Pożar, który wybuchł w Nowy Rok w Zakładach Mięsnych Olewnik Bis w Świerczynku spowodował tymczasowe zawieszenie produkcji. Prokuratura badała sprawę i wykluczono już dwie możliwości, zaprószenie ognia i awarię instalacji bądź urządzeń elektrycznych.
Pisaliśmy już o tej sprawie. W pożarze, który wybuchł 1 stycznia 2017 roku, spaliło się 300 ton wyrobów mięsnych, spaleniu uległy również magazyny i pomieszczenia biurowe. Firma oszacowała swoje straty nawet na 100 mln zł. Żaden z pracowników nie ucierpiał. Sprawą zajęła się płocka prokuratura. Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa, biegli ze Szkoły Głównej Pożarnictwa w Warszawie za najbardziej prawdopodobną przyczynę pożaru uznali jednak podpalenie. Jednocześnie rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Płocku, Iwona Śmigielska-Kowalska dodała, że tym samym potwierdzili wcześniejsze ustalenia dotyczące ogniska pożaru, które miałoby się znajdować w magazynie kartonów.
[ZT]14215[/ZT]
[ZT]14271[/ZT]
Biegli opierali się na zeznaniach pracowników i na analizie funkcjonowania zabezpieczeń przeciwpożarowych w Zakładach Mięsnych. W ten sposób wyeliminowano spośród możliwych przyczyn zdarzenia zaprószenie ognia czy też awarię instalacji bądź urządzeń elektrycznych. Nic nie wskazuje na to, aby któreś z urządzeń bądź instalacja elektryczna mogły spowodować awarię. Ponadto stwierdzono, że między ostatnią obecnością pracowników w magazynie i wykryciem pożaru przez czujki upłynęło 13 godzin. Zdaniem biegłych to niemożliwe, aby w sytuacji zaprószenia ognia system przeciwpożarowy zadziałałby aż z takim opóźnieniem. Śmigielska-Kowalska dodała jeszcze, że do pomieszczenia, w którym rozpoczął się pożar, można było dostać się korzystając z elementów konstrukcyjnych nieużytkowanego poddasza.
Postępowanie przedłużono do 3 czerwca.
[ZT]14320[/ZT]