Na Tumskiej ożył klub Marabut [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Na Tumskiej ożył klub Marabut [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Po blisko 50 latach ożył na chwilę słynny Marabut na rogu Tumskiej i Sienkiewicza. Nie było oficjalnych przemówień i sztywnych podziękowań. Szybko zsunięto krzesła i impreza zamieniła się w potańcówkę rodem z lat 70. Wróciła młodości Marabucian.

Po blisko 50 latach ożył na chwilę słynny Marabut na rogu Tumskiej i Sienkiewicza. Nie było oficjalnych przemówień i sztywnych podziękowań. Szybko zsunięto krzesła i impreza zamieniła się w potańcówkę rodem z lat 70. Wróciła młodości Marabucian.

Członkowie i założyciele klubu Marabut zobaczyli się znów po prawie 50 latach. Była umowa - spotkanie ma być spontaniczne, bez wcześniejszego scenariusza, co sprzyjało niepowtarzalnej rodzinnej atmosferze. Chyba nawet organizatorzy nie spodziewali się tak ogromnej frekwencji.- Wszystko zaczęło się od pomysłu na wystawie w Domu Darmstadt. Potem przez Internet, pocztę pantoflową i telefonicznie zaczęliśmy z kolegami szukać członków Marabuta, no i dziś jest efekt- mówił nam zadowolony z frekwencji Zbigniew Kotula, prowadzący spotkanie i jednocześnie jeden z jego organizatorów. -Nie było to wcale łatwe wyzwanie. Członkowie klubu, dziś dojrzali dziadkowie są rozrzuceni nie tylko po całej Polsce, ale i po świecie.

Big-bit z lat 60. i początku 70., który grał zespół "Grzegorz i Przyjaciele", przypomniał uczestnikom ich wczesną młodość. "Dom wschodzącego słońca" w brawurowym wykonaniu Szaraków poderwał publiczność do tańca. Na chwilę przenieśli się w czasie i znowu mieli po naście lat. Cała sala śpiewała z wykonawcami "Kormorany"- Piotra Szczepanika. Wrócił klimat Marabuta. Taniec i śpiew, głośne brawa i szczęśliwe uśmiechnięte twarze. W tętniące życiem marabutowego klimatu zmieniła się wypełniona po brzegi sala.

Klub "Marabut" powstał w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy budowano płocki kombinat. Najpierw nazywał się "Marabud". Jego pomysłodawcami byli Kazimierz Kokoszyński i Antoni Lorenc. Do klubu ciągnęło wszystkich młodych, bo ciągle coś się tam działo, a dyskoteki szkolne, dziś tak popularne, wtedy zdarzały się bardzo rzadko.. Tu tworzyła się historia kulturalna Płocka, tu zaczęły swoją muzyczną karierę "Arabeski", "Szaraki", "Maraksy" czy "Wiślanie".  W Marabucie można było potańczyć, pośpiewać, pograć w karty czy obejrzeć film.

Klub był wprawdzie otwarty dla tych, którzy mieli legitymację członkowską, ale... - Wychowywałem się na Sienkiewicza, nie miałem tej ich legitymacji, ale z chłopakami wchodziliśmy przez okno- wspominał z rozbawieniem jeden ze stałych bywalców klubu, pan Adam. - Petropol był za drogi, zresztą byliśmy za młodzi i tam też by nas nie wpuścili. Poza tym nigdzie, w całym Płocku, nie było takiej zabawy jak tu!

Minęło prawie 50 lat, wróciły wspomnienia. Dużo mówiono o tych członkach klubu, którzy choć już odeszli na zawsze, wpisali się na trwałe w pamięć kolegów i historię Marabuta. -Trochę się zmieniliśmy, ale miejsce było dla nas magiczne i jak widzę, takie pozostało - mówiła siostra Janusza Rutkowskiego, jednego z nieżyjących już działaczy Klubu. - Tworzyli je wyjątkowi ludzie, którzy chcieli wypowiedzieć się przez sztukę. Dziś nazwałabym ich szaleńcami.

Fot. Radosław Łabarzewski, POKiS

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE