reklama

Ekipa TV Trwam w Płocku. Powód? Nie każdemu spodobały się plany Ratusza

Opublikowano:
Autor:

Ekipa TV Trwam w Płocku. Powód? Nie każdemu spodobały się plany Ratusza  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- Nie wiem, kto z tego starcia z samochodem ciężarowym wyjdzie zwycięsko – mówiła Jolanta Olszewska z firmy Silopol. Wszystko to z powodu zaplanowanej przez Ratusz budowy ścieżki rowerowej. W związku z tą sprawą zjawiła się nawet ekipa telewizyjna na Radziwiu.

- Nie wiem, kto w tym starciu z samochodem ciężarowym wyjdzie zwycięsko – mówiła Jolanta Olszewska z firmy Silopol. Wszystko to z powodu zaplanowanej przez Ratusz budowy ścieżki rowerowej. W związku z tą sprawą zjawiła się nawet ekipa telewizyjna na Radziwiu. 

Jolanta Olszewska prowadzi firmę Silopol. Jeśli nawet płocczanie nie kojarzę samej nazwy firm, to z pewnością kojarzą jej siedzibę, podziwiając panoramę ze Wzgórza Tumskiego. Chodzi bowiem o elewator, czyli o najwyższy budynek w Płocku.

Olszewska pojawiła się niedawno w ratuszu na sesji z prośbą o zabranie głosu w sprawie „budowy ścieki rowerowej, wkraczającej w oś jezdni i pozbawiając nas lewo- i prawoskrętu”. Była niemile zaskoczona brakiem informacji o tym miejskim przedsięwzięciu, tym bardziej, że miałoby dojść do zmiany organizacji ruchu i wjazdów publicznych tuż przy siedzibie firmy.

- Płacimy podatki wynoszące 300 tys. zł rocznie od powierzchni, którą użytkujemy. Trasa R-70 będzie biegła od rzeki Wisły do granic administracyjnych miasta Płocka, czyli do ul. Popłacińskiej. Nie są zachowane osie, zjazdy, promienie skrętu dla samochodów ciężarowych i ciągników rolniczych z dwoma przyczepami.

Podkreślała, że nie jest przeciwniczką budowy ścieżek dla rowerzystów, ma jednak uwagi wobec tej planowanej, która przebiegałaby dokładnie w sąsiedztwie zakładu, wzdłuż ogrodzenia i bramy wjazdowej. Ostatnio także tłumaczyła w wywiadzie dla TV Trwam w programie „Po stronie prawdy”: - Elewator ma pojemność 30 tys. ton. Aby zarobić na podatki od nieruchomości, ta pojemność musi być wykorzystana trzykrotnie i trzykrotnie rozładowana. Razem to 90 tys. ton zboża rocznie, co daje 8 tys. samochodów rocznie, w żniwa około 120 pojazdów dziennie.

Z powodu tych pojazdów wjeżdżających na teren zakładu, ciągników i traktorów, już teraz potrafi zrobić się zator. A co z wyjazdem? Czy kierowca zdoła dostrzec rowerzystę z prawej lub z lewej strony? W trakcie sierpniowej sesji Jolanta Olszewska tłumaczyła, że o całej sprawie dowiedziała się nie z jakichkolwiek konsultacji, tylko od mieszkańców i od kierownika budowy na ul. Portowej, którego zatrzymała na terenie jej nieruchomości (wydzierżawia od niej plac), później przejrzała zawartość stron internetowych Urzędu Miasta Płocka i Miejskiego Zarządu Dróg. Okazało się, że droga, którą poruszają się ciągniki i traktory kierujące się do elewatora, miałaby zostać zwężona z 9 do 6,5 metra. A to, jak uważa płocczanka, nie dość, że utrudni wjazd, to jeszcze zwiększy zagrożenie kolizjami. Po prostu będzie niebezpiecznie. W tej opinii nie jest odosobniona. Przypomniała też zdarzenie drogowe, kiedy to .kierowca autobusu próbował wyminąć ciężarówkę, która chciała wjechać na teren zakładu. W rezultacie doszło do zderzenia autobusu z samochodem osobowym. W autobusie były dzieci.

Czy są alternatywne rozwiązania? Zdaniem mieszkańców, jak najbardziej, bo niby dlaczego ścieżka nie mogłaby być usytuowana po drugiej stronie ulicy lub nie mogłaby przebiegać po wale przeciwpowodziowym. Gdyby powstała na wale, o czym w programie wspominał Bogusław Osiecki, byłoby i bezpieczniej, i ładniejsze widoki dla rowerzysty. Na wizji wypowiadała się jedna z mieszkanek. Przez dwa lata mieszkała w Anglii. - Ścieżki dla rowerzystów są tam zlokalizowane tuż przy granicy miasta. W samym mieście są pasy na jezdni pomalowane farbą.

Wypowiadali się także rolnicy. Pan Stanisław Dobiesz tłumaczył sprawę w taki sposób:

- Mamy ciągnik z dwiema przyczepami, co daje nam jakieś 22 tony. Ścieżką jedzie jakiś młody człowiek. Słuchawki ma w uszach. Czy kierowca ciągnika będzie w stanie szybko zareagować i zdąży się zatrzymać? To nie jest zawodowy kierowca.

Zaproszono dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg, Tomasza Żulewskiego, który punktował: powstanie ścieżka dla rowerzystów, nowy chodnik, jezdnia zostanie rzeczywiście zwężona do 6,5 metra.

- Nadal będzie można skręcić, tylko zabraknie na jezdni wydzielonego pasa do skrętu w lewo. Wszystkie pojazdy się zmieszczą.

W programie wspomniał o dwóch wjazdach na teren Silopolu, po czym uprzedził mieszkańców, że nie ma tu wału przeciwpowodziowego, jest natomiast zapora wodna, czym zdumiał resztę obecnych. - Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, który jest właścicielem zapory, nie wyraził zgody na realizację ścieżki. Działamy zgodnie z prawem. Rowerzysta porusza się po tej samej drodze, którą jeździ ciągnik. Na drodze zawsze trzeba uważać. Projekt jest już w fazie realizacji. Nie widzę możliwości zmian.

Komentowała radna Sejmiku Województwa Mazowieckiego, Ewa Szymańska:

- Nie wszystko, co jest zgodne z prawem, jest też zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Mamy tu duże przedsiębiorstwo, na którego teren wjeżdżają duże pojazdy. A wy jeszcze drogę, po której co chwilę jeżdżą ciężarówki, chcecie zwężać na poczet ścieżki rowerowej? Taki tir musi wjeżdżać powoli, aby wjechać na wagę. Całe szczęście, że wjazd ma 12 metrów, a nie 5. W przeciwnym razie byłby korek przy bramie. Na tę ścieżkę zostanie wydane 3 mln zł. Przecież to szkoda pieniędzy! Pan dyrektor twierdzi, że to zapora, a my od lat uważamy, że to wał. Jechałam po nim rowerem, mieszkańcy spacerują.

Do budowy tej i innych ścieżek rowerowych miasto pozyskało dofinansowanie z Unii Europejskiej. Dyrektor uczulał radną, że po tej zaporze rowerzyści nie powinni się poruszać.

W 2002 roku ulicę Portową przebudowano, stała się elementem sieci dróg krajowych. Jolanta Olszewska zabiegała wówczas o zmiany. Chodziło m.in. o dodanie wydzielonego pasa do skrętu w lewo. - Nie spodziewałam się, że po 15 latach ta sprawa wróci – rozkładała ręce Olszewska. - Na tym odcinku przy bramie z powodu statusu zjazdu publicznego, rowerzysta na dobrą sprawę powinien zatrzymać się i zejść z roweru. Przejść pieszo te kilka metrów. Niech będą ścieżki rowerowe, ale nie takie, które zagrażają bezpieczeństwu i kolidują z interesami firm, które od 20 lat próbują bronić się przed brakiem wiedzy i mają problem z tym, aby zostały wysłuchane przez władze miasta. Jesteśmy niewidzialni dla urzędników. Dostrzegają nas tylko wówczas, kiedy trzeba zapłacić podatek. Nasi operatorzy są bardzo sprawni, a mimo to zdarzają się sytuacje, kiedy z jednej strony na wjazd czeka 12 ciężarówek, a z drugiej cztery ciągniki.

Po tych wszystkich wypowiedziach jeden z dostawców skwitował:

- Najpierw wydano wielkie pieniądze na poszerzenie drogi, a dziś się ją zwęża, kiedy ruch jest coraz większy...

Olszewska wciąż liczy na to, że władze miasta będą chciały wysłuchać jej argumentów. - Warto zmienić ten niedobry projekt. A jeśli władze uważają, że jest dobry, to niech do tego przekonają, bo tu nikt nie jest zacietrzewiony. Nikt nas jednak nie słucha. Ten projekt godzi w interesy zakładu.

Wiceprezydent odpowiadał na sierpniowej sesji...

- Czy to traktorzysta, czy to rowerzysta, czy pieszy uczestnik ruchu drogowego poruszający się po drodze publicznej, a tu jest akurat Droga Krajowa nr 62, musi to robić zgodnie z zasadami ruchu drogowego – odpowiadał wiceprezydent Jacek Terebus. - W każdym miejscu, w którym budujemy ścieżki rowerowe, są one przerwane na szerokość zjazdu. Są tylko odpowiednie znaki. W związku z czym nie pogarszamy tam warunków ruchu drogowego dla lewoskrętu i prawoskrętu. Dokładamy uczestnika ruchu, jakim jest rowerzysta, na którego traktorzysta, kierowca tira czy ktokolwiek inny będzie musiał uważać. Co do zjazdu, proszę przyjrzeć się ul. Targowej. Tam też były wątpliwości. Można powiedzieć, że ścieżka rowerowa biegnie tuż przy płocie. Wszędzie jest znak. Nie mieliśmy żadnego zgłoszenia, żeby tam się coś wydarzyło. Ścieżka do Popłacińskiej została zaprojektowana zgodnie z zasadami ruchu, umieszczona w pasie drogowym. Gdyby coś nie zostało zachowane, to żaden projektant by się pod projektem nie podpisał i nie byłoby wymaganej akceptacji. Zachęcam do rozmowy z dyrektorem Tomaszem Żulewskim. W razie potrzeby, jestem do dyspozycji.  

[ZT]16219[/ZT]

Fot. Karolina Burzyńska / Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo