Koci problem na Międzytorzu? Mieszkanka: jest ich za dużo, wyjadają żywność z balkonów, rysują auta [ZDJĘCIA]

O szczegółach mówiła podczas niedawnego spotkania mieszkańców osiedla z prezydentem Płocka.

- Nie mam nic przeciw kotom wolno żyjącym, ale miały się tu nie rozmnażać, a ciągle ich przybywa, widać młode, w sumie jest ich kilkadziesiąt, to stanowczo za dużo - alarmuje płocczanka.

W upalne popołudnie koło bloku przy Piaska 6 zastaliśmy tylko cztery koty. Możliwe, że zaszyły się gdzieś, by przeczekać upał lub po prostu spały.

Jak sprawdziliśmy, koty wolno żyjące są także 100-200 dalej, przy kilku blokach przy ul. Lachmana, ale są to pojedyncze przypadki.

Kobieta wylicza problemy.

- Koty wchodzą na balkony, mieszkańcy parteru mają problemy, bo zwierzęta zjadają żywność z balkonów. Budki dla nich znajdują się pod blokiem, może warto przenieść je nieco dalej, odsunąć? - dodaje.

Kobieta narzeka, że opiekunki kotów nie zabierają resztek żywności, pozostawionej przez pupili, lecz wyrzucają je do osiedlowych śmietniczek, co powoduje odór.

- Koty także rysują auta pazurami. Jak jednego postraszyłam, to pani opiekująca się kotami wezwała policję - rozkłada ręce mieszkanka Międzytorza.

Prezydent obiecał, że odpowiednie służby sprawdzą sytuację.

Przypomnijmy, że w Polsce, zgodnie z ustawą, zwierzęta wolno żyjące to „zwierzęta nieudomowione żyjące w warunkach niezależnych od człowieka”. Także koty na płockich osiedlach.

Zwierzęta wolno żyjące stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu. Koty są elementem ekosystemu miejskiego, a ich obecność zapobiega rozprzestrzenianiu się myszy i szczurów. Nie należy ich wyłapywać, wywozić ani utrudniać im bytowania w danym miejscu.

Miasto Płock dba o koty wolno żyjące, co roku dokonuje zakupu oraz dystrybucji karmy oraz zapewnia im opiekę weterynaryjną. Współpracuje ze społecznymi opiekunami kotów. Na terenie miasta rozstawione zostały domki, miasto finansuje zabiegi kastracji i sterylizacji oraz leczenie zwierząt.