Kobieta nie musi być wiecznie perfekcyjna, ma prawo do słabości, wyartykułowania swoich poglądów, realizowania własnych marzeń, po prostu do bycia sobą. Bez żadnego poczucia winy i wyrzucania mężczyzn poza nawias. - Panowie niech posuną się na ławce albo niech zrobią ją większą – mówiły panie podczas II Kongresu Kobiet.
W sobotę panie z Płocka i okolic postanowiły spotkać się we własnym gronie, ale nie na żadne ploteczki przy kawie, ale by pokazać na co je stać, obalić kilka stereotypów i opowiedzieć, co zmieniło się w ich życiu przez ostatni rok. W tym celu zorganizowały w NovymKinie Przedwiośnie „Kongres Kobiet Regionu Płockiego”, a na początek wspólnie zatańczyły taniec przeciwko przemocy wobec kobiet „Nazywam się Miliard – One Billion Rising - Protestuj/Tańcz/Powstań”, po którym rozpoczął się cykl kolejnych paneli dyskusyjnych.
Perfekcyjne Zosie-samosie
- Trudno dziwić się panom, że jeśli mogą mieć lżej, to korzystają – krótko podsumowała Iwona Wierzbicka kobiecą skłonność do przeładowywania się domowymi obowiązkami, łącznie z odkurzaniem, myciem okien i pichceniem obiadu. - Kiedyś usłyszałam, że ja też mam prawo do błędu, czasem mogę być słaba – kontynuowała Wierzbicka. - Pracą trzeba się dzielić. Nie musimy wiecznie pokazywać, że jesteśmy we wszystkim najlepsze.
Niewiele jednak zdziałamy bez pewności siebie. – Kobiety mają jej mniej od mężczyzn, lepiej funkcjonują w grupie, potrzebują impulsu do działania, ale są też bardziej otwarte na rozwój osobisty i pomaganie innym – uważa Agata Słowińska, założycielka Klubu Przedsiębiorczych Kobiet, gdzie spotykają się panie prowadzące własne firmy oraz te dążące do spełnienia zawodowego. – Od początku jesteśmy przygotowywane do bycia perfekcyjnymi w każdej roli. Ciągle oceniane. Bo niby kto jest winny za to, że dziecko się ubrudziło i tak poszło do szkoły? Oczywiście, że kobieta – podsumowała.
Gdzie ci mężczyźni?
Wierzbicka starała się wytłumaczyć, że tu nie chodzi o żaden ruch przeciwko mężczyznom. - Zbroić się tu przecież nie będziemy, ale niech posuną się na ławce albo niech zrobią ją większą. Dążymy do równowagi między obiema płciami – próbowała uzmysłowić wszystkim całą ideę tego typu spotkań.
Jacy zatem mają być panowie? W końcu ci mogą czuć się nieco zdezorientowani. - Przede wszystkim mądrzy, aby nie dostrzegali w kobiecie wyłącznie ładnego wizerunku - apelowały panie.
Bo kiedy mąż znajdzie sobie sekretarkę…
Czy kobieta powinna pracować zawodowo? Tu zdania bywają rozbieżne. Według gościa II Kongresu Kobiet, Ewy Woydyłło-Osiatyńskiej, jest to wręcz wskazane i nie chodzi wcale o względy ekonomiczne, choć i one odgrywają niebagatelną rolę w materialnym uniezależnieniu kobiety od portfela swojego męża. Kobieta nie musi od razu porywać się na zakładanie własnej firmy, może czytać charytatywnie bajki w szpitalu. Ważne, aby dziecko widziało, że jego mamę ktoś docenia. – Wtedy będzie na nią patrzyło z szacunkiem także wtedy, kiery piecze placki na obiad. Nie widziało w niej wyłącznie funkcji usługowej – tłumaczyła psycholożka i terapeutka uzależnień. – Kobieta musi żyć twórczo, aby nie została z pustymi rękoma, kiedy mąż znajdzie sobie sekretarkę albo zacznie przysypiać nad gazetą, a dzieci już odejdą z domu. Jeśli nie będzie miała co robić, równie dobrze może od razu położyć się do trumny.
Najlepsza kosmetyczka wśród księgowych
Irmina Białecka pracuje w korporacji zatrudniającej 300 osób w charakterze głównej księgowej. Pod jej okiem znajduje się aż 7 spółek. Oprócz tego otworzyła własne studio kosmetyczne. Jak godzi swoje obowiązki? Za idealną odskocznię uważa swój salon. – Jestem najlepszą kosmetyczką wśród księgowych – dowcipkuje, ale jak dodaje, na panelach kosmetycznych zawsze jest ciekawiej niż na tych poświęconych księgowości. Przyznaje też, że nie lubi prać i prasować, więc tego nie robi. Zdecydowanie bardziej woli pomagać rodzinie zastępczej, dwóm dziewczynom i jednemu chłopakowi, którym wcześnie zmarła mama. – Ogromnie wzruszają mnie od nich życzenia na „Dzień Matki”, po prostu ich wszystkich pokochałam.
Nie wrzucajcie marzeń do niszczarki
Ze stereotypami dotyczących młodych ludzi, jacy są leniwi i roszczeniowi, postanowiła powalczyć Paulina Tarka. Kiedy po studiach wróciła do Płocka, na początku chodziła ze swoim CV od drzwi do drzwi działów kadr firm powiązanych z Orlenem. – Po trzeciej zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak, ciągłe spotykam osoby po 50., nikogo młodszego, a oni patrzyli na mnie ze zdziwieniem, jakby mówili: „Dziewczyno, czego tu szukasz?”. Kiedy wychodziłam, miałam przeczucie, że moje papiery w tej chwili trafiają do niszczarki – co skutkowało ogromnym rozgoryczeniem.
Po wielu perypetiach znalazła pierwsze odpowiedzialne stanowisko asystentki ds. rekrutacji. Po pewnym czasie odeszła do innej firmy, tym razem zajmowała się rekrutowaniem uczestników szkoleń w jednym z projektów unijnych. W trakcie pracy nadarzyła się okazja zostania trenerem ds. rozwoju, co było jej wielkim marzeniem. – Najważniejsze to zrobić krok do przodu, a jeśli robimy to, co lubimy, to praca się kończy. Zaczyna się sama przyjemność – zapewniała.
Polskie kobiety są nadzwyczajne
Dziś te kobiety działają w stowarzyszeniu „Czas kobiety”, jak dodają, to taka ich praca „po godzinach”. Dowiadują się między sobą gdzie są wolne wakaty, czasem dzwonią do nich od razu pracodawcy z propozycjami. Poprawiają sobie błędy w CV, wzajemnie doradzają. Bo kiedy będzie się miało już ta pracę i uzbiera się jakaś suma na bankowym koncie, można zacząć myśleć o spełnianiu marzeń. A jak dodała jedna z uczestniczek, 80-latka, polskie kobiety są wręcz nadzwyczajne, co zresztą pokazał kolejny panel poświęcony paniom mieszkającym na wsi.
Dziewczyny od Aliny
Zbawieniem dla wielu bezrobotnych kobiet w gminie Słupno okazało się powstanie spółdzielni socjalnej „Opieka”. Kilka z nich przeszło kurs na opiekunki, później napisało biznes plan i znalazło poręczycieli. Najpierw miały straty, pensje także nieduże. – Ale dla mnie to, co robię, nie przekłada się na pieniądze – opowiadała w wyświetlonym filmie prezeska spółdzielni, Alina Żurawska.
Panie zaczęły od rozdawania ulotek i rozwieszania plakatów, później ks. proboszcz ogłosił z ambony powstanie spółdzielni i zaczęły się zlecenia. Tylko, że te są raczej krótkotrwałe z powodu sędziwego wieku podopiecznych.– Oni tak się cieszą, że ktoś się nimi interesuje – wtrącała Wioletta Krzewina.
Zamień maszynę na rodzinę
O pułapce uzależnień zrodzonych z nudy opowiadała Ewa Woydyłło-Osiatyńska. Za największe zagrożenie uznała alkohol. Ten zdeklasował nawet „współczesnego szatana”, czyli komputer. Jej zdaniem zatraciliśmy również umiejętność bycia razem, wspólnego spędzania czasu w sposób wartościowy. – Kiedy kobieta wraca zmęczona z pracy, marzy o odpoczynku, a tu dziecko zasypuje ją pytaniami, a ta je odgania. Po latach jest zdziwiona, że to dziecko nie chce z nią rozmawiać, wybiera komputer, który w dodatku sama mu kupiła - przestrzegała. -Tylko że współcześni rodzice nie mają już dzieci, ale księcia i księżniczkę, stają się wobec nich bezsilni, bo jakże to, mieliby im zabrać komórkę czy ipada? Walkę z uzależnieniem trzeba zacząć od usunięcia kontaktu z wyzwalaczem, ale trzeba dać coś w zamian. Ja siedzę z moją wnuczką i rysujemy, bo każde dziecko wybierze żywą, kochającą osobę, a nie maszynę z ruchomymi obrazkami.
Tulcie dziecko do cycusia, nie pchajcie się do polityki
Kongres nie stronił od aspektu politycznego. Jego uczestniczki nie tylko optują za prawem do większego decydowania o sobie, za jednakowym wynagrodzeniem za tą samą pracę, to równie mocno popierają wprowadzenie parytetu na listach wyborczych. Polityczny motyw pojawiał się także z uwagi na fakt, że jedną ze współprowadzących spotkanie była Iwona Wierzbicka, kandydatka na prezydenta Płocka. Pojawiła się także Joanna Augustowska, startująca na wójta w gminie Słupno.
– Dla moich rywali największy problem stanowi moja płeć. Już usłyszałam, że rolą kobiety jest przytulić dziecko do cycusia, a przecież samotnie wychowuję 11-letnią córkę i godzę kilka ról jednocześnie. Pracuję, robię doktorat – wyliczała Augustowska, po czym życzyła Iwonie Wierzbickiej, aby została pierwszą prezydentową Płocka.
Fot. Portal Płock