reklama
reklama

Karetki docierają do płocczan zbyt późno? "Ta lekcja dalej odbywać się będzie kosztem pacjenta"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Michał Wiśniewski

Karetki docierają do płocczan zbyt późno? "Ta lekcja dalej odbywać się będzie kosztem pacjenta" - Zdjęcie główne

foto Michał Wiśniewski

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTylko w ciągu minionego tygodnia w Płocku odnotowano kilka interwencji Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, a widok śmigłowca lądującego w centrum miasta nie jest przecież codziennością. To właśnie załoga LPR usiłowała uratować życie mężczyźnie, który zasłabł na Podolszycach. Niestety bezskutecznie. Dlaczego nie skierowano do niego karetki? Czy ta decyzja kosztowała płocczanina życie? - W tamtym przypadku nie było wolnej „eski” [ambulansu reanimacyjnego dop. red.]. W naszej opinii jest ona wysyłana często nie tam, gdzie potrzeba – ocenia Lucyna Kęsicka, dyrektor płockiego pogotowia.
reklama

Według Lucyny Kęsickiej, dyrektorki Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Płocku, te tragiczne zdarzenie to spełnienie czarnego scenariusza, przed którym przestrzegano jakiś czas temu. Chaos organizacyjny w dyspozytorni, którą przeniesiono z Płocka do Radomia, zbiera teraz swoje żniwo.

W opinii Kęsickiej, nowi dyspozytorzy nie są w stanie odnaleźć się w swojej pracy. Nie brakuje przypadków, w których na miejsce zdarzenia wysyłają złą karetkę, bądź angażujc do pomocy zespoły spoza Płocka.

reklama

- Nie chce nikogo oskarżać, ale nasi lekarze, którzy jeżdżą w „esce”, sami zauważają, że często jadą tam, gdzie spokojnie poradziliby sobie ratownicy medyczni – zauważa szefowa pogotowia. – Mamy przecież tylko jedną taką karetkę, a później kiedy potrzebna jest reanimacja, to wysyłana jest ona z Gostynina czy Gąbina. A to trwa, czasem nawet pół godziny – wyjaśnia.

reklama

W opinii Lucyny Kęsickiej, problem pojawił się po przeniesieniu dyspozytorni z Płocka do Radomia. To decyzja, za którą – w opinii szefowej pogotowia – zapłacą pacjenci. Z jej relacji wynika, że dyspozytorzy notorycznie mylą ulice czy źle oceniają skalę problemu.

- Zgłaszamy ten problem, który monitujemy od dłuższego czasu, ale to nic nie daje – przekonuje.  – Nie wiem czy to przez nieznajomość terenu czy specyfiki pracy, ale problem jest olbrzymi. Występuje on nie tylko na terenie Płocka, ale generalnie na Mazowszu. Rozmawiam z innymi stacjami pogotowia i przypadki, w których karetka jedzie 50 km z jednego miejsca do drugiego i odwrotne są powszechne.

reklama

Czy właśnie z takimi przypadkami mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie na osiedlu Podolszyce? Jak udało nam się dowiedzieć, kiedy w tym tygodniu w rejonie "Panoramy" upadł mężczyzna, faktycznie w mieście brakowało "eski" i stąd decyzja o wysłaniu LPR do akcji. Kilka dni wcześniej w podobnym przypadku wezwano karetkę, a zespół jechał do Płocka z innej miejscowości. Czy to oznacza, że mężczyznę można było uratować?

- Ciężko teraz wyrokować, ale na pewno są większe szanse uratowania człowieka, kiedy pomoc niesiona jest szybciej – przekonuje Lucyna Kęsicka. – To ważne szczególnie w nagłych przypadkach. Jeżeli mamy przypadek, w którym zdrowy człowiek, uprawiający sport, biegnie chodnikiem i nagle traci przytomność to wiadomo, że jest potrzebna błyskawiczna reakcja – wraca pamięcią.

Panuje chaos organizacyjny, którego  opanowanie, zdaniem dyrektor płockiego pogotowia, nie będzie łatwe. 

- Dyspozytorzy z Radomia, nie oszukujmy się, popełniają błędy. Te zdarzały się nawet naszym dyspozytorom, którzy mieszkali na terenie Płocka i okolic, więc co tu mówić o osobach z tak odległego miasta. Podejrzewam, że żaden z nich nawet nie był nawet w Płocku. Potrzeba jeszcze dużo czasu i nauki, a ta lekcja dalej odbywać się będzie kosztem pacjenta. Dyspozytorzy ewidentnie potrzebują szkoleń. Trzeba im uświadomić jakie karetki i gdzie należy wysyłać. Nie można do bólu brzucha, kolana czy gardła wysyłać „esek” bo to bezsens – puentuje na koniec. 

Przypomnijmy, we wtorek 29 grudnia 2020 roku, o godzinie 1:00 nad ranem, przestała funkcjonować dyspozytornia karetek w Płocku. Jej zadania przejęła jednostka w Radomiu. Decyzją wojewody mazowieckiego los płockiej jednostki podzieliła także dyspozytornia w Ostrołęce.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama