To już nasza wyjątkowa płocka tradycja - od trzech lat uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących Specjalnych nr 7 dekorują ciasteczka w kształcie kapelusza znanej płocczanki, Marceliny Rościszewskiej, byśmy mogli zajadać się nimi w święto niepodległości.
Co roku też w dekorowaniu łakoci w biało-czerwony motyw uczniom pomaga prezydent Andrzej Nowakowski. Nie inaczej było w tym roku - z blachy zdjęto 1,5 tysiąca łakoci, które ozdobiono w narodowe barwy. Ciasteczka nazywamy marcelinkami na cześć Marceliny Rościszewskiej, dyrektorki Reginek i uczestniczki obrony Płocka przed bolszewikami w 1920 r. Łakocie mają kształt kapeluszy, bo dzielna płocczanka słynęła z nakryć głowy z szerokim rondem.
Ciasteczka będą rozdawane przez harcerzy już jutro, w niedzielę, podczas podwieczorku patriotycznego przy ławeczce druha Wacława Milkego. W zamian za słodycze trzeba będzie wrzucić datek na szczytny cel. W tym roku kwesta zostanie przeznaczona na uporządkowanie Bratniej Mogiły przy ul. Targowej. Podwieczorek patriotyczny ze wspólnym śpiewaniem rozpocznie się o godzinie 17.00 na Starym Rynku.
To kolejne inicjatywy mające rozweselić trochę święto przypadające w tak niekorzystnej, szaroburej aurze, a jednocześnie kultywować młodą, ale bardzo miłą płocką tradycję. Bo chmurny, kapryśny, szary listopad palcem nie kiwnie, by ułatwić szampański humor, nie ma co liczyć na pogodę. Dlatego obok biało-czerwonych flag, które powinny pojawić się na wszystkich balkonach, obok świętowanego już po raz czwarty Dnia Kuchni Polskiej, w tym roku święto odzyskania niepodległości po 123 latach niewoli będziemy obchodzić, zajadając marcelinki.