reklama

Mieszkowicz: Ten Jarmark nie ma serca

Opublikowano:
Autor:

Mieszkowicz: Ten Jarmark nie ma serca - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTrwa kolejny Jarmark Tumski, tym razem organizowany bez udziału Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Mazowieckiego. Jak imprezę na Tumskiej ocenia Paweł Mieszkowicz, prezes stowarzyszenia nazywany „ojcem Jarmarku”?

Trwa kolejny Jarmark Tumski, tym razem organizowany bez udziału Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Mazowieckiego. Jak imprezę na Tumskiej ocenia Paweł Mieszkowicz, prezes stowarzyszenia nazywany „ojcem Jarmarku”?

Jak wiadomo, miastu i członkom stowarzyszenia nie udało się dojść do porozumienia w sprawie Jarmarku Tumskiego i ci ostatni wycofali się z jej organizowania. Miasto m.in. z Płockim Ośrodkiem Kultury i Sztuki i Muzeum Mazowieckim zawzięło się i postanowiło i tak zrobić Jarmark. Z jakim skutkiem?

Na oceny płocczan przyjdzie pora, my zapytaliśmy o pierwsze wrażenia Pawła Mieszkowicza, który już od rana przechadzał się po Tumskiej i Starym Rynku pomiędzy straganami. Wielu wystawców, nie wiedząc o całej awanturze w tej sprawie, zaczepiało go zresztą, witając się przyjaźnie, albo zasypując pytaniami organizacyjnymi.

Jak ojciec Jarmarku ocenia imprezę na Tumskiej zrobioną bez swojego udziału?  - Cóż, trudno oczekiwać ode mnie bezstronności, bo jestem po drugiej stronie barykady, nie wiem tylko, czy to ja stoję tam, gdzie stało ZOMO, czy oni - zastrzega z typową dla siebie swadą. Potem punktuje bezlitośnie:  - Moja ocena, a także opinia, którą słyszałem od wystawców, jest jednoznaczna: tegoroczny Jarmark to nieudolna podróbka naszej imprezy.

Zdaniem Pawła Mieszkowicza, już liczby mówią same za siebie.  - Przez dwa ostatnie lata na Tumskiej swoje stoiska miało ponad 700 wystawców, w tym 240 kolekcjonerów dwa lata temu i 230 rok temu - wymienia prezes SPMM. - A teraz cytując „Kurier Tumski” jest ponad 300 wystawców na 400 kramach, a wśród nich tylko 70 kolekcjonerów. I to mimo olbrzymiej promocji. To dewaluacja Jarmarku, skoro się skurczył dwukrotnie, a kolekcjonerów jest trzy razy mniej.

 „Miernym naśladownictwem” jest też według niego „Kurier Tumski”, który zastąpił „Express Tumski”, czyli gazetę Jarmarku. - Są tam cztery artykuły , w tym prezydenta Andrzeja Nowakowskiego, poważny artykuł Tomasza Kordali o handlu w Płocku i na koniec Leonarda Sobieraja o historii Jarmarku. To słaba podróbka - ocenia.

Wytyka też błędy organizacyjne, na które mieli skarżyć się niektórzy wystawcy. - Nam też się zdarzały wpadki, gdy robiliśmy Jarmark po raz pierwszy, ale chyba nie tyle - ocenia. - Niektórzy zgłaszali się do mnie z prośbą o pomoc, gdy mogłem, to pomogłem. Pytali też o mojego wnuka Janka, który co roku roznosił „Express Tumski”. „W tym roku nie ma Janka ani jego dziadka” - odpowiadałem. Nie zauważyłem też żadnych wydawnictw, starych pocztówek, zapałek.

Czy ma jakieś pozytywne odczucia? - Myślę, że punktu widzenia płocczan sprawa wygląda tak: mieszkańcy chcieli Jarmark i go dostali, a to, że jest on mało udaną kontynuacją czyichś pomysłów, może im w ogóle nie przeszkadzać - mówi Paweł Mieszkowicz. - Myślę, że ten Jarmark przygotowywano bez serca i to widać.

Czytaj też:

 A także:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE