5 grudnia wpłynęła do ratusza decyzja Regionalnej Komisji Orzekającej w sprawach o naruszenie dyscypliny finansów publicznych przy Okręgowej Izbie Obrachunkowej. Uznała ona, że były prezydent Mirosław Milewski w sprawie planowanej budowy przedszkola modułowego w Płocku naruszył dyscyplinę finansową. A konkretnie - nie zastosował ustawy o zamówieniach publicznych. W efekcie Milewski otrzymał naganę (to sankcja średniego kalibru), ma zwrócić też koszty postępowania. O tej sprawie poinformował w środę prezydent Andrzej Nowakowski, trzymając w ręku kopie dokumentów. - Nie czuję tu absolutnie satysfakcji, zresztą mojemu poprzednikowi przysługuje odwołanie od tej decyzji – mówił Nowakowski.
Dodał, że sporne przedszkole było wśród wielu inwestycji, które musiał „posprzątać, wyprowadzać na prostą”. Te modułowe miało powstać na Podolszycach i kosztować aż 16 mln zł. Po zmianie władzy w Ratuszu nowy zarząd zrezygnował z inwestycji, porozumiał się na drodze sądowej z autorem projektu, poniósł też pewne koszty z tego tytułu.
Sprawy już nie ma, ale... wróciła w dokumentach z komisji przy RIO. Skąd jej zainteresowanie sprawą? - My o to nie występowaliśmy – zapewnia Marcin Uchwał, pełniący obowiązki sekretarza miasta.
Co na to Mirosław Milewski? Jeszcze nie wie, czy złoży odwołanie. Tłumaczy, że cała sprawa dotyczy szczegółów formalno-prawnych. - Cóż, samorządowiec nie uniknie również takich aspektów swojej działalności. Rzecznik dyscypliny uznał, że popełniłem błędy w zakresie tej inwestycji, to znaczy nie ja osobiście, ale jako prezydent odpowiadałem za całokształt pracy urzędu, więc konsekwencje również muszę ponieść ja. Nie zgodziłem się z pewnymi opiniami i po weryfikacji moich obszernych wyjaśnień zmniejszono sankcje, których początkowo domagał się rzecznik dyscypliny - wyjaśniał nam były prezydent. - Bo to, na czym stanęło, czyli upomnienie i zwrot kosztów postępowania, to sankcje z tej niższej półki, przy na przykład olbrzymich karach finansowych albo utracie możliwości pełnienia funkcji publicznych.
Były prezydent tłumaczy, że inwestycja była przygotowywana w świetle ustawy o gospodarce gruntami, a powinna w świetle ustawy o zamówieniach publicznych. - A mój podstawowy błąd polegał na tym, że poleciłem swojemu zastępcy, żeby nie zlecał tej inwestycji jednej z dwóch płockich firm, które budują takie przedszkola, tylko wysłał zaproszenie do kilkudziesięciu firm w Polsce - mówi z ironią Mirosław Milewski. - Gdybym tego nie zrobił, przedszkole już by się budowało. A tak to płocka firma złożyła najkorzystniejszą ofertę, co oburzyło inną firmę i dlatego się poskarżyła w Urzędzie Zamówień Publicznych. Widać przejrzystość jest nienagradzana.
Mirosław Milewski nadal jest zdania, że korzystniejsze są budowy przedszkoli w systemie modułowym, że te 16 mln, o których ciągle mowa, to nie koszty inwestycji, tylko koszty pieniądza w ciągu 10 lat, bo na tyle byłaby rozłożona spłata budowy przedszkola. Przewiduje również, że będzie to stała tendencja dla samorządów - że będą one uciekać od środków budżetowych i rozkładać koszty w czasie.