reklama

Konwent. 300 osób zaczarowanych [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Konwent. 300 osób zaczarowanych [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW dawnych czasach szlachta i rycerstwo lubili pomachać sobie to mieczykiem, to szabelką. Poswawolić. Zapolować. Ten, kto przyszedł w ostatnią sobotę do Młodzieżowego Domu Kultury na IV już edycję MiniCon, też mógł wziąć udział w turnieju szermierczym i poczuć się, jak pogromca, dajmy na to, groźnego smoka o dwóch głowach. W końcu wyobraźnia jest nieograniczona.

W dawnych czasach szlachta i rycerstwo lubili pomachać sobie to mieczykiem, to szabelką. Poswawolić. Zapolować. Ten, kto przyszedł w ostatnią sobotę do Młodzieżowego Domu Kultury na IV już edycję MiniCon, też mógł wziąć udział w turnieju szermierczym i poczuć się jak pogromca, dajmy na to, groźnego smoka o dwóch głowach. W końcu wyobraźnia jest nieograniczona.

Sobotni konwent przyciągnął fanów fantastki, prasłowiańszczyzny, mangi i anime, gier rpg, bitewnych, planszowych i karcianych. Uff… Wymieniłam, ale czy wszyscy zrozumieli, co się pod tymi hasłami kryje? Jakieś rpg, jeszcze larping dla opornych (czyli odgrywanie roli bez sztywnego scenariusza), SAI, fandom (tak określa się fanów tego rodzaju rozrywek), gospodarka w grach … Brzmi tak, że Kamil „Senpai” Drozdek, jako współorganizator imprezy, co chwilę mnie dopytywał, czy aby rozumiem, nadążam... Zaglądam w program i czytam: „Kuroko no basket”, „Log Horizon”… Co to jest? – spanikowałam. Na szczęście tylko na krótko, bo właśnie na tym opiera się główna idea MiniCon: edukacja i popularyzacja motywów, które wydają się wręcz baśniowe. I o to w tym wszystkim chodzi! Aby ludzie wkręcili się w coś bardziej niszowego, a może nawet znaleźli pasję, która przerodzi się w ich przyszły zawód. Jeden z fanów gry rpg wybrał sobie na przykład postać kupca, prowadząc z zapałem księgę przychodów i rozchodów. Gracz wciela się u w fikcyjną postać osadzoną w fikcyjnym świecie, rozgrywając grę według konkretnego scenariusza.

- Pokazujemy ludziom, że istnieje jakaś alternatywa dla codzienności – opowiadał mi zmęczony, ale zadowolony Drozdek. - Rzucamy im nawet nie jedną, ale całe mnóstwo wędek – w tym miejscu zaczyna wyliczać wszystkie atrakcje tegorocznej edycji, każdą opatrując obszernym komentarzem. – Dajemy przede wszystkim możliwość wyboru. Bo kiedy niektórzy słyszą takie hasła jak anime (filmy animowane produkcji japońskiej), czy manga (chodzi o japońskie komiksy), utożsamiają je z chińskimi albo wręcz pornograficznymi rysunkami (hentai).

W tym roku fani fantasy mogli bezpośrednio pogawędzić z osobami zaangażowanymi w  offową produkcję filmową „Drużyna” „Fellowship The Movie”. I tu niespodzianka, ponieważ w filmie za darmo grają prawdziwi aktorzy, w tym dobrze nam znany z płockiego teatru Piotr Bała. Każdy odcinek nie trwa dłużej niż 10-15 minut i jest robiony na prywatnym sprzęcie. Powstała pierwsza seria, obecnie trwa etap postprodukcji.

Z kolei w sali wschodniej ludzie z grup rekonstrukcyjnych zadbali o to, aby każdy poczuł się, jak woj, czy białogłowa, mając możliwość przywdziania słowiańskiego stroju, strzelenia sobie oryginalnej fotki i - oczywiście - wrzucenia jej na Facebooka. Dla fanów współczesnej Japonii przygotowano specjalny pokaz mody japońskiej. Nie lada gratką dla początkujących rysowników były specjalne warsztaty i panel z prezentacją programu graficznego SAI służącego do tworzenia szkiców.

Wiecie, jak wykonać broń w sposób bezpieczny?  Wystarczy obłożyć rurę PCV pianką i okręcić ją pianką izolacyjną, czego można było się dowiedzieć podczas turnieju szermierczego od Aleksandry „Osake” Nowakowskiej. Ponadto od 9 rano funkcjonował tzw. darmowy gamesroom, gdzie wypożyczało się grę planszową albo karcianą i szarżowało w roześmianym towarzystwie innych graczy nawet do wieczora. Na oddzielną uwagę zasługują gry bitewne z misternie przygotowanymi figurkami. Co jeszcze? Teleturniej fantastyczno-magiczny, baśniowe kalambury i sporo bardzo poważnych z nazwy prelekcji.

- Fajne jest to, że przy każdej edycji widzę twarze tych samych ludzi – uśmiecha się przy tych słowach Drozdek. – Nawet, jeśli wychodzą, to i tak wracają. To nas napędza do pracy – mówi, a  jego żona potwierdza: – Nasi prelegenci to w rzeczywistości nasi znajomi, pasjonaci. Robimy ten konwent hobbystycznie, dla własnej satysfakcji – zapewnia. - Zapytany o średnią wieku uczestników, szacuje, że od lat 15 nawet do 60 lat!

Były blaski, jakie są cienie?– Przede wszystkim brak sponsorów – mówi z powagą Drozdek. – Zorganizowanie takiego konwentu pochłania kilka tysięcy złotych. Impreza w dodatku rozrasta się. Na pierwszej było nas zaledwie 10 osób – przypomina sobie, bawiąc się jednocześnie z córeczką. – Dziś wchodzi w rachubę nawet 300 osób. Miasto użycza nam lokalu, co stanowi i tak dużą pomoc. Niestety dla większych mediów nasza impreza wciąż uchodzi za zbyt lokalną, choć przyjeżdżają do nas ludzie z Sierpca, Gostynina, czy Warszawy. A pracy jest całe mnóstwo.

 

Fot: Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE