się odpadków na dzikim wysypisku. Radna kontynuowała: – Ktoś nie zauważy kamery, podjedzie autem, rzeczywiście wysypie śmieci i zostanie zidentyfikowany na podstawie numeru rejestracyjnego samochodu. Czy będzie możliwość zobaczenia auta, a może wyłącznie samej osoby? Jeszcze okaże się, że sfotografowana osoba wcale nie wyrzucała tych śmieci, tylko zbierała jagody w lesie. Już abstrahuję od tego, że pewnie te fotopułapki będą niszczone. Dzwoni do mnie ogólnopolska gazeta i pyta o ten pomysł, a państwo nam o tym nie wspominaliście. Wołałabym dowiedzieć się od państwa.
[ZT]20063[/ZT]
Wiceprezydent Piotr Dyśkiewicz wyjaśniał, że na razie Ratusz zamierza kupić cztery fotopułapki. – Koszt jednej sztuki jest w okolicach 1,7 tys. zł. Pragnę przypomnieć, że wielokrotnie państwo radni pisaliście interpelacje na temat dzikich wysypisk z prośbą o objęcie ich monitoringiem. To jest nasza odpowiedź na te oczekiwania. Cały proces ujawnienia zdarzenia będzie odbywał się zgodnie z procedurą stosowaną przez straż miejską, kiedy prowadzi postępowanie, wzywa do udzielenia wyjaśnień. Analogicznie do postępowań, jak przy monitoringu miejskim. Fotopułapki mają możliwość fotografowania i nagrywania krótkich filmów. Tego rodzaju sprzętem dysponuje np. straż miejska w Toruniu.
Przypominał także, że w takich sytuacjach najczęściej nie ma świadków, ciężko złapać kogoś na gorącym uczynku. – Wyrzucanie śmieci zwykle odbywa się w godzinach wieczornych, pod osłoną nocy. Tylko w taki sposób, jaki zaproponowaliśmy, możemy zidentyfikować sprawcę. Nikogo nie będziemy posądzali. Ludzie poruszają się po mieście, a przecież w wielu miejscach w Płocku mamy kamery monitoringu.
Kulpa przypominała, że śmieci bywają podrzucane na prywatne posesje, a wtedy wezwanie otrzymuje nie śmiecący, tylko właściciel posesji.
Do sprawy odniósł się prezydent Nowakowski. – Pani radna, nie mówiliśmy o tym, ponieważ pani nie pytała. A była to odpowiedź na wiele innych wniosków zarówno radnych, jak i mieszkańców Płocka, aby tego rodzaju działania podjąć w związku z dzikimi wysypiskami. Liczę, że będą efekty. Nie chodzi tylko o kwestie związane z egzekwowaniem i wyciąganiem konsekwencji. Ma to również znaczenie prewencyjne. Jeśli ktoś będzie miał świadomość, że dane miejsca są objęte monitoringiem, to w tym momencie oby nie dochodziło do tego rodzaju wykroczeń.