MOSiR ustalił sprawcę incydentu kałowego w Miodolance

Płockie obiekty od nieco ponad 2 miesięcy zmagają się z tzw. incydentami kałowymi, a mówiąc wprost: w nieckach basenów pływały ludzkie odchody. To nie tylko nieprzyjemne doświadczenie, ale też zagrożenie dla życia i zdrowia użytkowników obiektu. Kontakt z wodą zanieczyszczoną fekaliami może spowodować np. zakażenie bakterią Escherichia coli, co może prowadzić do groźnych powikłań.

Po 5 incydentach w Podolance w sobotę 11 maja doszło do zanieczyszczenia jednej z niecej w niedawno otwartym aquaparku Miodolanka. Odchody znaleziono w niecce przeznaczonej do nauki pływania. Musiała ona zostać zamknięta, a procedura jest identyczna jak w przypadku Podolanki. 

Uporanie się z incydentem to jedno, ale Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji nie chce zostawić tak tej sprawy. Okazuje się, że kamery monitoringu uchwyciły sprawcę zanieczyszczenia Miodolanki.

- Na nagraniu monitoringu można wyraźnie zobaczyć, kto się tego dopuścił. Osoba została zindetyfikowana. Mamy także nagranie z tablicami rejestracyjnymi pojazdu. Sprawa została zgłoszona na policję - mówi nam Piotr Gwódź z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. 

Sprawca zostanie więc pociągnięty do odpowiedzialności, choć spółka nie chce zdradzić kto to jest. MOSiR, po serii incydentów w Podolance, przygotował specjalny cennik na "tę okazję". Zanieczyszczenie każdej z niecek ma swoją cenę. W przypadku niecki do nauki pływania jest to 5000 złotych, ale to dopiero początek. To koszt procedury wymiany wody i wykonania badań jakości. MOSiR oblicza teraz tzw. koszty utracone. Taki incydent wpływa bowiem na zainteresowanie obiektem. 

W poniedziałek zostały pobrane próbki badań wody z niecki. W środę, najpóźniej w czwartek spodziewane są wyniki badań. Jeśli będą pozytywne, niecka zostanie oddana do użytku.