reklama

Jak aligatorzyca Marta na potrzeby kina została... straszliwą bestią

Opublikowano:
Autor:

Jak aligatorzyca Marta na potrzeby kina została... straszliwą bestią - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDla widoku "straszliwej bestii" na dużym ekranie ok. 100 osób siedziało w deszczu, chroniąc się parasolami lub kocami. Na szczęście później przestało padać. Kinomanów nie wystraszyły także komary. A na koniec powiedzieli "dobranoc" naszej filmowej gwieździe - aligatorzycy Marcie, której niegdyś przypadła rola... Hermana w filmie "Hydrozagadka". W piątkowy wieczór w zoo zainaugurowano kolejną edycję projektu "Filmowy Płock".

Dla widoku "straszliwej bestii" na dużym ekranie ok. 100 osób siedziało w deszczu, chroniąc się parasolami lub kocami. Na szczęście później przestało padać. Kinomanów nie wystraszyły także komary. A na koniec powiedzieli "dobranoc" naszej filmowej gwieździe - aligatorzycy Marcie, której niegdyś przypadła rola... Hermana w filmie "Hydrozagadka". W piątkowy wieczór w zoo zainaugurowano kolejną edycję projektu "Filmowy Płock".

- Zauważyliśmy, że rok temu pokazy plenerowe cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem, stąd tym razem proponujemy trzy takie pokazy, a także pokazy w Kinie za Rogiem filmów z Płockiem w tle - zapowiadała Iwona Krajewska, prezeska Płockiej Lokalnej Organizacji Turystycznej. - Zorganizujemy także spacer turystyczny po miejscach związanych z filmami realizowanymi w naszym mieście. W ramach tej edycji zostanie udoskonalimy i ponownie wydamy przewodnik po filmowym Płocku.

W przypadku projekcji "Pod powierzchnią" 26 sierpnia w ogrodzie u Mariawitów będzie to ostatni odcinek pierwszego sezonu serialu i pierwszy drugiego.

W piątkowy wieczór odbyła się pierwsza projekcja w ramach 3. edycji "Filmowego Płocka". Miejsce wybrano nieprzypadkowe, bowiem właśnie w zoo mieszka aligatorzyca Marta, która zagrała słynnego, groźnego krokodyla Hermana w wyświetlonym filmie "Hydrozagadka". O Marcie opowiadał dyrektor zoo, Krzysztof Kelman:

- Marta żyje do tej pory, pomimo że film nakręcono w 1970 r. Skończyła w tym roku 89 lat. Wylęgła się na jednej z ferm na Florydzie w 1930 r. W 1960 r. została kupiona przez inż. Tadeusza Wągrowskiego, takiego Polonusa z Ameryki, który w podzięce dla ówczesnego dyrektora zoo, Tadeusza Taworskiego, postanowił obdarować go zwierzętami. W tym czasie dyrektor Taworski wymyślił "Akcję Krokodyl" polegająca na zbieraniu książek wśród mieszkańców Płocka i okolic i przesyłaniu ich do Polonii. Głównie do Ameryki Południowej, Argentyny, ale także do Ameryki Północnej. Obdarowywano go za to zwierzętami. Z punktu widzenia dzisiejszych przepisów byłby to jeden z większych przemytów do Płocka, ale dzięki temu płocki ogród mógł dzielić się zwierzętami także z innymi ogrodami w Polsce. Na fali tych transportów zwierzęcych przyjechała aligatorzyca Marta.

Łącznie zebrano aż 6 tys. książek, natomiast do Polski przekazano ok. 100 okazów zwierząt, w tym jadowite węże, jaszczurki, żaby, mrówkojady, oposy czy pancerniki, a także Marta. Imię dla aligatorzycy wymyślił Wągrowski i już tak zostało. Kelman miał przy sobie listy od Wągrowskiego. Zwierzęta przybyły do kraju na pokładzie statku "Generał Bem". - Zachował się dokument m.in. do kapitana statku, w jaki sposób powinien się ma zajmować aligatorami. Są kartki pocztowe od dyrektora polskich linii oceanicznych informujące dyrektora zoo w które miejsce ma się zgłosić po zwierzęta, ponieważ przypłynął nie jeden, a dwa aligatory - dopowiadał dyrektor. - Zostały załadowane na statek 16 lipca 1960 r. i po miesiącu dopłynęły do Gdyni, skąd zostały odebrane. Zakupiono bowiem dwa aligatory, samicę Martę i samca Pedro. Oba zamieszkały w płockim zoo w 1960 r., natomiast Marta wybrała sobie samotne życie. Nigdy nie zaakceptowała Pedra ani żadnego innego samca, mimo że próbowaliśmy w latach 80. sprowadzić jej samce z Czech, dużo większe od niej.

Ostatecznie Pedro, niestety ze złamanym sercem, wyjechał do Wrocławia. Już zresztą od wielu lat nie żyje. Dyrektor Kelman wspominał także o wycinku prasowym z "Trybuny Ludu" z września 1970 r. - Pewnie niektórzy pamiętają taką gazetę, organ pewnej nieistniejącej partii. Dziennikarz informuje o tym, że aligatorzyca Marta zagrała w filmie "Hydrozagadka".

Ciekawostką było też stare logo zoo z 1971 r., stworzone przez artystę plastyka Marka Sobocińskiego, zawierające aligatorzcę Martę, jako symbol płockiego ogrodu. - Nie wierzcie w to, że Marta jest straszliwym aligatorem. Jest bardzo łagodną samicą. Nie rozumie komend wydawanych w języku niemieckim, tylko i wyłącznie po polsku - żartował, nawiązując do tekstu z filmu "Hydrozagadka": "Achtung, achtung, Herman, drei, zwei, eins, null, feuer! Torpedo loss!".

A jak to się stało, że właśnie Marta trafiła na plan zdjęciowy? Kelman wyjaśniał: - Myślę, że była jedynym krokodylem, który dał się zawieść nad Zalew Zegrzyński, gdzie film był nagrywany, dlatego że była bardzo łagodna. Krokodyli w tamtym czasie w polskich ogrodach było bardzo mało. Raptem kilkanaście. Ona była najłagodniejsza, chociaż miałaby tu koleżankę, aligatorzycę chińską. Marta jest aligatorem amerykańskim, natomiast aligatorzyca chińska również była łagodna. Ta jednak kilkanaście lat temu wyjechała, dlatego że była gatunkiem ginący. Zoo Praga budowało kolekcję wszystkich aligatorów chińskich, które są w Europie. Udało się zgromadzić 13 sztuk, więc aligatora oddaliśmy.

Dyrektora pytano ile lat może żyć aligator. - Ocenia się, że aligatory czy krokodyle w naturze mogą żyć od 20 do 30 lat, z kolei w ogrodach zoologicznych, przy dobrej opiece zwykle od 60 do 70 lat. Nasza aligatorzyca na pewno jest rekordzistką. Ma 89 lat, co jest udokumentowane. To są zwierzęta, które poruszają się powoli, im się nie spieszy. Mają powolną przemianę materii. Występują na ziemi w tej formie ok. 85 mln lat i od tego czasu się nie zmieniły. Krokodyl to rząd w gromadzie gadów, który dzieli się na trzy rodziny: aligatorowate, krokodylowate i gawialowate.

Marta nie wymaga częstego karmienia. - Krokodyle dostają jeść raz w tygodniu. Nie zawsze zresztą jedzą, bo często robią sobie kilkumiesięczne przerwy. Taka jest specyfika wnikająca z tego, co dzieje się w naturze. Nie zawsze coś upolują, a jak upolują dużą zdobycz, to jedzą ją aż ta zdobycz zgnije. A potem przez wiele miesięcy wylegują się trawiąc tę zdobycz.

Znikająca woda

"Hydrozagadka" miała premierę w 1971 r. To parodia filmu o superbohaterze, tylko w wydaniu niskobudżetowym z epoki PRL. Fabuła nie jest szczególnie skomplikowana (za to dialogi bywają przednie). Mieszkańcy Warszawy zmagają się z potwornym upałem, w tym samym czasie znika woda. Pewien profesor (Wiesław Michnikowski) stara się odkryć przyczynę tego zjawiska, prosząc o pomoc nieustraszonego Asa (Józef Nowak), który jest filmowym supermanem. Ten szybko odkrywa, że za tytułową "Hydrozgadką" kryją się doktor Plama (Zdzisław Maklakiewicz) i pewien maharadża (Roman Kłosowski). Wspólnie planują przeniesienie wody z Polski do kraju maharadży, Kaburu. Ich tajną bronią w walce z Asem okazuje się kupiony w Japonii krokodyl Herman. - Jego treserem był argentyński emigrant niemieckiego pochodzenia. Były kapitan łodzi podwodnej - zapewnia maharadża.

- Reżyser filmu "Hydrozagadka", Andrzej Kondratiuk według niektórych był twórcą kina campowego, czyli bardzo ironicznego, tworzonego dość oszczędnymi środkami - przypominał dyrektor Kina za Rogiem, Radosław Łabarzewski. - Wyreżyserował także takie filmy, jak "Wniebowzięci" czy "Wrzeciono czasu". Kondratiuk zawsze szedł trochę pod prąd, tworzył filmy takie, jak sobie wymarzył. Nie sięgał po środki publiczne.

Kilkoro widzów wygrało w loterii voucher na pizzę, bilety do kina do NovegoKina Przedwiośnie, kolację dla dwojga w Hotelu Herman. Po projekcji filmu zaproszono wszystkich do pawilonu, gdzie mieszka Marta.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo