Na liście ośrodków, które otrzymają dofinansowanie od Narodowego Funduszu Zdrowia na rehabilitację dla dzieci, są nowe placówki. Za to zabrakło jednego, który był finansowany od lat i jako jedyny proponował indywidualne zajęcia rehabilitacyjne. A jeśli tych pieniędzy z Funduszu nie będzie, czeka ich likwidacja.
W tym tygodniu w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej Ośrodku Rehabilitacyjno-Wychowawczym dla dzieci z porażeniem mózgowym Towarzystwa Przyjaciół Dzieci dowiedzieli się, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie przedłuży im umowy. Zabrakło przy tym uzasadnienia. To już druga taka sytuacja, poprzednia była w 2014 roku. W praktyce oznacza to likwidację ośrodka, który istnieje już od wielu lat, zwolnienia pracowników i szukanie nowego miejsca na rehabilitację dla podopiecznych, a to z kolei wiąże się z ustawieniem w i tak już sporej kolejce. Dla niektórych długie czekanie na miejsce jeszcze się może wydłużyć. W piątek prezeska TPD miała jechać do siedziby mazowieckiego NFZ, aby złożyć odwołanie. Jednocześnie stara się o pomoc u parlamentarzystów i marszałka województwa. Czy będzie, tak jak poprzednim razem, pozytywny skutek? Na razie mamy odpowiedź rzecznika prasowego mazowieckiego NFZ, a ta nie jest zbyt optymistyczna.
[ZT]17143[/ZT]
Rzecznik mazowieckiego oddziału NFZ przypomina, że złożone oferty w konkursie podlegają ocenie według kryteriów. Liczyła się więc jakość oferty, kompleksowość, dostępność i oczywiście cena. Nowe, ujęte przy finansowaniu, placówki wygrały jako ośrodki nowocześniejsze.
- Złożona przez NZOZ TPD oferta była po prostu w ocenie komisji konkursowej gorsza i pod względem jakości, i pod względem ceny – odpowiada Andrzej Troszyński. - Podopieczni tej placówki będą mogli być korzystać ze świadczeń zakontraktowanych placówek, m.in. dwóch nowych w Płocku. Jedna z nich ma dodatkowo kontrakt na poradnię rehabilitacyjną, dzięki czemu świadczenia dla dzieci będą mogły być kompleksowe. Do 20.XI placówki biorące udział w konkursie mogą się odwołać do dyrektora MOW NFZ. Kontrakty będą obowiązywać przez 5 lat. Warto w tym kontekście przypomnieć ustawowe gwarancje praw pacjenta. Pacjenci i świadczeniodawcy są informowani na stronie internetowej mazowieckiego NFZ, telefonicznie i pisemnie, że zgodnie z art. 20 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych świadczeniodawca, który zakończył wykonywanie umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej jest obowiązany wydać świadczeniobiorcy zaświadczenie o wpisaniu na listę oczekujących wraz z podaniem daty zgłoszenia się świadczeniobiorcy.
Innymi słowy, trzeba w ośrodku poprosić o zaświadczenie z wpisaną datą zgłoszenia (a jeśli już się zaczęły zajęcia, także z datą ich rozpoczęcia) i udać się z nim do placówek, które będą miały umowę z NFZ.
- W tej docelowej placówce powinno to zostać uwzględnione – zapewnia rzecznik i obiecuje, że zostaną podjęte wszelkie starania, aby tak się stało i była możliwa kontynuacja ćwiczeń. Zwłaszcza proponuje kierować się do nowych placówek na liście. A wracając do TPD, to zwraca uwagę, że wszystkich obowiązywały te same kryteria do spełnienia.
Niestety był to jeden konkurs, bez podziału na środki na rehabilitację dziecięcą i dla dorosłych. A taki podział powinien być, na co zwraca uwagę jedna z matek, której syn korzysta z rehabilitacji. Do momentu możliwej likwidacji jej syn zdąży wybrać tylko połowę ćwiczeń.
- Pytałam się wcześniej w innych, czy go przyjmą. Były kolejki – dlatego uważa, że wszystko to jest „oderwane od rzeczywistości”. - W jednym ośrodku syn wcześniej chodził na 7.00 rano, ponieważ powiedziano nam, że późniejsze godziny są przeznaczone dla dorosłych. Notorycznie spóźniał się do szkoły, ale nie było wyboru. Albo to, albo rehabilitacja. Rehabilitacja odbywała się tam w grupie, a wiadomo, że inaczej jest na indywidualnych ćwiczeniach z rehabilitantką, jak w ośrodku przy Mościckiego.
Szkoda jej ośrodka i kadry. Będzie czekać na ostateczną decyzję NFZ, trzymając kciuki za pozytywne rozpatrzenie odwołania, bo jak twierdzi w tych wytypowanych przez NFZ na rehabilitację to mogą liczyć dorośli, a nie dzieci. Chyba że odpłatnie. - Przy takich konkursach powinna być wizja lokalna danego ośrodka - dodaje. - Aktualne pozostaje pytanie, co z dziećmi - martwi się płocczanka.