Płocczanie mogli zdążyć się przyzwyczaić do widoku pochodni nad kombinatem. "Świeczki", bo tak nazywają je pracownicy koncernu, widać regularnie - czasami 1, czasami 2. Widok 5 to jednak rzadkość. Efekty widać było nawet w oddalonej o ponad 20 km od zakładu Koszelówce.
Dlaczego pochodnie w ogóle płoną? To element zabezpieczenia zakładu - w razie awarii którejś instalacji można spalić gazy, których nie ma gdzie zmagazynować. Pochodnie są używane także w trakcie remontów instalacji. Tak też swoiste świetlne widowisko ostatnich kilkudziesięciu godzin tłumaczy koncern.
- W Zakładzie Produkcyjnym PKN ORLEN w Płocku trwa stopniowy rozruch instalacji po planowanym postoju remontowym. W związku z koniecznością przeprowadzenia tego procesu widoczne są płomienie na pochodniach zakładu. Ponieważ uruchomienie po remoncie dotyczy kilku instalacji dlatego spalanie widoczne jest na kilku pochodniach - odpowiedziało nam biuro prasowe koncernu.
ORLEN podkreśla, że nie doszło do żadnej awarii, nie ma też mowy i zagrożeniu dla środowiska.
- Spalanie na pochodniach jest jedyną i najbezpieczniejszą metodą stosowaną w przemyśle rafineryjnym i petrochemicznym przy wyłączaniu czy uruchamianiu instalacji. Proces ten pozostaje bez wpływu na środowisko naturalne oraz mieszkańców Płocka i powiatu płockiego - tłumaczy biuro prasowe.
Ci, którym pochodnie przeszkadzają, muszą uzbroić się w cierpliwość. Rozruchy najprawdopodobniej potrwają do końca tygodnia.
Koncern zapewnia, że dokłada wszelkich starań, aby zminimalizować uciążliwości.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.