reklama

Mają dość zaczepiania pod sklepem przez agresywne osoby

Opublikowano:
Autor:

Mają dość zaczepiania pod sklepem przez agresywne osoby - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- Nie może być tak, że grupka osób z marginesu trzęsie osiedlem - denerwują się płocczanie zmęczeni osobami, które co chwila zaczepiają przechodniów pod Panoramą na Zielonym Jarze, prosząc o drobne czy papierosa. Zwłaszcza że zachowują się agresywnie, budząc strach u dzieci, seniorów i ekspedientek.

- Nie może być tak, że grupka osób z marginesu trzęsie osiedlem - denerwują się płocczanie zmęczeni osobami, które co chwila zaczepiają przechodniów pod Panoramą na Zielonym Jarze, prosząc o drobne czy papierosa. Zwłaszcza że zachowują się agresywnie, budząc strach u dzieci, seniorów i ekspedientek.

Chodzi o grupkę osób bezdomnych przesiadujących całymi dniami pod Panoramą na Zielonym Jarze. Panowie nie tylko wylegują się na ławce czy toczą mało eleganckie, głośne rozmowy, ale przede wszystkim - non stop zaczepiają przechodniów, prosząc o pieniądze albo o papierosa. - Sklepy monopolowe już im nie sprzedają alkoholu, więc na stałe przenieśli się pod Panoramę - napisała nasza czytelniczka. - Są agresywni, przed chwila o mało nie doszło do bójki, zaczepiają każdego, nawet dzieci. A dzieci i osoby starsze boja się ich i ze strachu dają im pieniądze.

Telefony na policję - mówią mieszkańcy - nic nie dają, bo gdy radiowóz zniknie z pola widzenia, wszystko wraca do normy. Nasza czytelniczka próbowała więc namówić obsługę sklepu Mila, by nie sprzedawała im alkoholu.  - W odpowiedzi było wzruszenie ramionami i tłumaczenie, że osoby, które pracują w Mili nie maja ochrony i boją się im nie sprzedać - relacjonuje czytelniczka

Nie może być tak - uważa płocczanka - że grupka trzęsie osiedlem i nic nie można zrobić.

Sklep w sąsiedztwie: Nie sprzedajemy alkoholu takim osobom

Czy faktycznie przesiadujący pod sklepem panowie są problemem? Wątpliwości co do tego nie mają ani inni najemcy Panoramy, ani właściciele okolicznych sklepów.

- Przestaliśmy sprzedawać alkohol takim osobom, które spożywały go potem w okolicach sklepu, śmieciły, odstraszały klientów - przyznaje właściciel jednego ze sklepów monopolowych. W jaki sposób? - Po prostu gdy pytali o wino, mówiliśmy, że nie ma. Za którymś razem zrozumieli i zaczęli omijać nasz sklep.

- Nie zauważyłam, żeby byli agresywni, ale rzeczywiście jest to uciążliwe, zwłaszcza dla klientów, których cały czas nagabują - potwierdza jeden z najemców lokali w Panoramie. - Odczuwam wobec nich współczucie, ale rzeczywiście to może być męczące.  Latem nie można przysiąść na ławce, bo tam śpią i się stołują, a zimą, gdy chowają się w przedsionku przed mrozem, są źródłem bardzo nieprzyjemnych zapachów.

Policja: nie są agresywni

Skargi mieszkańców nie przekładają się wprawdzie na liczbę zgłoszonych interwencji na policję czy straż miejską, ale  telefony do służb się zdarzają. Jak dowiedzieliśmy się od rzeczników prasowych, od początku roku dyżurny straży miejskiej odebrał sześć zgłoszeń w sprawie osób bezdomnych pod sklepem Mila, a policji - siedem. - Osoby nietrzeźwe zostały odwiezione do izby wytrzeźwień, nie zachowywały się agresywnie - mówi Jolanta Głowacka, rzeczniczka municypalnych.

O problemie wiedzą też policjanci z Podolszyc. - Zgłoszenia dotyczyły zaczepiania klientów przez osoby żebrzące o pieniądze - mówi rzecznik policji, Krzysztof Piasek. - Dlatego policjanci patrolujący ten teren zwracają na niego szczególną uwagę i częściej go odwiedzają.  Ale nie było skarg na agresywne zachowanie - wręcz przeciwnie. Wiemy, że mieszkańcy sami kupują żywność czy wodę i pomagają tym osobom.

Żebranie  w miejscu publicznym - mówi rzecznik - jest wykroczeniem w sytuacji, gdy ktoś jest zdolny do pracy lub ma środki do życia, w innych przypadkach nie, chyba że odbywa się w sposób natarczywy lub oszukańczy. W praktyce jednak weryfikacja tego przepisu nie jest łatwa.

Mila: To też ogromny problem dla nas

Okazuje się, że problem marketu przy Wyszogrodzkiej jest doskonale znany kierownictwu sklepu Mila. - Jest to, niestety, problem nie tylko dla naszych klientów, nie tylko mieszkańców, ale też obsługi naszego sklepu - przyznaje Anna Laskowska z Market Detal, właściciela sieci Mila. - Niektóre ekspedientki wręcz boją się tych osób, nie jest to też miła sytuacja dla naszych klientów.

Co można zrobić? Anna Laskowska zapowiada, że wszyscy mają nadzieję, że prośby skierowane do policji i straży miejskiej przyniosą oczekiwany rezultat. - Straż miejska zadeklarowała wsparcie w tej sytuacji, obiecując, że będzie zwracać większą uwagę na ten rejon - mówi  Anna Laskowska. - Wystosujemy również pismo do właściciela nieruchomości z prośbą o przeniesienie lub usunięcie ławki, która staje się miejscem spotkań takich osób. Być może gdy zniknie ławka, osoby bezdomne nie będą przesiadywały przed sklepem i tam spożywały alkohol.

Nasza rozmówczyni zapewnia, że ekspedientki nie sprzedają alkoholu osobom nietrzeźwym. - Uczulimy jednak obsługę naszego sklepu, by zwracała baczniejszą uwagę na to, komu sprzedają alkohol - zapowiada. - Ale liczymy przede wszystkim na pomoc służb.

Biedronka: reaguje ochrona sklepu

Podobny problem miała Biedronka na Podolszycach, po drugiej stronie Wyszogrodzkiej. Tam też pod sklepem krążyli głośni i niekiedy nachalni mężczyźni, ktorych boją się klienci sklepu.  - W przypadku zaobserwowania tego typu sytuacji pracownicy ochrony reagują w zakresie dostępnych możliwości, tj. zwracają uwagę osobom przebywającym na zewnątrz lub informują stosowne instytucje (policja, straż miejska) - odpisało biuro prasowe Jeronimo Martins Polska w odpowiedzi na nasze pytania o sytuację pod sklepem przy Czwartaków. - Sprzedaż alkoholu w naszym sklepie odbywa się w zgodzie z obowiązującym prawem i na bazie posiadanej koncesji – osobom nietrzeźwym alkohol nie jest sprzedawany.

Fot. czytelnik

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE