Na temat Budżetu Obywatelskiego – którego w Płocku pomysłodawcą był prezydent - mówiono dziś o godz. 17 podczas spotkania w auli Urzędu Miasta Płocka. Dyskusja na ten temat była już w Galerii Mazovia, ale jeden z uczestników prosił wówczas prezydenta, by zorganizować podobne w Ratuszu, bo to odpowiedniejsze miejsce.
Niestety, w auli zjawiło się mało osób, może 20-30, w tym społecznicy, przedstawiciele organizacji pozarządowych, dwie radne: Wioletta Kulpa i Barbara Smardzewska-Czmiel. - Więcej jest chyba dziennikarzy niż obywateli – rzucił z przekąsem pan, który prosił o spotkanie w Ratuszu.
Prezydent Andrzej Nowakowski krótko przypomniał ideę BO. - Ktoś chciał dziś przedstawić jakiś fajny projekt, ale to nie ten czas i miejsce, projekty należy składać na piśmie – informował prezydent. - To pierwszy rok, w drugiej edycji rozpoczniemy działania zdecydowanie wcześniej – zapewniał.
- Myli się pan. Mieszkańcy mieli prawo w poprzednich latach prawo zgłaszania swoich wniosków, tylko nie pod obecną nazwą. I wniosków było kilkaset – prostowała radna PiS Wioletta Kulpa. Po raz kolejny krytykowała wymóg podawania w projekcie kosztów inwestycji, sporządzania mapek, bo mieszkańcy nie są przecież specjalistami. - I nie do końca mieszkańcy będą decydować o wyborze najlepszych pomysłów, bo przecież najpierw wybierze je komisja, a dopiero te zakwalifikowane trafią pod głosowanie płocczan – precyzowała.
Jeden z płocczan pytał, dlaczego nie jest podany skład komisji która wybierze projekty do realizacji. - Nie uważam, by budowa chodnika była dobrą inwestycją w ramach Budżetu Obywatelskiego – mówił Paweł Mieszkowicz, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Mazowieckiego w Płocku. - W przypadku wystartowania w konkursie trzech chodników, wygra ten, gdzie będzie więcej mieszkańców. A przecież te chodniki i tak będziecie kiedyś robić. Chyba powinniśmy zmierzać w innym kierunku, liczą się nie tylko inwestycje budowlane.
- A może podzielić ten budżet na typowe inwestycje oraz na rzeczy innowacyjne – zastanawiał się głośno kolejny z płocczan. - Zastanowimy się nad tym w kolejnej edycji, może podzielimy na projekty twarde, czyli inwestycyjne i miękkie? - odpowiedział Nowakowski.
- Ten budżet powinien dotyczyć interesów całego miasta, powinniśmy się zająć rzeczami, służącymi wszystkim, by całość nie przekształciła się w wyścig poszczególnych osiedli – dodał ktoś z sali.
Budżetem Obywatelskim każe pan płocczanom biegać. A społeczeństwo jest jak dziecko, zanim zacznie biegać, musi się nauczyć stać, a wcześniej – raczkować – porównywał Marcin Marzec. Nowakowski kompletnie się z nim nie zgodził.
Co dalej? Na pomysły na piśmie Ratusz czeka do 31 stycznia. W lutym pomysły trafią do zespołu ds. weryfikacji projektów. Fachowcy ocenią je pod względem formalno–prawnym, przygotują szacunkowy kosztorys, ocenią możliwość zabezpieczenia w budżecie na kolejne lata ewentualnych kosztów, które wybrany projekt będzie generował. Później Zespół ds. Budżetu Obywatelskiego zaopiniuje projekty pod względem merytorycznym. - To faza czysto techniczna, tu jeszcze nic nie będzie wybrane – zapewniał Nowakowski.
W marcu poznamy 10 najlepszych projektów, zostaną poddane głosowaniu według zasady jedna osoba – jeden głos, weryfikacja nastąpi na podstawie numeru PESEL osoby pełnoletniej. Można będzie zagłosować tylko raz, ale na maksymalnie trzy projekty. W kwietniu powinniśmy poznać projekt lub projekty (w zależności od tego, na ile wystarczą 3 mln zł), które płocczanie chcą realizować. - Ale jeśli jakiś dobry projekt nie trafi do realizacji, może być wzięty pod uwagę w kolejnym budżecie – tłumaczył prezydent.
Fot. Adek Jasiński/Portal Płock
Czytaj też: Ile kasy za inwestycje. Trudne czy łatwe?
Masz pomysł? Ratusz wykłada 3 mln zł