reklama

Im mniej kampanii, tym lepiej?

Opublikowano:
Autor:

Im mniej kampanii, tym lepiej? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościZ jednej strony kilka lichych, beznadziejnych graficznie plakatów lub jak w przypadku trudno identyfikowanego osobnika palikotopodobnego - totalne milczenie. Z drugiej strony wielkie rapowanie, stos panegirycznych gazetek „niezależnych” i bijące po oczach wielkoformatowe bilbordy. Okazało się, że nieefektowny nie znaczy nieefektywny.

Z jednej strony kilka lichych, beznadziejnych graficznie plakatów lub jak w przypadku trudno identyfikowanego osobnika palikotopodobnego - totalne milczenie. Z drugiej strony wielkie rapowanie, stos panegirycznych gazetek „niezależnych” i bijące po oczach wielkoformatowe bilbordy. Okazało się, że nieefektowny nie znaczy nieefektywny.

W całym tym zamieszaniu zwanym kampanią chodzi przede wszystkim to, by gdy przejęty doniosłością chwili wyborca znajdzie się sam na sam z kartami do głosowania nie czuł się obco wśród mnóstwa nazwisk i na liście z wielką ulgą spostrzegł kogoś znajomego. A już najlepiej, żeby potrafił skojarzyć ciąg liter z jakąś doskonale wyretuszowaną twarzą z bilbordu, od której bije ciepło, serdeczność, wiedza, miłość do świata, ludzi, zwierząt i roślinek.

Taki cel mają właśnie ulotki, plakaty i bilbordy. I to jakby wersja minimum kampanii. Wielu na niej nie poprzestało i co? I właśnie nic. Przyjrzyjmy się z perspektywy znanych już wyników wyborów na kampanię przedwyborczą w Płocku. W rolach głównych występują: Julia Bez bilbordu, Marek Z cicha pękł, Elżbieta Mam ładne plakaty, Wojciech Mam brzydkie plakaty, Krzysztof Pogromca, Paweł Odpalikotowy, Eryk Nie czuję, że rapuję oraz Piotr Wywalczę to, co wywalczone.

Ogólnie można powiedzieć, że kampania w Płocku w wielu punktach odzwierciedlała tę ogólnopolską. A jak wiadomo, jej sednem były debaty o debatach. Ten z tym gadał nie będzie, bo nie ma o czym, ten pogada, ale o religii w szkołach, bo to problem najistotniejszy dla polskiej gospodarki, służby zdrowia, a właściwie to dla całej Europy, a nawet ekosystemu.

Same debaty, o ile już do jakiejś doszło, były nudne jak flaki z olejem, zwłaszcza jak debatowali zgadzający się ze sobą. Ale zanim do nich doszło, debatowanie o debatach i wszystkie wynikające z nich kwiatki były dość ciekawe. Najpierw Krzysztof Pogromca wyskoczył z wielkim hurra: robimy debatę, sztaby się zgodziły, super. Kilka dni później Julia Bez bilbordu z Erykiem Nie czuję, że rapuję zlekceważyli zamysły Krzysztofa Pogromcy i wymyślili własną. Zaprosili na nią wybranych, a wybrani zamiast rączki całować na to wyróżnienie, rozjechali się po Polsce. To rozsierdziło Julię Bez bilbordu, więc stwierdziła, że konkurenci, między innymi Krzysztof Pogromca i Wojciech Mam brzydkie plakaty celowo uniknęli debaty. Krzysztof Pogromca wściekł się nie na żarty i wyprężając muskuły, zagroził sądem. Dzielna Julia Bez bilbordu ani myślała się przestraszyć i po kilku dniach okazało się jednak, że Krzysztof Pogromca złożył uszy po sobie i wściekł się na żarty. Za to Wojciech Mam brzydkie plakaty do sądu poszedł. Sąd w Płocku przyznał mu rację, Julia Bez bilbordu ma przeprosić. Dwa dni później kolejny sąd odebrał rację i jemu, i pierwszemu sądowi. Julia Bez bilbordu nie musi przeprosić.

To by było mniej więcej tyle ciekawego, jeśli chodzi o debaty. Zobaczmy teraz, jak agitowali za swą osobą poszczególni bohaterowie i co im z tego przyszło.

Julia Bez bilbordu (PO) jak sama nazwa wskazuje, formy drukowane zlekceważyła. W skrzynkach nie było ulotek z jej podobizną, nigdzie nie było plakatów. Co prawda twarz pani minister jest znana chyba każdemu Polakowi z telewizora, ale fakt jest faktem - papierowej Julii Bez bilbordu w Płocku nie uświadczyłeś. Posłanka przeszła za to kilka razy ulicami Płocka i porozmawiała z wyborcami. Tyle wystarczyło, by Julia Bez bilbordu wygrała w naszym okręgu.

Elżbieta Mam ładne plakaty (PO) w samym Płocku zdecydowanie pokonała swą partyjną koleżankę Julię Bez Bilbordu. Elżbieta Mam Ładne Plakaty poza plakatami  była również główną postacią jednej z „niezależnych”, choć ukazujących się chyba jedynie przed wyborami gazet. Ale że takie panegiryki się zazwyczaj ogląda, a nie czyta, bo któż by bez problemów gastrycznych mógł przez taki stek superlatyw przebrnąć, to siła Elżbiety Mam ładne plakaty leżała chyba w tym, że płocczanie ją znają, lubią i szanują. Nie przechadzała się po Płocku i z litością nie pochylała się nad bolączkami płocczan, nie debatowała o debatach, nie stała się gwiazdą podwórkowego hiphopu ani deathmetalowej kapeli. Z bilbordów wyglądała elegancka kobitka z klasą, dyskretnie zachęcająca do oddania głosu na nią. I to wystarczyło.

Wojciechowi Mam brzydkie plakaty (PiS) również wystarczyło kilka bilbordów. I to jakich - twarz o nieokreślonym kolorze wygląda z jaskrawo niebieskiej otchłani. Drugich tak niekorzystnych materiałów wyborczych trudno szukać. W kategorii najgorszych zwyciężają chyba tylko wyglądające jak dzieło niedoszłego grafika ulotki PPP. Wojciech Mam brzydkie plakaty, choć spotkań zorganizował niewiele, nie gości tak często jak jego główna rywalka Julia Bez Bilbordu na ekranie telewizora, a na dodatek został nazwany aparatczykiem z PZPR i pierwszym szkodnikiem PiS przez dość znaczącego w Płocku partyjnego kolegę, znalazł się w pierwszej trójce zwycięzców w naszym okręgu.

Krzysztof Pogromca (SLD) dwoił się i troił, by kampanię prowadzić z rozmachem. Jako mieszkaniec Wołomina zaczął pokazywać się płocczanom zawczasu - już na Boże Narodzenie w skrzynkach pocztowych można było znaleźć kalendarzyki na 2011 r. z wizerunkiem radnego sejmiku mazowieckiego Krzysztofa Pogromcy. Potem był komiks, kuse spódniczki wolontariuszek w koszulkach z napisem „Gawkowski” spotkania z wyborcami i cukierki mordoklejki z napisem „Gawkowski”. Kogo poskromił Krzysztof Pogromca dokładnie nie wiadomo. W komiksie o SuperGawkowskim urwał łeb złej hydrze - Krwiożerczemu Kapitalizmowi zamieszkałemu w płockim ratuszu, no ale to była literacka fikcja, rzecz jasna. kilkakrotnie przyjechał do Płocka, by poskromić słownie nieudolny rząd, bezskutecznie usiłował poskromić Julię Bez bilbordu, ale szybko mu się odwidziało, chciał siać pogrom na pozostałych jedynkach w debacie, ale do debaty nie doszło, albo poprzez zadawanie trudnych pytań obecnym parlamentarzystom, ale ich nie zadał. W rezultacie kilka miesięcy naprawdę pracowitej kampanii poszło psu pod ogon - upragnionego mandatu poselskiego nie ma, Palikot pożarł wyborców SLD, a na domiar złego płocczanin Arkadiusz Jutro bez obaw na zapałkach okazał się pogromcą i wyprzedził go liczbą głosów.

Marek Z cicha pękł (PiS) to wielki wygrany swojej chudej, lichej i mizernej kampanii. Nie było krówek, gazetek, ulotek, telewizji, piosenek, spotkań oko w oko z dolą i niedolą umęczonych wyborców, debat, zaproszeń na debaty, odmów na zaproszenia na debaty ani bloga. Były za to spotkania na Politechnice organizowane cyklicznie od 2007 r. i… przedpotopowe plakaty - na tle biało-czerwonej flagi poważne, ale miłe oblicze kandydata na senatora plus jakieś totalnie niezapadające w pamięć frazeso-hasła. Całość jako żywo przywodzi na myśl kampanię gdzieś tak z połowy lat 90. I co? I absolutne zwycięstwo. W walce z Markiem Z cicha pękł poległ i Eryk Nie czuję, że rapuję, i Paweł Wydałem gazetę o sobie, i Michał Mam nazwisko na „b” więc jestem „jedynką” i Bogumił Naprawdę Niezależny.

Pawła Odpalikotowego (RP) trudno określać inaczej niż „ktoś od Palikota”. W Płocku nie słyszało się o nim wiele, gdzieś na ekranie ledowym przemknęła raz na ruski rok podobizna Pawła Odpalikotowego ściskającego dłoń Janusza Palikota Prawdziwego. W przypadku bliżej niezidentyfikowanego osobnika od Palikota mowy nie ma nie tylko o debatach, krówkach czy piosenkach, ale nawet o ulotkach czy plakatach. O kandydacie wyborcy z Płocka wiedzieli jednak dokładnie tyle, ile im było potrzebne i bez mrugnięcia okiem nań postawili. Uznali, że Paweł Odpalikotowy jako odpalikotowy poseł będzie najprawdopodobniej dążył do budowy nowoczesnej Polski, przez którą rozumieć należy przede wszystkim atak na polski Kościół oraz legalizację marihuany. Paweł Odpalikotowy nie oznajmił przed wyborami, czym się zajmuje, czy lubi łowić ryby, czy jest niepełnosprawny umysłowo, jest transwestytą, ile ma lat albo co chciałby zrobić dla Płocka lub Ciechanowa. A w sejmie zasiądzie.

Wielkim przegranym z wielką kampanią jest Eryk Nie czuję, że rapuję (PO), którego pokonał Marek Z cicha pękł. To była najbardziej zamaszysta kampania tych wyborów - Eryk Nie czuję, że rapuję był wszędzie: na organizowanych przez siebie debatach, na ulicy, na bilbordach, na plakatach, ulotkach, banerach internetowych, na uroczystościach jednych, drugich, trzecich, czwartych, wielkich, maleńkich, znaczących i nieznaczących, doniosłych i niedoniosłych, wręczeniach, odznaczeniach i skaładaniach kwiatów. Na Twitterze, Facebooku, boisku piłkarskim, opakowaniu od krówek i w teledysku. Przez Marka Z cicha pękł to wszystko na nic - Eryk Nie czuję, że rapuję musi pożegnać się z senatem.

Piotr Wywalczę to, co wywalczone wielkiej kampanii robić nie potrzebował, bo i tak był znany jako starosta płocki. Ale też nie był mało aktywny niczym Wojciech Mam brzydkie plakaty albo Paweł Odpalikotowy. Piotr Wywalczę to, co wywalczone postawił głównie na ulotki, na których wymienia uścisk dłoni z Adamem Struzikiem i obiecuje nie dopuścić do likwidacji posterunków policji w podpłockich gminach, na spotkania, na których występował w roli starosty oraz te „po godzinach”, gdy do taktu przygrywało disco polio i na bloga, na którym dzieli się swymi odczuciami i refleksjami. Może to i niewiele, ale wystarczyło - Piotr Wywalczę to, co wywalczone zasiądzie w sejmie wraz z Waldemarem Nie potrzebuję kampanii po prostu jestem.

Wniosek nasuwa się sam: aby osiągnąć zwycięstwo w wyborach, wcale nie potrzeba, by kandydat rozrzucał pączki z ze swoją podobizną wygrawerowaną w lukrze, szybując nad miastem na paralotni.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE