reklama

Likwidacja spółki za...tysiące dolarów?

Opublikowano:
Autor:

Likwidacja spółki za...tysiące dolarów? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPłoccy radni wzięli w środę pod lupę płockie spółki. Na pierwszy ogień poszedł Cifal. I okazało się, że likwidacja spółki bynajmniej nie będzie bezkosztowa.

Płoccy radni wzięli w środę pod lupę płockie spółki. Na pierwszy ogień poszedł Cifal. I okazało się, że likwidacja spółki bynajmniej nie będzie bezkosztowa.

Przypomnijmy: tuż przed wakacjami klamka zapadła - podjęto decyzję o likwidacji Cifal Płock, co płoccy radni przyklepali niemal jednomyślnie. Chociaż padały pytania o to, co będzie dalej, prezydent zapewniał, że będzie prościej i taniej, jeśli zobowiązania przejmie jeden z wydziałów Ratusza. Na tym stanęło, potem szybko przystąpiono do głosowania i radni zaskoczyli wszystkich jednomyślnością. Prezes spółki Krzysztof Buczkowski nie podjął próby przekonania radnych, aby jednak tak ochoczo nie podnosili ręki za likwidacją. Dlaczego?

- Zastanawiałem się na tym. Sam nie wiem, może był to błąd – mówił z perspektywy ostatnich miesięcy podczas środowego posiedzenia komisji, na którym prezentowano wyniki poszczególnych spółek.

Jeśli chodzi o Cifal, fakty są takie: spółka tylko za poprzedni rok zanotowała blisko 789 tys. zł straty (te rosły, bo przykładowo w 2010 roku było to 400 tys. zł, a już w roku kolejnym 500 tys. zł). Radną Wiolettę Kulpę zastanowił wysoki udział wynagrodzeń w kosztach funkcjonowania płockiego Cifal-u (59 proc.), do czego dochodziły znaczne sumy na wynagrodzenia dla rady nadzorczej (150 tys. zł rocznie) wraz z corocznymi opłatami za przynależność członkowską w sieci Cifal (30 tys. dolarów, czyli ok. 114 tys. zł) i kosztami związanymi z działalnością wydawniczą.

Zyski płynące ze sprzedaży szkoleń nie oszałamiały (w 2014 roku było to 30 tys. zł), więc spółka samodzielnie w żaden sposób nie potrafiła zrekompensować strat. Wyjątkiem był tu rok 2013, kiedy ze szkoleń i za organizację międzynarodowej konferencji udało się zarobić łącznie 90 tys. zł. Dlatego też ratunkiem stałą się coroczna kroplówka podawana przez miasto. Ale okazało się, że do czasu...

Według Krzysztofa Buczkowskiego, przyczyn takiego stanu rzeczy trzeba szukać jeszcze w 2010 roku, kiedy poszukiwano odpowiedniej formuły funkcjonowania. Ostatecznie zdecydowano się na spółkę prawa handlowego, jednocześnie wpisując do umowy cel niekomercyjny, którym był transfer wiedzy i poszerzanie horyzontów w zakresie innowacji. - Ta przyjęta okazała się ułomna, pomimo swobody funkcjonowania – tłumaczył prezes Cifal. Spółka musiała wypracowywać zyski, a tych nie było nie tylko z powodu organizacji imprez o charakterze bezpłatnym, ale również z powodu zbyt małych zasobów kadrowych. Stały zespół tworzyły cztery osoby, jedna zaangażowana na próbę do sprzedaży szkoleń.

- W moim mniemaniu promowaliśmy miasto, tylko czy aby lokalni samorządowcy potrafili to mądrze wykorzystać? - wątpił Buczkowski. - Usług, które oferowaliśmy poszukiwali po całej Polsce, a my musieliśmy wychodzić z ofertą do Rybnika.

Za zmianę słono zapłacimy?

Co dalej? Okazuje się, że jeśli miasto chciałoby utrzymać Cifal w jednym z ratuszowych wydziałów już po likwidacji obecnej spółki, będzie musiało ubiegać się ponownie o status przynależności do tej międzynarodowej sieci. Oznacza to, że zamiast corocznych 30 tys. dolarów, trzeba będzie zapłacić dwa razy więcej, czyli 60 tys. dolarów, bo taka jest opłata dla nowych członków. O tym fakcie przypominał wczoraj Buczkowski.

Jego zdaniem po „przenosinach” do Ratusza zmniejszy się także aktywność płockiego ośrodka nawet o 80 %.  Absolutnym minimum jest tu organizacja trzech warsztatów rocznie. Cifal realizował międzynarodowy projekt Endurance z 25 innymi państwami. Została jeszcze ostatnia transza środków (około 60 tys. zł), ale w sytuacji likwidacji Buczkowski chciałby te cele osiągnąć wcześniej, aby kwota nie przepadła. Ponadto aplikowano do nowego projektu wartego 800 tys. zł.

Radna Joanna Olejnik z Platformy Obywatelskiej zarzuciła na koniec pozostałym radnym brak merytorycznej dyskusji przed podjęciem decyzji o likwidacji. - Pytano tylko o koszty funkcjonowania, a teraz okaże się, że do pewnym projektów jedynie Cifal mógł aplikować – wskazała, na co Wioletta Kulpa przypomniała jej, że uchwała przeszłą niemal jednomyślnie - zaledwie jedna osoba wstrzymała się od głosu i bynajmniej nie uczyniła tego radna PO.

Domknięcie likwidacji Cifal potrwa około siedmiu miesięcy. Od chwili poczynienia odpowiedniego dopisku w Krajowym Rejestrze Sądowym trzeba poczekać trzy miesiące na zgłoszenia od ewentualnych wierzycieli bez względu na to, czy tacy są. Później należy uregulować wszystkie rachunki i wypowiedzieć umowy. Spieniężenie majątku jest dopuszczalne po upływie następnych trzech miesięcy.

- Zdaje się, że decyzje o likwidacji podjęto zbyt pochopnie. Pomimo że był to kosztowny prestiż – podsumował dyskusję radny Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Kolczyński.

Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE