Sytuacja epidemiologiczna w Płocku była głównym punktem obrad sesji rady miasta. Romuald Ostrowski, dyrektor płockiego Sanepidu, przedstawił aktualne dane i chwalił współpracę z miastem. Mówił też o karach nałożonych na osoby, które nie stosowały się do rządowych obostrzeń.
Dyrektor przedstawił statystykę. Łącznie w Płocku i powiecie w kwarantannie domowej przebywało 1785 osób, z czego 117 osób hospitalizowanych.
- W ponad 95 proc. to były osoby, które przyjechały z zagranicy i podlegały 14-dniowej kwarantannie urzędowej - tłumaczył Romuald Ostrowski, dyrektor Państwowej Powiatowej Stacji Epidemiologiczno-Sanitarnej w Płocku. - W pozostałych przypadkach ja decydowałem o kwarantannie. To osoby, które miały kontakt z osobą "dodatnią" albo osoby, które podlegały kwarantannie z tytułu podejrzenia o COVID-19. Tak robiliśmy w przypadku obydwu szpitali. Jeśli pacjent był podejrzany o COVID-19, odsyłaliśmy na kilkanaście godzin, maksymalnie 2 dni, do uzyskania ujemnego wyniku. Jeśli wynik był ujemny, to przywracaliśmy te osoby do pracy. To przede wszystkim personel medyczny, który jest potrzebny, ale nie mogliśmy ryzykować, dopóki nie wiedzieliśmy, że pacjent ma ujemny wynik.
Łącznie na terenie działania płockiego Sanepidu (Płock i powiat płocki) zanotowano 7 przypadków choroby COVID-19. Wszyscy to osoby dorosłe, 2 kobiety i 5 mężczyzn. 3 osoby uznano za ozdrowieńców (1 w Płocku), 2 osoby nadal walczą z wirusem (jedna w izolacji domowej, 1 w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie). 2 osoby zmarły, a jednym z pacjentów był płocczanin.
- To pacjent onkologiczny, który zaraził się w szpitalu onkologicznym. Tam było ognisko. Z powodu chorób dodatkowych został przeniesiony na oddział kardiologiczny i tam zmarł - poinformował Ostrowski.
Jak dodał, drugi zgon powiązany z COVID-19 to również pacjent onkologiczny, z tego samego oddziału. To mężczyzna z powiatu płockiego.
- Śmiertelność w Polsce to ok. 5 proc. w porównaniu do zachorowalności. W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym może być więcej pacjentów "dodatnich", bo WSZ przyjmuje nie tylko z Płocka i powiatu płockiego, ale też ościennych powiatów, a nawet województwa. Stąd może być więcej dodatnich przypadków, niż my podajemy - tłumaczył.
Dyrektor Sanepidu podkreślił, że szybka decyzja o wstrzymaniu odwiedzin w obu szpitalach i domach pomocy społecznej była dobra i ograniczyła możliwość przenoszenia koronawirusa przez personel medyczny.
[ZT]25477[/ZT]
Radny Tomasz Kominek (PSL) pytał o wytyczne dotyczące dezynfekcji powierzchni publicznej.
- Jakie są kolejne kroki? Wszyscy wiemy, że przez kilkanaście najbliższych miesięcy będziemy żyli inaczej, niż to sobie wyobrażaliśmy. Inni [kraje] dezynfekują przestrzeń publiczną - chodniki, parki, place zabaw i tak dalej. Jaki jest pana stosunek do tego? Czy to jest rekomendowane czy nie? Za chwilę życie wróci do większej normalności, niż dziś. Z maseczkami się oswajamy, z rękawiczkami również, ale co więcej? - pytał Kominek.
- Moje zdanie jest takie: nigdy nie jest za wiele dezynfekcji w przestrzeni publicznej. Dzwonią do mnie firmy, pytają o ozonowanie, spryskiwanie środkami dezynfekcyjnymi na bazie alkoholu. Zawsze wyrażam na to zgodę i mówię o tym pozytywnie. Im częściej dezynfekujemy ręce i różną powierzchnię - to tylko na plus - odpowiedział Ostrowski.
Problem w hospicjach
Niemały problem mają hospicja. Jak mówił Ostrowski, nie ma wytycznych, a placówki obawiają się przyjmowania kolejnych pacjentów.
- Muszę polegać na swojej wiedzy. Wiem od pana Tomasza Korgi [prezesa Hospicjum Płockiego -przyp. autora], że są skierowania do hospicjum, bo są wolne miejsca. Hospicja się jednak boją przyjmować pacjentów, bo nie wiedzą jaka jest ich sytuacja jeśli chodzi o koronawirusa, a nie ma możliwości wykonania testów. Z reguły są to osoby leżące, mają choroby dodatkowe. Nie dziwię się, że bez wytycznych hospicjum boi się tych pacjentów - mówił Ostrowski.
Dyrektor tłumaczył, że można założyć, że osoba leżąca, niewychodząca z domu od 14 dni i niemająca objawów jest zdrowa, bo to tak jakby miała kwarantannę.
- Teoretycznie po zbadaniu mógłby być przyjęty do hospicjum. Jeśli lekarz nie pójdzie do domu i nie wystawi zaświadczenia, to jest jeszcze druga opcja. Lekarz z hospicjum może wykonać badanie i zdecydować o przyjęciu. Prawda jest taka, że za wszystko odpowiada kierownik jednostki. Trzeba by zachować środki ostrożności, przyjąć do izolacji, przetrzymać przez 14 dni. Dopiero później przesyłać na inny odcinek hospicjum. I tak dziś wygląda sytuacja.
Przedszkola
Sporo kontrowersji na sali wzbudziła kwestia otwarcia żłobków i przedszkoli. W czasie trwania sesji odbyła się konferencja, na której minister zdrowia i minister edukacji narodowej szerzej przedstawiali wytyczne.
- Żłobki i przedszkola zostały tym rozporządzeniem po prostu otwarte - mówił prezydent Andrzej Nowakowski. - Decyzja o ich ewentualnym zamknięciu należy do samorządów. Od środy zbieramy informacje od rodziców dzieci czy w ogóle są zainteresowani otwarciem i czy są gotowi posłać dziecko do przedszkola albo żłobka. Jako samorząd jesteśmy po to, żeby służyć mieszkańcom. Jeśli samotna matka nie będzie miała z kim zostawić dziecka, a będzie możliwość bezpiecznego otwarcia przedszkola, trzeba to rozważyć. Musimy mieć wytyczne, których jeszcze nie mamy - mówił prezydent Andrzej Nowakowski.
Prezydent Andrzej Nowakowski wyliczał, że ze sporą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że ogniska koronawirusa w Płocku nie ma, ale otwarcie żłobków i przedszkoli do zwiększenie ryzyka. Włodarz zapewniał, że miasto monitoruje liczbę zgonów i jest ona nawet mniejsza, niż w porównywalnym okresem w 2019 roku.
[YT]https://youtu.be/m_XbX0hNa8c[/YT]