reklama

Lisicki: Islam rośnie w siłę [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Lisicki: Islam rośnie w siłę [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNa spotkanie z publicystą Pawłem Lisickim przyszło mnóstwo płocczan. Interesowała ich sprawa uchodźców. - To najazd, tyle że bez broni w ręku – mówił jeden ze słuchaczy. - Póki co ofiarami najazdu nie jesteśmy, staliśmy się za to ofiarami głupoty i nieodpowiedzialnej polityki przywódców unijnych i przekazu mainstreamowych mediów – wyjaśniał Lisicki.

Na spotkanie z publicystą Pawłem Lisickim przyszło mnóstwo płocczan. Interesowała ich sprawa uchodźców. - To najazd, tyle że bez broni w ręku – mówił jeden ze słuchaczy. - Póki co ofiarami najazdu nie jesteśmy, staliśmy się za to ofiarami głupoty i nieodpowiedzialnej polityki przywódców unijnych i przekazu mainstreamowych mediów – wyjaśniał Lisicki.

W czerwcu na rynku wydawniczym ukazała się książka Pawła Lisickiego, publicysty i redaktora naczelnego „Do Rzeczy” pod tytułem „Dżihad i samozagłada Zachodu”. Dziennikarz przyjechał do Płocka na zaproszenie senatora Marka Martynowskiego z Prawa i Sprawiedliwości we wtorek, 22 września. Sala w auli filii Politechniki Warszawskiej przy Jachowicza pękała w szwach.

Już na początku spotkania Lisicki przyznał, że idealnie wstrzelił się w tematem. Aby nie było wątpliwości, swój wykład rozpoczął od wyjaśnienia terminu „uchodźcy”. - Są to ludzie uciekający z terenu walk, w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia - wyjaśniał. -  ale czy ludzie pokazywani w telewizyjnych migawkach rzeczywiście nimi są? W tym wypadku mam duże wątpliwości. To raczej migranci szukający lepszego życia – o czym świadczy obrany przez nich niemiecki kierunek.

Źródła obecnej sytuacji upatrywał w słabości duchowej państw Europy Zachodniej, już teraz przepełnionych muzułmanami. Publicysta zwracał uwagę, że wraz z ich przybyciem wszystko zaczyna się zmieniać za sprawą wprowadzenia nowej kultury i ludności odmawiającej asymilacji z dotychczasowymi mieszkańcami. Takie zjawisko określa się mianem gettoizacji. - W zderzeniu z Europą, przepełnioną materializmem i konsumpcjonizmem, islam jest jedyną żywą, rozwijającą się religią – wskazywał na sedno swojej książki. - Wzrasta liczba meczetów, tymczasem kościoły pustoszeją i są zamykane. Przestają być żywym elementem kultury duchowej na rzecz roli muzeum z pięknymi dziełami w środku. Na szczęście polskie świątynie nadal pozostają miejscami żywej wiary, w przeciwieństwie do tych we Francji i w Niemczech.

Lisicki w swojej książce polemizuje z tezą głoszącą, że chrześcijanie i muzułmanie wierzą w tego samego Boga. - Z Koranu miałoby płynąc przesłanie przedstawiające islam jako religię pokoju. Według mnie to wielka bzdura, nie znajdująca uzasadnienia zarówno w rzeczywistych zapisach, jak w samym życiu proroka Mahometa - wskazywał. - Chrześcijaństwo szerzyło się już od początku metodami pokojowymi, tymczasem islam zawiera w sobie bardzo duży potencjał agresji.

Papież woli walczyć z globalnym ociepleniem

Krytykował próby podejmowane papieża Franciszka ukazania islamu jako religii pokoju, wspólną modlitwę Franciszka z muftim Stambułu w Błękitnym Meczecie. Jego zdaniem, miał to być wyraz nie tyle miłości bliźniego, co raczej jeden z objawów szerzącej się politycznej poprawności. - Papież woli walczyć z ogólnym ociepleniem klimatu, a nie zauważa rzeczy ważniejszych – podkreślał redaktor naczelny „Do Rzeczy”.

Publicysta zwracał uwagę na trzy główne zagadnienia: rozkład chrześcijańskiego ducha, słabość polityków europejskich i coraz większą ekspansję islamu dzięki przyrostowi demograficznemu wśród ludności Bliskiego Wschodu.

Obecny na spotkaniu poseł PiS Maciej Małecki pytał, ile osób jesteśmy w stanie przyjąć. - Najpierw zajmijmy się własną rodziną, bliskimi, potem wszystkimi wokół. Widzę u nich koszulki od Armaniego i wypasione komórki – na co Lisicki szybko dorzucił, że to mogą być podróbki. Jednak, jak podkreślał, obecnie znajdujemy się w sytuacji patowej. U muzułmanów we Francji widać tendencję do tworzenia własnych mikrospołeczności. Odmawiają integracji z lokalną społecznością nawet w tak bogatych państwach, jak Niemcy czy Szwecja. Bywają powodem wzrastającego poziomu przestępczości. - Nie rozumiem kanclerz Merkel, dlaczego zaprosiła aż tylu uchodźców – komentował sytuację w Niemczech. - Takie posunięcie nie wydaje mi się zbyt mądre. Raczej nie zdecydowała się na taki krok z powodu rachunku ekonomicznego, prędzej uległa abstrakcyjnym ideom wielokulturowości i poprawności politycznej.

Przy okazji odwoływał się do Benedykta XVI, który w 2006 roku w Ratyzbonie zacytował słowa cesarza Manuela II Paleologa. W dialogu z „wykształconym Persem” (przypuszczalnie fikcyjnym) cesarz miał powiedzieć: „Pokaż mi, co przyniósł Mahomet, co byłoby nowe, a odkryjesz tylko rzeczy złe i nieludzkie, takie jak jego nakaz zaprowadzenia mieczem wiary, którą głosił”. - Po przytoczeniu tych słów przez papieża od razu doszło do demonstracji, podpaleń kościołów, aż papież musiał wycofać się z zacytowanych słów - przypominał Lisicki. - To jednak pokazuje, z jak trudną sytuacją mamy do czynienia. Politycy propagują ideę multikulturalnej jedności. Głoszone przez nich tezy nie przystają do rzeczywistości. Zaraz po zamachu na redakcję tygodnika satyrycznego Charlie Hebdo w Paryżu zaprzeczali, aby miało to związek z islamem.

Na czym więc polega samozagłada Zachodu? Zdaniem Lisickiego to brak mówienia prawdy, ale i istotnych rzeczy związanych z tradycją narodową. To jej niedoceniani. To również ucieczka w komunały. - Kiedy ważny unijny urzędnik stwierdza publicznie, że muzułmanów powinno być w Europie jak najwięcej, czy to nie oznacza podcinania gałęzi, na której się siedzi? - pytał retorycznie. - Który następny papież pojedzie do Mekki?

Niestety, demokracja nie okazuje się lekiem na wszelkie zło. - Nie da się jej wszędzie wprowadzić, a już szczególnie siłą, jak próbowali Amerykanie - mówił Lisicki. - Powstanie tylko ogólny chaos, bo tam coś zbombardowano albo podpalono. Potem oni znikają, dając sygnał ludności „róbta sobie teraz, co chceta” - Lisicki uznał takie zachowanie za wyraz głupoty i słabości takiej polityki, której owoce zbierają wszyscy w postaci gigantycznej liczby uchodźców. - Tu nie chodzi o kilka tysięcy, tylko co najmniej kilkaset tysięcy. Jeśli nie daje się wprowadzić demokracji, trzeba próbować chociaż lobbować za respektowaniem praw człowieka. Jeśli i to się nie uda, trzeba pogodzić się z rzeczywistością.


Fot. Karolina Burzyńska/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE