Piotr Augustyniak, fotoreporter płockiej "Gazety Wyborczej" zdobył pierwsze miejsce w kategorii Portrety prestiżowego konkursu organizowanego od 10 lat przez BZ WBK. Jury z Tadeuszem Rolke na czele zachwyciło się jego fotoreportażem z płockiego więzienia. Jak udało mu się ominąć zakaz fotografowania twarzy osadzonych? Jak połączył mrok i chłód więziennej celi ze słodką baśnią dzieciństwa, gdy jeszcze chciało się być prawym, dzielnym, szlachetnym?
Portal Płock: Pamiętam ten fotoreportaż z Internetu, zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Piotr Augustyniak: Dziękuję. Faktycznie pokazywałem go w sieci jesienią ubiegłego roku, po trzech miesiącach pracy nad projektem. Taki już jestem, lubię wchodzić do niedostępnych enklaw, otwierać je, zaglądać. Takim miejscem jest więzienie.
Co było najtrudniejsze?
Trzeba było się przedrzeć przez wiele procedur, uzyskać szereg pozwoleń, zgód. Nie do przecenienia była pomoc pani Marleny Kubery z płockiego więzienia, której korzystając z okazji, chciałbym serdecznie podziękować, choć dołożyłem jej swoim pomysłem mnóstwo pracy.
Twarze zza krat są zasłonięte przez naiwne, dziecięce rysunki. To pana pomysł?
Tak. Nie wolno publikować twarzy osadzonych, więc główkowałem, jak ominąć ten zakaz. I wpadłem na autoportrety, które pokazywałyby, kim dany więzień jako dzieco chciał zostać, gdy dorośnie.
Jak na ten niecodzienny pomysł zareagowali więźniowie?
Bardzo przychylnie, byli przyjaźnie nastawieni do mnie i projektu. Zgłosiło się siedmiu więźniów, chętnie współpracowali. Myślę, że była to dla nich rozrywka, cieszyli się, że inaczej spędzają dzień.
Myśli pan, że projekt dał im coś więcej niż rozrywkę?
Nie wiem, nie pytałem. Cieszyłem się, że chcą współpracować.
To byli groźni przestępcy czy raczej pospolici złodzieje?
Nie wiem, bo znałem tylko wyroki, które odsiadują. Ale można się domyślać, że jeśli ktoś dostał 15 lat za kratkami, to raczej nie za kradzież batonika...
Jak im się podobały portrety?
Jeszcze ich nie widzieli, ale mam w planach wywołać im te zdjęcia i zanieść każdemu z nich.
Ostatnio fotoreportaż zza krat, wcześniej szpitalny oddział... To poetyka dość daleka od studia fotograficznego, modelek, stylistek, upozorowanych emocji.
Z tym oddziałem było trochę inaczej, bo byłem wtedy jednym z pacjentów. Leżałem wtedy na Winiarach i nosiło mnie, by jakoś wykorzystać ten czas. Tak powstał cykl zdjęć. A od fotografii studyjnej, wybiegów modelek staram się uciekać, choć czasem robię takie zdjęcia komercyjnie. Fotografia jest narzędziem mojej wypowiedzi, chcę mówić coś ważnego.
Fot. Piotr Augustyniak
Cały reportaż z więzienia, a także ze szpitala można zobaczyć na stronie