reklama

Lato w Płocku upadło bardzo głośno [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Lato w Płocku upadło bardzo głośno [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościChociaż pogoda nie była rewelacyjna, organizatorzy Summer Fall Festivalu nie mogli narzekać na kiepską frekwencję.

Chociaż pogoda nie była rewelacyjna, organizatorzy Summer Fall Festivalu nie mogli narzekać na kiepską frekwencję.

Nadwiślańska plaża ożyła po raz ostatni w 2013 roku. Anglojęzyczna nazwa imprezy oznacza z dowolnym tłumaczeniu „Festiwal upadającego lata”. Prowadzący imprezę Damian Marciniak wielokrotnie podkreślał, że płocki upadek lata jest bardzo głośny. I w jego słowach było wiele racji.
Większość wykonawców gościła już w naszym mieście. Okazało się to jednak – dość niespodziewanie – jednym z atutów imprezy. Inżynierowi Mamoniowi kultowego „Rejsu” podobały się wyłącznie te filmy, które już kiedyś oglądał. Podobnie z płocką publicznością – lubi głównie tych wykonawców, których miała już okazję poznać.

Dość boleśnie przekonały się o tym – Offensywa i Analogs. Właśnie te dwie szczecińskie formacje rozpoczęły tegoroczną, drugą edycję SFF. Nie wiadomo, czy bardziej zawiniła stosunkowo wczesna pora rozpoczęcia ich koncertów, czy fakt, że te zachodniopomorskie kapele nie są w Płocku zbyt dobrze znane. Faktem jest, że podczas ich występów pod sceną nie było zbyt wielu chętnych do słuchania i oglądania.

Sytuacja zmieniła się diametralnie, kiedy na estradzie pojawił się Jelonek. Charyzmatyczny skrzypek, fantastycznie bawiący się różnymi muzycznymi gatunkami, sprawił, że na widowni zrobiło się naprawdę gorąco. I właśnie wtedy po raz pierwszy dała o sobie znać ekipa odpowiedzialna za zachowanie porządku podczas imprezy. I nie chodzi, bynajmniej, o jakiekolwiek złowrogie działania. Wręcz przeciwnie.

W pewnym momencie na widowni zaczęło się coś, co znane jest z wielu koncertów. Tłum unosił jednego z ludzi do góry i na rękach przenosił go w stronę sceny. A kiedy taki delikwent dotarł już do barierek, trafiał w ręce ochroniarzy, dzięki którym mógł spokojnie i bezpiecznie stanąć na ziemi. A później spokojnie wrócić na swoje miejsce.

– Na kilku odprawach przed festiwalem dyskutowaliśmy na temat zachowania się w takich właśnie sytuacjach. Myślę, że te rozmowy dały właściwy efekt – powiedział nam szef ekipy odpowiedzialnej za porządek na SFF.


Podczas Cover Festivalu Jelonek skupił się głównie na łączeniu klasyki z ciężkimi brzmieniami. Tym razem muzyki klasycznej również nie zabrakło, ale były również utwory muzyki pop. Oczywiście przerobione „na Jelonek Sound”. – Bardzo dobrze czuję się w Płocku, bo tutejsza publiczność jest fantastyczna – przyznał w rozmowie z nami Jelonek. – Trudno byłoby porównywać Cover Festival z Summer Fall Festivalem pod względem zestawu wykonawców, ale jest coś, co łączy obie te imprezy – to widownia, doskonale reagująca na muzykę.

Fenomen dwójki kolejnych wykonawców wiąże się z telewizyjnymi programami, których ideą jest „łowienie talentów”. Trudno wyobrazić sobie gigantyczną na nasze warunki popularność Eneja czy Bednarka, gdyby nie ich udział w talent-shows. Trzeba jednak przyznać, że czymś innym jest uzyskanie chwilowej popularności po wygraniu programy tego typu, a czym innym utrzymanie się na muzycznym topie. A ta niełatwa sztuka udała się i Enejowi, i Bednarkowi.

Gdy po zejściu ze sceny Bednarek ruszył w stronę widowni (na lewo od sceny), aby rozdawać autografy, po raz drugi nieoceniona okazała się pomoc ochroniarzy. Nieprzebrany tłum ludzi ruszył do przodu, mając nadzieję na autograf swego idola, uścisk jego dłoni czy chociażby przybicie piątki. Barierki ochronne zaczęły się niebezpiecznie przechylać i mogło się skończyć bardzo nieprzyjemnie. W sobie tylko wiadomy sposób ochroniarze zdołali jednak utrzymać je w pionie, dzięki czemu nie doszło do tragedii.

Wieczór na plaży zakończył się występami formacji Farben Lehre i Closterkeller. Obie grupy nie zawiodły swoich fanów, których w Płocku nie brakuje. Szczególnie efektowny był występ kapeli Wojciecha Wojdy. Wraz z nim gościnnie występowali praktycznie wszyscy wykonawcy, którzy wcześniej pojawili się na estradzie. A dodatkową atrakcją koncertu „Farbenów” były fantastyczne fajerwerki.

Organizatorzy drugiej edycji Summer Fall Festivalu mogą mieć powody do zadowolenia, bo zdecydowana większość osób, które pojawiły się w sobotni wieczór na nadwiślańskiej plaży, opuszczała to miejsce zadowolona. Niemniej jednak mamy nadzieję, że za rok nie powtórzy się „syndrom inżyniera Mamonia”. I tym razem wykonawcy debiutujący w naszym mieście będą stanowili większość.

Fot. Tomasz Paszkiewicz/Portal Płock, Adek Jasiński

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE