reklama

Nalot bombowy? Nie ma schronów

Opublikowano:
Autor:

Nalot bombowy? Nie ma schronów - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościWyobraźmy sobie - wojna, naloty, spadające bomby. A tymczasem w Płocku nie wszędzie słychać syreny alarmowe, zwłaszcza gdy okna są zamknięte albo na przykład gra telewizor. A schronów zwyczajnie nie ma, a ta garstka, która została, jest w kiepskim stanie.

Wyobraźmy sobie - wojna, naloty, spadające bomby. A tymczasem w Płocku nie wszędzie słychać syreny alarmowe, zwłaszcza gdy okna są zamknięte albo na przykład gra telewizor.  A schronów zwyczajnie nie ma, a ta garstka, która została, jest w kiepskim stanie.  

Uwaga, nalot - przeraźliwe wycie syren i ludzie zbiegający do schronów - takie obrazki znamy z dokumentów historycznych. - Jednak gdyby historia się powtórzyła, moglibyśmy w ogóle nie usłyszeć powiadomienia o zagrożeniu - uważa nasza czytelniczka. - Zaczęłam o tym myśleć 1 sierpnia, gdy o mały włos przegapiłabym wycie syren.

Akurat wybiła 17.00, czyli godzina W i zgodnie z zarządzeniem wojewody w Płocku podobnie jak w innych miastach Mazowsza zawyły syreny. W ten sposób uczczono 70. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. - Zawyły? Ledwo bzyczały gdzieś w oddali - obrusza się mieszkanka Podolszyc Południe. - Żeby je usłyszeć, musiałam ściszyć telewizor, otworzyć na oścież drzwi balkonowe i się wychylić. Moja mama mieszkająca na Podolszycach Północ w ogóle nie słyszała żadnego alarmu. Co by było w przypadku prawdziwego zagrożenia?

- Nie można uogólniać, bo w niektórych przypadkach dostawaliśmy sygnały, że było tak głośno, że się bloki trzęsły - informuje z kolej Jan Piątkowski, szef ratuszowego wydziału Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych.  - Zgodnie z wytycznymi, w przypadku zagrożenia należy włączyć syreny z sygnałem modulowanym na 3 minuty, natomiast równie długi sygnał ciągły odwołuje alarm. Inaczej jest w przypadku ćwiczeń i sprawdzania systemu - wtedy syreny wyją przez minutę i tak też było w przypadku uczczenia rocznicy wybuchu powstania.

Jak mówi Jan Piątkowski, w mieście jest 35 syren. Siedem z nich to syreny elektroniczne, mające możliwość nadawania krótkich komunikatów słownych z informacją o zagrożeniu. Syreny rozlokowane są w siedmiu sektorach, do których przyporządkowane są konkretne ulice. Jeśli alarm dotyczy całego miasta - syreny słychać w całym Płocku. Ale jeśli np. pali się na Kostrogaju, to uruchamiane są jedynie sygnały w tamtej dzielnicy. 

Na Podolszycach syreny zamontowano na budynkach zlokalizowanych przy ulicach m.in. na Czwartaków, Łączniczek, Baczyńskiego, Mazura i Sikorskiego. W sąsiedztwie żadnej z tych ulic nie znajduje się szpital, więc zasięg sygnału nie był zmniejszany (w pobliżu takich placówek sygnał jest cichszy). Nasza czytelniczka, która mieszka przy Czwartaków, teoretycznie powinna więc słyszeć syreny.

- Dostajemy informacje zwrotne od zarządców nieruchomości i spółdzielni mieszkaniowych, m.in. dotyczące głośności sygnałów dźwiękowych, reakcji mieszkańców itd. - mówi Jan Piątkowski. - Nie zgłoszono zastrzeżeń co do nieprawidłowego działania syren na Podolszycach.

Druga sprawa to schrony. Załóżmy na chwilę trochę bardziej dramatyczny scenariusz - zaczyna się wojna, miasto cierpi od nalotów. Gdzie ma się schronić ludność cywilna? - Zmieniło się prawo i teraz prawodawca nie nakłada już konieczności budowy schronów - przyznaje Jan Piątkowski.

Efekty widać gołym okiem: schronów w Płocku prawie nie ma. - Właściwie możemy mówić co najwyżej o trzech schronach: jeden jest przy ZUS-ie, dwa przy CNH, pomieszczą one kilkaset osób - wymienia dyrektor wydziału.  - Swoje schrony ma też Orlen.

Więcej mamy w Płocku tzw. budowli obronnych. - Jest ich 14, mieszczą się przy Bielskiej, Obrońców Westerplatte i Jachowicza. Nie są to schrony w ścisłym tego słowa znaczeniu, choć tak się je nazywa - przyznaje Jan Piątkowski. - Schrony to podziemne pomieszczenia wolno stojące, a te znajdują się w podpiwniczeniu bloków i budowano je z myślą o mieszkańcach budynków. Liczą po ok. 70-80 m kw., mają specjalne wyjścia awaryjne. Zmieści się w nich ok. 30 osób.  Częściowo stoją puste, ale częściowo je zagospodarowano - np. na magiel, atelier fotografa, magazyny.

Niedawno zakończyła się kontrola stanu tych schronów. Jej rezultaty nie zachwycają. - Stan techniczny budowli obronnych nie jest zadowalający, zwłaszcza pod względem ich szczelności - przyznaje Jan Piątkowski.

W razie zagrożenia kilkaset osób, które akurat będą w pobliżu Targowej, schroni się więc w schronach CNH, kolejnych kilkaset w 14 budowlach ochronnych w piwnicach bloków ze specjalnymi wzmocnieniami, tunelami . A co z kilkudziesięcioma tysiącami płocczan? Mają do dyspozycji tylko swoje mniej lub bardziej ciasne piwnice.

Fot. Portal Płock

Więcej zdjęć wnętrz schronów w naszej galerii:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE