reklama

Hity Żywej Biblioteki. Lesbijki i muzułmanka

Opublikowano:
Autor:

Hity Żywej Biblioteki. Lesbijki i muzułmanka - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościJeśli ktoś raz zdecydował się na rozmowę i poprosił o wydanie karty bibliotecznej, powracał, aby zapisać się na kolejną. – Kierowała mną czysta ciekawość – mówiła 84-letnia kobieta, która postanowiła pogawędzić z gejem i dwiema lesbijkami.

Jeśli ktoś raz zdecydował się na rozmowę i poprosił o wydanie karty bibliotecznej, powracał, aby zapisać się na kolejną. – Kierowała mną czysta ciekawość – mówiła 84-letnia kobieta, która postanowiła pogawędzić z gejem i dwiema lesbijkami.

Niecodzienną, bo żywą bibliotekę otwarto tylko na jedną sobotę w na piętrze w Muzeum Żydów Mazowieckich przy ul. Kwiatka. To płocka odmiana akcji, którą zapoczątkowano 15 lat temu w Danii, a następnie przeniesiono na grunt polskich większych i mniejszych miast.

- Mam na imię Kasia i mam trochę ponad siedem lat. Mam na imię Katarzyna i mam prawie 47 lat…Urodziny obchodzę dwa razy do roku, bo ponad siedem lat temu urodziłam się po raz drugi. Zachorowałam wtedy na raka piersi – wyznaje jedna z „książek” Żywej Biblioteki, Amazonka z Płocka.

Z kolei gej tak mówił o sobie: - Mam kochająca rodzinę, płacę podatki, pracuję, gotuję i sprzątam w domu. W zasadzie jestem takim samym obywatelem, jak ty (…) Nie mogę wziąć ślubu z osobą, którą kocham. Państwo nie obroni mnie, kiedy ktoś rzuci we mnie kamieniem podczas pokojowej demonstracji – natomiast dwie lesbijki śmiały się, że wieczorami kłócą się o pilota do telewizora.

Muzułmanka przyjechała do Płocka z Warszawy. Ma 28 lat, ojca pochodzącego z Iraku i mamę Polkę. Robi specjalizację z chirurgii ogólnej. Ojciec chłopca cierpiącego na porażenie dziecięce przyznawał „pewnie, że jest ciężko kiedy kręgosłup nie daje spać nad ranem i wtedy człowiek się złości”, ale ani on, ani żona nie są ludźmi idealnymi, jedynie normalnymi. Zwolenniczka związków z więcej niż jedną osobą, poliamorystka zapraszała do stolika osoby, które chciałaby wiedzieć jak poradzić sobie przy uczestniczeniu w takim wielokącie z zazdrością. Matka dziecka urodzonego dzięki metodzie in vitro postanowiła podzielić się swoimi doświadczeniami. Przyszedł także jeden zdrowiejący alkoholik, weganka, prawdziwy cygański muzykant, absolwent płockiej szkoły muzycznej z zespołu Romen oraz młodziutki poszukujący Żyd, który grywał już w kilku zespołach rockandrollowych. Wszyscy dostępni do wypożyczenia na 30 minut.

Chociaż wolontariusze i organizatorzy przyznawali, że były wątpliwości, czy aby ludzie w tak piękną pogodę nie wybiorą prędzej wyjazdu nad jezioro niż pogawędkę przy stoliku, te okazały się całkowicie płonne. Płocczanie skwapliwie skorzystali z takiej metody konfrontacji poglądów i sposobów na życie. Przez całą sobotę odnotowano 120 wypożyczeń, wydano też 50 kart bibliotecznych, a więc mało kto kończył lekturę tylko po przeczytaniu jednej z książek. Przychodzili ludzie bardzo młodzi, z gimnazjów i z liceów (całymi grupami, jak z płockiego III L.O. ), rodzice z dziećmi, osoby bardziej zaawansowane wiekiem, przemykali aktorzy i zorganizowane ekipy z Warszawy. Bibliotecznymi hitami okazała się poliamorystka, lekarka muzułmanka i dwie lesbijki.

Wszystko przebiegało w sympatycznej atmosferze. Zdarzały się nawet przypadki przeciągania rozmów. Na dół schodziło się często się tylko po to, aby zapytać, kto jest jeszcze dostępny z katalogu, który dla ułatwienia niewidomym napisano również w brajlu, w czym pomogli ludzie ze Stowarzyszenia „De Facto”. Podobnego rozwiązania w innych Żywych Bibliotekach jeszcze nie praktykowano. Dużą wyręką okazał się także system komputerowy. – W Warszawie podczas stołecznej edycji Żywej Biblioteki takiego nie mieliśmy, więc często panowało duże zamieszanie – twierdziła jedna z wolontariuszek, która sama pełniła wówczas rolę dostępnej "książki".

- Chciałam porozmawiać z lesbijkami, bo to dla mnie coś kompletnie nieznanego  – twierdziła 84-latka po rozmowie, zainteresowana życiem intymnym kilku „książek”. Zaprzeczała, aby wcześniej miała jakieś uprzedzenia. – Pogadaliśmy sobie otwarcie i szczerze, niezwykle sympatyczni ludzie – chwaliła sobie spotkania. Nie planowała jedynie rozmowy z osobą niewidomą, ponieważ obawiała się, że zbyt emocjonalnie zareaguje.

W pytaniach ankiety, jaką dostawały do wypełnienia osoby wychodzące, były i takie, jakie książki warto sprowadzić i co zmienić. Starsza pani zasugerowała, że warto zastanowić się nad bardziej kameralną atmosferą do rozmowy, aby nikt nie czuł się skrępowany. Ale to już temat do rozważenia dla organizatorów przy wstępie do kolejnej edycji Żywej Biblioteki. Na razie wszyscy są bardzo zadowoleni, że ta płocka odsłona okazała się dla wielu osób czymś nowym, co jednak warto poznać.

Czytaj też:

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE