Kibice na stadionie w większości byli zachwyceni oprawą, choć pojawiły się też głosy, że granica została przekroczona. Temat opraw z użyciem pirotechniki jest na czasie, zwłaszcza po niedawnym finale Pucharu Polski. O zagrożeniach i korzyściach z pirotechniki porozmawialiśmy z Michałem Sosnowskim, radnym i byłym prezesem Stowarzyszenia Sympatyków Klubu Wisła Płock.
Czy w sobotę na stadionie im. Kazimierza Górskiego było bezpiecznie?
Oczywiście, że tak. Na płockim stadionie zawsze jest bezpiecznie. To jedno z najbezpieczniejszych miejsc w mieście. Pilnowane jest przez kilkadziesiąt kamer, są ochroniarze i policjanci.
Spodziewałeś się, aż tak spektakularnej oprawy?
Wiedziałem, że jakaś będzie. Nigdy nie mamy pewności, co dokładnie zostanie zaprezentowane. To zawsze jest tajemnica płockich ultrasów.
Nie jest tajemnicą, że jesteś gorącym zwolennikiem opraw z użyciem pirotechniki. Czy granica w Płocku została przekroczona?
Myślę, że nie. Granica przy użyciu pirotechniki jest przekroczona w momencie, gdy jest kierowana w stronę kibiców przeciwnej drużyny czy na murawę. Wtedy to zagrożenie dla kibiców i piłkarzy. W Płocku jest używana tylko dla wzmocnienia wrażeń artystycznych związanych z oprawą.
W takim razie podczas finału Pucharu Polski granica została przekroczona?
Tak. Jeśli pirotechnika jest używana do atakowania kibiców, sędziego, piłkarzy czy kogokolwiek, to wtedy jest niebezpieczeństwo. Nie powinno się to zdarzyć. Takie zachowania powodują, że ludzie inaczej odbierają normalne oprawy. Nie przypominam sobie, żeby płoccy kibice użyli rac niezgodnie z przeznaczeniem.
W ostatnim czasie bodajże jedna poleciała na murawę, choć z tego co wiem ta osoba poniosła konsekwencje.
W Płocku towarzystwo tworzące oprawy jest zdyscyplinowane, czy to w meczach u siebie czy na wyjeździe. Race nie latają po murawie i sektorach.
Pirotechnika też nie gości na płockim stadionie zbyt często.
Kibice starają się uatrakcyjnić każde piłkarskie święto, a takim niewątpliwie był mecz z Lechem Poznań. Trzeba przyznać, że to się udaje. Wielu moich znajomych, którzy po raz pierwszy przyszli na mecz z Lechem, nie wysyłali mi zdjęć piłkarzy, spektakularnych akcji czy bramek, bo ich nie było. Wysyłali mi filmiki z opraw i zapowiadali, że przyjdą jeszcze raz zobaczyć taką oprawę.
Czy jako osoba, która jest współodpowiedzialna za budżet miasta i klubu, nie boli cie, że klub będzie musiał zapłacić kilka, może kilkanaście tysięcy kary? Ponadto w zawieszeniu jest kara zamknięcia całej trybuny wschodniej.
To wynik złych regulacji. Ustawa o imprezach masowych jest niedopracowana, ale to też wina wewnętrznych regulaminów PZPN i Ekstraklasy. Myślę, że kibice nie powinni być karani za samo używanie pirotechniki. Wiadomo, że Komisja Ligi musi kierować się literą prawa, ale w ostatnich latach zrobiono sobie z tego maszynkę do zarabiania pieniędzy. Trochę boli, ale z drugiej stromy mam świadomość że kibicowsko coś się dzieje, a to przyciąga ludzi na trybuny. De facto się to zbilansuje.
Potrzebne są zmiany w prawie? Może rozwiązaniem byłoby wprowadzenie modelu skandynawskiego? Pirotechniki używają wyznaczone, przeszkolone osoby, a w przypadku złamania prawa kary są surowe.
To trochę zabiłoby klimat i spontaniczność. Nie oszukujmy się - to jest atrakcyjne dla młodych ludzi siedzących na trybunach, bo jest zakazane. Tak jest wszędzie. Pirotechnika jest używana na całym świecie, nie tylko w Polsce. Jeśli jest używana do oprawy, to ani klub, ani ludzie nie powinni być karani. Jestem za surowymi karami za używanie jej niezgodnie z przeznaczeniem.
Po finale Pucharu Polski prezes Zbigniew Boniek zaproponował powrót policji na stadiony. Czy to byłoby dobre rozwiązanie?
Najlepszą odpowiedzią na to pytanie są statystyki. Z roku na rok bezpieczeństwo na polskich stadionach rośnie. Wyjście policji ze stadionów zmniejszyło liczbę incydentów. Mówienie, że "jeśli ktoś nie ma czegoś do ukrycia, to nie powinien się bać" jest trochę nie na miejscu. W policji, jak w każdej grupie społecznej, też są czarne owce i prowokują. Trzeba o tym głośno mówić. Nie oceniam, że wszyscy są źli, bo jest wielu porządnych funkcjonariuszy. Obecność policjantów, którzy są poddenerwowani tym, że muszą w zimnie czy upale stać w pełnym rynsztunku i ochraniać kiboli. To też dla nich nieprzyjemna sytuacja. Jestem oczywiście na nie.