reklama

Nie chcemy stacji przedwczesnej śmierci

Opublikowano:
Autor:

Nie chcemy stacji przedwczesnej śmierci - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW Urzędzie Miasta Płocka trwa rozprawa administracyjna dotycząca lokalizacji planowanej budowy stacji bazowej telefonii komórkowej przy ul. Wyszogrodzkiej 40. Przeciw takim planom protestują mieszkańcy osiedla.

W Urzędzie Miasta Płocka trwa rozprawa administracyjna dotycząca lokalizacji planowanej budowy stacji bazowej telefonii komórkowej przy ul. Wyszogrodzkiej 40. Przeciw takim planom protestują mieszkańcy osiedla.

Jak już pisalismy, mieszkańcy osiedla Wyszogrodzka protestują, bo operator sieci komórkowej chce tam postawić wysoki na 35 m maszt telefonii komórkowej. Obawiają się, jakie skutki zdrowotne przyniesie mieszkanie w pobliżu pola elektromagnetycznego. Na początku stycznia przygotowali pikietę,dotarł na nią prezydent. Do porozumienia nie doszło, ale na odchodne została zapowiedziana rozprawa administracyjna w tej sprawie.

Dziś o godz. 15 w Ratuszu rozpoczęła się „Rozprawa administracyjna w postępowaniu administracyjnym w sprawie wydania decyzji lokalizacji inwestycji celu publicznego dla zamierzenia budowlanego polegającego na budowie stacji bazowej telefonii komórkowej P4” przy ul. Wyszogrodzkiej 40. Strony to 14 mieszkańców, Prokuratura Rejonowa w Płocku – takie pismo przysłała do Ratusza, a także spółka P4 i dyrektor MZD. 

Do auli ratusza dotarło ponad 40 mieszkańców osiedla Wyszogrodzka, przy wejściu wpisywali się na listę. Były też transparenty. Jeden z nich głosił: „P4 maszty buduje, ludziom zdrowie rujnuje”, inny "Nie chcemy stacji przedwczesnej śmierci". - Urząd Miasta nie jest stroną w tym postępowaniu, ale z pewnością jest miejscem, w którym strony mogą przedstawić swoje racje - podkreślił prezydent Płocka Andrzej Nowakowski, który tym razem zajął wyjątkowo nie swoje miejsce z obrad rady miasta, lecz wśród publiczności.

Radna Wioletta Kulpa poprosiła, by spotkanie było protokołowane i nagrywane oraz by przedstawić prawa stron – mieszkańców i inwestora. Prezydent zaaprobował taką propozycję. Rozprawę poprowadził dyrektor Wydziału Strategii Rozwoju Miasta, Urbanistyki i Architektury UMP Leszek Narkowicz. Rozpoczęło się od prezentacji etapu, na którym jest inwestycja. Mówił o tym kierownik Grzegorz Dziwota z tego samego wydziału. - Organ, który prowadzi postępowanie, jest bezstronny, ma pogodzić strony. Organ ma wydać werdykt – tłumaczył Dziwota. - W związku z tym, że mieszkańcy protestują, inwestor nie miał nic przeciw przeprowadzeniu rozprawy. Jej celem jest ustalenie prawdy i pogłębienie zaufania obywateli – cytował jak z podręcznika. Długo tłumaczył zawiłe podstawy prawne, akty, decyzje,opinie.

- Ale to są nieaktualne dane – przerwał prezentację mapki z nieruchomościami jeden z mieszkańców.

- Wczoraj sprawdzałem, jeszcze o godz. 21 – odparł Dziwota. - Widocznie stara mapa – nie odpuszczał rozmówca przy aprobacie sąsiadów.

Dlaczego pokazujecie wskaźniki, przygotowane przez osobę pracującą dla P4? - pytali mieszkańcy. - Ja nie wiem, kto czyim jest pełnomocnikiem – zdziwił się Dziwota.

Spotkanie przedłuża się, bo aby zakończyło się odczytaniem protokołu, każde pytanie i odpowiedź muszą być skrupulatnie notowane, wtedy następuje przerwa. - Czy będą kolejne rozprawy w tej sprawie, bo dzisiejszym tempem to nie wyjdziemy stąd przed północą – pytała radna Kulpa.

- Jeśli ma być protokół, to zabierający głos musi podejść, przedstawić się i zadać pytanie. Na przykład po 10 pytaniach zaczniemy odpowiedzi – zaproponował Dziwota. - A później przyjdzie czas na wnioski. A czy rozpraw będzie 5 czy 8? Nie ma ograniczeń. Ale między rozprawami musi minąć minimum 21 dni, więc pewnie następna byłaby za miesiąc.

- Ale my chcemy, by było dokładnie i sprawiedliwie, a nie szybko – odparli mieszkańcy po godzinie spotkania.

Głos zabrał też Zbigniew Gelzok, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przeciwdziałania Elektroskażeniom „Prawo Do Życia”, pełnomocnik jednej z mieszkanek. - Inwestorzy rysują sobie różne kółka, wyłączając wpływ innych źródeł, nie chcą wziąć pod uwagę efektu kumulacji. Uczestniczyłem w kilkuset takich sprawach, jeżdżę po różnych miastach i spotykam ludzkie tragedie. W jednym z miejsc inwestorzy nawet zrezygnowali i opuścili maszt, tak wysoka była zachorowalność w okolicy, przestraszyli się – ostrzegał. Mówił prawie pół godziny, wdając się z dyrektorem Narkowiczem w skomplikowane szczegóły techniczne, potyczki prawne.

Krzysztof Kalinowski, pełnomocnik inwestora odpowiadał: - Doskonale pan wie – mówił do Gelzoka – że przy badaniach bierze się pojedynczą wiązkę, nic się tam nie sumuje.

Nie chciał jednak od razu odpowiadać na inne pytania. - Pan jest nieprzygotowany – podniesionym głosem mówiła jedna z mieszkanek osiedla. Starszy pan dociekał, jak urząd zamierza ochronić ludzi z rozrusznikiem serca? - Bo mam wrażenie, że urząd z inwestorem już wszystko załatwili, a te działania to zwykłe maskowanie.

Następny mówca od 20 lat zajmuje się zjawiskami elektromagnetycznymi. To cytowany już przez nas w poprzednim artykule Marian Kłoszewski ze Stowarzyszenia Ochrony Życia przy Najwyższym Maszcie Europy w Grzybowie w gminie Słubice. Wymieniał szereg niedociągnięć ze strony urzędników, wskazywał na braki w dokumentacji różnych raportów, opinii, stanowisk... - To forma dezinformacji – podsumował. - Dlaczego się nie mówi, że co piąta rodzina w Polsce jest bezpłodna? To też wina telefonii komórkowej.

Po dwóch godzinach rozprawy - już bez prezydenta - zapowiada się na bardzo długie spotkanie.

Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE