Jakie zawody są na topie, a jakich specjalizacji jest w nadmiarze na płockim rynku? O tym mówi tzw. barometr zawodów na 2020 rok.
To pomysł rodem ze Skandynawii. W latach 90. ubiegłego wieku Szwedzi wypracowali metodologię, wa w 2007 r. zaadaptowali i rozwinęli ją Finowie, stosując w całym kraju.
Dwa lata później przedstawiciele Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Krakowie poznali założenia barometru podczas wizyty w Turku. W tym samym roku udało się przeprowadzić pilotaż badania w Małopolsce, a od 2015 r. pomysł realizowany jest w całej Polsce.
- W Płocku corocznie, z inicjatywy płockiej filii Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie, sporządzane sa właśnie takie barometry - mówi Daniel Olender, dyrektor Miejskiego Urzędu Pracy w Płocku. - To jednoroczna prognoza sytuacji w zawodach. Barometr dzieli zawody na trzy grupy: deficytowe, zrównoważone i nadwyżkowe.
Według prognoz na 2020 r. w najgorszej sytuacji są m.in. ekonomiści, filozofowie, politolodzy, socjolodzy, historycy, kulturoznawcy, nauczyciele nauczania początkowego, pedagodzy. To zawody deficytowe, czyli takie, w których liczba wolnych miejsc pracy jest dużo niższa niż liczba osób zainteresowanych podjęciem pracy i spełniających wymagania pracodawców.
A zawody deficytowe?
- Pracodawcy poszukują między innymi betoniarzy, zbrojarzy, brukarzy, dekarzy, elektryków, kucharzy, lekarzy, fizjoterapeutów, masażystów, kierowców aut ciężarowych - wylicza dyrektor Daniel Olender. - Warto podkreślić, że wciąż potrzebni są ludzie do pracy w służbach mundurowych.
Pamiętajmy, że barometr zmienia się co rok, więc nie można na jego podstawie snuć planów na wiele lat.