Jak już pisalismy, mieszkańcy osiedla Wyszogrodzka protestują, bo operator sieci komórkowej chce tam postawić wysoki na 35 m maszt telefonii komórkowej. Obawiają się, jakie skutki zdrowotne przyniesie mieszkanie w pobliżu pola elektromagnetycznego. Na początku stycznia przygotowali pikietę,dotarł na nią prezydent. Do porozumienia nie doszło, ale na odchodne została zapowiedziana rozprawa administracyjna w tej sprawie.
Dziś o godz. 15 w Ratuszu rozpoczęła się „Rozprawa administracyjna w postępowaniu administracyjnym w sprawie wydania decyzji lokalizacji inwestycji celu publicznego dla zamierzenia budowlanego polegającego na budowie stacji bazowej telefonii komórkowej P4” przy ul. Wyszogrodzkiej 40. Strony to 14 mieszkańców, Prokuratura Rejonowa w Płocku – takie pismo przysłała do Ratusza, a także spółka P4 i dyrektor MZD.
Do auli ratusza dotarło ponad 40 mieszkańców osiedla Wyszogrodzka, przy wejściu wpisywali się na listę. Były też transparenty. Jeden z nich głosił: „P4 maszty buduje, ludziom zdrowie rujnuje”, inny "Nie chcemy stacji przedwczesnej śmierci". - Urząd Miasta nie jest stroną w tym postępowaniu, ale z pewnością jest miejscem, w którym strony mogą przedstawić swoje racje - podkreślił prezydent Płocka Andrzej Nowakowski, który tym razem zajął wyjątkowo nie swoje miejsce z obrad rady miasta, lecz wśród publiczności.
Radna Wioletta Kulpa poprosiła, by spotkanie było protokołowane i nagrywane oraz by przedstawić prawa stron – mieszkańców i inwestora. Prezydent zaaprobował taką propozycję. Rozprawę poprowadził dyrektor Wydziału Strategii Rozwoju Miasta, Urbanistyki i Architektury UMP Leszek Narkowicz. Rozpoczęło się od prezentacji etapu, na którym jest inwestycja. Mówił o tym kierownik Grzegorz Dziwota z tego samego wydziału. - Organ, który prowadzi postępowanie, jest bezstronny, ma pogodzić strony. Organ ma wydać werdykt – tłumaczył Dziwota. - W związku z tym, że mieszkańcy protestują, inwestor nie miał nic przeciw przeprowadzeniu rozprawy. Jej celem jest ustalenie prawdy i pogłębienie zaufania obywateli – cytował jak z podręcznika. Długo tłumaczył zawiłe podstawy prawne, akty, decyzje,opinie.
- Ale to są nieaktualne dane – przerwał prezentację mapki z nieruchomościami jeden z mieszkańców.
- Wczoraj sprawdzałem, jeszcze o godz. 21 – odparł Dziwota. - Widocznie stara mapa – nie odpuszczał rozmówca przy aprobacie sąsiadów.
Dlaczego pokazujecie wskaźniki, przygotowane przez osobę pracującą dla P4? - pytali mieszkańcy. - Ja nie wiem, kto czyim jest pełnomocnikiem – zdziwił się Dziwota.
Spotkanie przedłuża się, bo aby zakończyło się odczytaniem protokołu, każde pytanie i odpowiedź muszą być skrupulatnie notowane, wtedy następuje przerwa. - Czy będą kolejne rozprawy w tej sprawie, bo dzisiejszym tempem to nie wyjdziemy stąd przed północą – pytała radna Kulpa.
- Jeśli ma być protokół, to zabierający głos musi podejść, przedstawić się i zadać pytanie. Na przykład po 10 pytaniach zaczniemy odpowiedzi – zaproponował Dziwota. - A później przyjdzie czas na wnioski. A czy rozpraw będzie 5 czy 8? Nie ma ograniczeń. Ale między rozprawami musi minąć minimum 21 dni, więc pewnie następna byłaby za miesiąc.
- Ale my chcemy, by było dokładnie i sprawiedliwie, a nie szybko – odparli mieszkańcy po godzinie spotkania.
Głos zabrał też Zbigniew Gelzok, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przeciwdziałania Elektroskażeniom „Prawo Do Życia”, pełnomocnik jednej z mieszkanek. - Inwestorzy rysują sobie różne kółka, wyłączając wpływ innych źródeł, nie chcą wziąć pod uwagę efektu kumulacji. Uczestniczyłem w kilkuset takich sprawach, jeżdżę po różnych miastach i spotykam ludzkie tragedie. W jednym z miejsc inwestorzy nawet zrezygnowali i opuścili maszt, tak wysoka była zachorowalność w okolicy, przestraszyli się – ostrzegał. Mówił prawie pół godziny, wdając się z dyrektorem Narkowiczem w skomplikowane szczegóły techniczne, potyczki prawne.
Krzysztof Kalinowski, pełnomocnik inwestora odpowiadał: - Doskonale pan wie – mówił do Gelzoka – że przy badaniach bierze się pojedynczą wiązkę, nic się tam nie sumuje.
Nie chciał jednak od razu odpowiadać na inne pytania. - Pan jest nieprzygotowany – podniesionym głosem mówiła jedna z mieszkanek osiedla. Starszy pan dociekał, jak urząd zamierza ochronić ludzi z rozrusznikiem serca? - Bo mam wrażenie, że urząd z inwestorem już wszystko załatwili, a te działania to zwykłe maskowanie.
Następny mówca od 20 lat zajmuje się zjawiskami elektromagnetycznymi. To cytowany już przez nas w poprzednim artykule Marian Kłoszewski ze Stowarzyszenia Ochrony Życia przy Najwyższym Maszcie Europy w Grzybowie w gminie Słubice. Wymieniał szereg niedociągnięć ze strony urzędników, wskazywał na braki w dokumentacji różnych raportów, opinii, stanowisk... - To forma dezinformacji – podsumował. - Dlaczego się nie mówi, że co piąta rodzina w Polsce jest bezpłodna? To też wina telefonii komórkowej.
Po dwóch godzinach rozprawy - już bez prezydenta - zapowiada się na bardzo długie spotkanie.
Czytaj też: